Niejasne spektakle
Kiedy otchłań patrzy w ciebie. I wrzeszczy
Na ten króciutki zbiór składają się cztery opowiadania, które w całość spaja jedno pojęcie – demistyfikacja. O tym, że żyjemy w społeczeństwie tytułowego spektaklu, wiemy już od co najmniej pół wieku – bo już w latach sześćdziesiątych Debord pisał, że współczesny człowiek tkwi w napędzanej konsumpcjonizmem iluzji oddzielającej go od rzeczywistości jako takiej. W tych okolicznościach próby zajrzenia za kurtynę wszechogarniającego kłamstwa zdają się cokolwiek szlachetne i zupełnie uzasadnione – wszak dążenie do prawdy to najczystszy z moralnych obowiązków. Co jednak zrobić, gdy okazuje się, że – cytując punkowego klasyka – prawda jest dziwniejsza od fikcji? A dziwne, jak doskonale wiedzą miłośnicy Kaina, to szeroko otwarta furtka dla strasznego.
W Niejasnych spektaklach strach nie jest oczywisty. To nie potwór wyskakujący z szafy, nie duch podzwaniający łańcuchami, nie ludzie ginący w niewyjaśnionych okolicznościach. To raczej wywołujący gęsią skórkę niepokój, kiedy wydarzenia przybierają obrót, w jaki nikt by nie uwierzył – poza tymi, którzy tkwią w samym ich środku; to porażające i obezwładniające uczucie niedopasowania, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak, ale trwa latami, a wytłumaczenie się nie pojawia; to brutalne momenty manifestacji czystej rzeczywistości odzierającej człowieka ze złudnego poczucia bezpieczeństwa. Prawdziwie dickowskie doświadczenia.
Wyjątkowo ciekawe jest, że ten metafizyczny horror Kain postanowił bardzo mocno spleść ze światem fizycznym. W pierwszych dwóch opowiadaniach, Na zawsze w dole i Noc widowiska, wyraźnie wyczuć można nieco anachroniczną – po przetworzeniu motywu morderczych klaunów przez każdy slasher pod słońcem – fascynację cyrkiem; pozostaje ona jednak anachroniczna jedynie tak długo, aż zrozumie się, że w centrum nie stoi tu połączenie intensywnego makijażu z ciemnością, czyli to, co dla twórców horrorów zawsze było atrakcyjne, lecz coś znacznie bardziej tajemniczego: kurtyna, czyli przedmiot oddzielający dwa światy, granica teoretycznie nieprzekraczalna, a jednak umożliwiająca zdeterminowanemu obserwatorowi zajrzenie na drugą stronę. Protagoniści zapraszani są do jej odchylenia i robią to – zwykle niechętnie – co nigdy nie kończy się dla nich szczęśliwie. Co ciekawe, w obu przypadkach wiąże się to z dorastaniem, które pozostawia bohaterów zdruzgotanych – krok w straszną (a może po prostu rozczarowującą?) dorosłość to tragedia doskonale wyrażona przez Dukaja w Extensie: zostawienie na ziemi cienia-pokurcza, zwłok dziecka.
W Ostatnim słowie tytułowy spektakl nie pojawia się w typowym znaczeniu tego słowa, z namiotem cyrkowym i jego rekwizytorium, ale i tu przedmioty odgrywają rolę niebagatelną – tym razem duże znaczenie dla fabuły ma technika, która fascynowała Kaina już w Prawym, lewym, złamanym w 2007. Kain umiejętnie wykorzystuje przekonanie czytelnika o trwałości i niezmienności rzeczy (takich jak na przykład nagranie filmowe), aby nadać swojej niepokojącej narracji dodatkowego wymiaru, dodatkowej głębi – u niego fizyczne poddaje się metafizycznemu; kiedy prawda zza kurtyn chce być zobaczona może wykorzystać do tego dowolne narzędzia. To nie klasyk z otchłanią patrzącą w człowieka, lecz jego ewolucja – to otchłań chwytająca za twarz i brutalnie zmuszająca obserwatora do konfrontacji.
Krótki epilog w postaci Derealizacji, kurtyny zręcznie domyka ten szalony tom i potwierdza, że Niejasne spektakle to rzecz przeznaczona dla tych, którzy mają tylko pozytywne skojarzenia ze słowem weird. Dawid Kain po raz kolejny wykorzystuje niezrozumiałe, dziwne zdarzenia, aby wyrazić swoje obawy co do natury rzeczywistości i podzielić się nimi z czytelnikami. A że literatura przesiąknięta prawdziwym niepokojem wcale nie jest tak częstym zjawiskiem, to trudno mi tego krótkiego zbioru nie polecać.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Autor: Dawid Kain
Wydawca: Wydawnictwo IX
Data wydania: 30 lipca 2023
Liczba stron: 120
ISBN-13: 9788367482554