» Recenzje » Nawałnica światła

Nawałnica światła


wersja do druku

Nie taki Diablo straszny, jak go malują

Redakcja: Matylda 'Melanto' Zatorska, Staszek 'Scobin' Krawczyk

Nawałnica światła
Na kontynuację hitu, jakim było Diablo 2, przyszło graczom czekać kilkanaście lat. Zło nigdy nie zostało pokonane ostatecznie i po dwudziestu latach powróciło znacznie potężniejsze. To okazja dla twórców, by wydawać kolejne powieści z uniwersum Diablo – na przykład Nawałnicę światła, fabularny łącznik między podstawową wersją gry a dodatkiem do niej, Reaper of Souls.

Fabuła Nawałnicy światła, niestety, nie rzuca na kolana – Nate Kenyon już przy okazji poprzedniej publikacji z uniwersum Diablo nie pokazał się od najlepszej strony. Książka jest wręcz zapisem sesji gry fabularnej. Dobrze znany graczom archanioł Tyrael odrzucił dar nieśmiertelności, Deckard Kain nie żyje, a największy problem leży nie po stronie pokonanego (ponownie) Diablo, lecz tych, którzy powinni strzec porządku w świecie Sanktuarium – archaniołów. Tylko przypadkowa drużyna śmiertelników będzie w stanie zapobiec rozłamowi wśród nich.

Nawałnica światła jest skierowana do wyraźnie określonego grona odbiorców: graczy, którzy mieli styczność z trzecią częścią Diablo (a najlepiej ze wszystkimi trzema) i dobrze znają historię ekspansji zła w Sanktuarium, a jednocześnie czytelników bez wygórowanych oczekiwań względem lektury. Język, jakim posługuje się Kenyon, jest po prostu toporny i czyta się go średnio przyjemnie. Swoje robi także nadmierna dawka patosu, którym emanuje dosłownie wszystko. A szkoda, bo autorowi udało się naprawdę nieźle oddać mroczną aurę spowijającą świat Sanktuarium – czarne chmury zbierające się nad śmiertelnikami są namacalne na każdym kroku.

Elementy dark fantasy to jednak tak naprawdę wszystko, co może zaoferować Nawałnica światła. Bohaterowie (w sporej mierze archetypy klas postaci zaczerpnięte zarówno z drugiej, jak i trzeciej części gry; w tym najprawdopodobniej ukłon w stronę fanów Planescape: Torment w postaci… gadającej czaszki) są nakreśleni bardzo pobieżnie. Kilkoro z nich (chociażby sam Tyrael) ewidentnie miało za zadanie intrygować, ale wzbudzają co najwyżej irytację – głównie ze względu na swój nieokreślony tok myślenia i nieobliczalność, nie mówiąc już o nieprzewidywalnych reakcjach w sytuacjach losowych.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dwojako prezentuje się także samo Sanktuarium. Z jednej strony wyraźnie widać, że autor sięga często do jego historii (co zdecydowanie należy mu policzyć na plus), z drugiej strony chodzi o fakty, które nawet co zagorzalsi fani będą musieli wygrzebywać z sieci, gdyż żadna z gier ich nie poruszała (nie wymagajmy tego od tytułów, gdzie esencją rozgrywki jest klikanie w kolejne hordy potworów). Na dodatek niejednokrotnie pojawiają się one dosłownie znikąd, bez kontekstu i jakiegokolwiek nakierowania czytelnika na okres czy też wydarzenia, których mogłyby dotyczyć. Efekt tych autorskich zabiegów jest taki, że Nawałnica światła po prostu męczy, bo lekkim czytadłem nazwać jej nie sposób.

Mimo iż trend dotyczący powieści na podstawie gier w ostatnich latach został odwrócony na korzyść, tak Diablo nadal nie ma szczęścia do dobrego wykorzystania historii o świecie Sanktuarium. Pierwsza książka Nate'a Kenyona osadzona w tym uniwersum i wydana w naszym kraju została przyjęta raczej chłodno, a Nawałnica światła wcale nie poprawia wizerunku tego autora. To pozycja napisana drętwo, z przesadną ilością patosu i nieciekawymi bohaterami, przyprawiona fabułą rodem z niezbyt oryginalnego scenariusza RPG. Rzecz tylko dla najzagorzalszych fanów produktów ze znakiem diabełka i charakterystyczną czcionką – reszta może, a wręcz powinna, omijać kolejne "dzieło" Kenyona szerokim łukiem.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Diablo III: Nawałnica światła (Storm of Light)
Cykl: Diablo III
Autor: Nate Kenyon
Tłumaczenie: Przemysław Bieliński
Wydawca: Insignis
Data wydania: 19 marca 2014
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka
Format: 140x210 mm
ISBN-13: 978-83-63944-40-7
Cena: 39,99 zł

Komentarze


lemon
   
Ocena:
0

Po "nie taki straszny" spodziewałem się zaskakująco pozytywnej opinii, a tu jednak bez niespodzianek.

21-04-2014 18:45
Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

A taki drobny wkręt - wszak Diablo w oryginale miał budzić grozę. :P

21-04-2014 19:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.