Namiestnik
Akcja tomu drugiego rozpoczyna się dwa lata po wydarzeniach ukazanych w Adepcie. Trwa Wielka Wojna, Warszawa znajduje się pod niemiecką okupacją, zaś strefa działań wojennych nieubłaganie się przybliża. Jest się czym niepokoić, bowiem poza bronią konwencjonalną, opancerzonymi pojazdami i sterowcami, obie strony wykorzystują w walce wyszkolone w posługiwaniu się magią jednostki. Mimo wojennej zawieruchy Olaf Rudnicki usiłuje trzymać się jak najdalej od polityki, prowadzić hotel, którego wyremontowanie i zabezpieczenie przed stworami z enklawy pochłonęło większość jego oszczędności, oraz – mimo utrudnień w zdobyciu Materia Prima – uprawiać królewską sztukę alchemii. Niestety pozostanie na uboczu wielkich wydarzeń nie jest wcale łatwe, bowiem biedny alchemik każdego dnia musi lawirować między oczekiwaniami Niemców, starać się nie podpaść Rosjanom i jeszcze zachować dobre stosunki ze sztyletnikami, których działania wielokrotnie wstrząsnęły Warszawą.
Już w pierwszym tomie cyklu nie można było narzekać na nudę, jednakże w Namiestniku wydarzenia ruszają z kopyta, zaś dynamiczne tempo akcji utrzymuje się praktycznie do samego końca lektury. Olaf i jego przyjaciel Samarin będą musieli stawić czoła licznym spiskom, zamachom na życie ich i ludzi z ich otoczenia, a ponadto zmierzyć się z potęgą przybywających z enklaw istot, nie bez powodu noszących imiona upadłych aniołów. Nie trzeba dodawać, iż w książce trup ściele się gęsto – w toku narracji wiele ofiar to jedynie dane przekazywane w raportach i artykułach w gazetach, jednakże czytelnik będzie świadkiem kilku krwawych jatek z udziałem broni, zębów i pazurów, a także palącej wszystko na popiół magii.
Największą zaletą Adepta byli jego bohaterowie i nie inaczej jest w tym przypadku. Portrety obu protagonistów serii, Olafa Rudnickiego i Aleksandra Borysewicza Samarina, zostają w interesujący sposób pogłębione i rozbudowane. W żaden sposób nie sposób określić ich jako jednowymiarowych, na plus należy też zaliczyć fakt, że pod wpływem różnych okoliczności i życiowych perypetii ich światopogląd się zmienia – te postacie rozwijają się i ewoluują. Nic nie można zarzucić również licznemu gronu bohaterów drugoplanowych, którzy nie są szarą masą bez twarzy. Autor starał się zindywidualizować ich kreacje, a także sprawić, aby zapadały w pamięć. Zaletą są także świetnie nakreślone, skomplikowane stosunki między osobami, których serca stoją murem po stronie walczących po przeciwnych stronach żołnierzy. Dotyczy to nie tylko Rudnickiego i Samarina, którzy mimo dzielących ich poglądów politycznych i narodowości nadal starają się pozostać przyjaciółmi, ale także mieszanych polsko-rosyjskich małżeństw, których w książce pojawi się kilka.
Bez zarzutu pozostaje również kreacja świata przedstawionego. Przechrzta zgrabnie oddaje realia epoki, horror Wielkiej Wojny, a także nadzieje i lęki ludzi opowiadających się po obu stronach konfliktu. Mimo wplecionych w akcję wątków fantastycznych i pewnej modyfikacji znanych z historii postaci czy wydarzeń, świat Namiestnika sprawia wrażenie niezwykle autentycznego. Warto też dodać, że autor bynajmniej nie poprzestał na uprzednim wykreowaniu enklawy i zamieszkujących ją potworów i wpleceniu w powieść wątków alchemicznych i magicznych – fantastyczny sztafaż serii został rozbudowany i wzbogacony o liczne szczegóły.
Namiestnik z całą pewnością nie jest powieścią słabszą od Adepta. Znajdziemy w nim pełną akcji i niespodzianek historię, wyraziste i nietuzinkowe postacie, a także barwny, bogaty w szczegóły, ulegający dynamicznym przemianom świat. To niebanalna rozrywka na najwyższym poziomie.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Cykl: Materia Prima
Tom: 2
Autor: Adam Przechrzta
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 14 czerwca 2017
Liczba stron: 460
Oprawa: miękka
Format: 125×195mm
ISBN-13: 978-83-7964-241-0
Cena: 39,90 zł