Mroczna połowa

Dwoista natura pisarza

Autor: Jarek 'jareckr' Rusak

Mroczna połowa
Mroczna połowa to powieść Stephena Kinga sprzed dwudziestu pięciu lat, która w Polsce doczekała się kilku wydań. Na liście książek mistrza horroru chronologicznie lokuje się ona między Misery a trzecim tomem Mrocznej wieży. Czy dorównuje im jakością?

W życiu małego Thada Beaumonta dochodzi do dwóch kluczowych dla niego wydarzeń. W konkursie literackim chłopak zdobywa wyróżnienie za niezwykle dojrzałe – jak na jedenastolatka  – opowiadanie, co stanowi pierwszy krok na drodze ku pisarskiej karierze. Niestety, niedługo potem Thada zaczynają dręczyć okropne bóle głowy, połączone z omamami wzrokowo-słuchowymi. Lekarz sugeruje obecność guza mózgu, przypuszczalnie małego, lecz wymagającego szybkiego usunięcia. To, co ukazuje się oczom zespołu medycznego podczas operacji, wywołuje szok i zostaje wycięte, choć guzem ewidentnie nie jest. Na szczęście chłopiec – w przeciwieństwie do wielu pacjentów poddanych tego rodzaju zabiegom w latach sześćdziesiątych – przeżywa, a niepokojące dolegliwości całkowicie znikają. Dziecko i rodzice nigdy jednak nie poznają całej prawdy o powodzie przedoperacyjnych "schorzeń".

Dorosły Thad jest mężem, szczęśliwym ojcem malutkich bliźniąt i prozaikiem. Jego powieść zyskała uznanie krytyki i nominację do prestiżowej nagrody, ale to pełne przemocy kryminały, pisane pod pseudonimem George'a Starka, przyniosły mu konkretne dochody. Mało kto wie, że Beaumont i Stark to ten sam człowiek. Okoliczności zmuszają go do publicznego ujawnienia ukrytej tożsamości (nota bene zaopatrzonej w kompletny życiorys) – w sesji zdjęciowej dla magazynu "People" twórca dokonuje symbolicznego pochówku, ostentacyjnego pożegnania ze swoim alter ego. Wkrótce po tym ktoś zaczyna zabijać osoby powiązane z Thadem w sposób żywcem wzięty z kart jego kryminałów. Już na miejscu pierwszej zbrodni policja odnajduje odciski palców pisarza i dlatego do domu Beaumontów przybywa szeryf Pangborn, który – również ze względu na emocjonalne zaangażowanie – postanawia wnikliwie przyjrzeć się sprawie. Nie wydaje się ona prosta, gdyż podejrzany ma mocne alibi.

Mroczna połowa opiera się na niezgorszym pomyśle wyjściowym oraz motywach typowo horrorowych – te co prawda nie występują w dużej ilości, ale odgrywają bardzo istotną rolę w fabule. Myśl przewodnia książki to możliwość istnienia w człowieku drugiej, ukrytej osobowości – gorszej części, cienia, złego bliźniaka. Bliźniactwo dwujajowe stało się u Kinga nie tylko symbolem dwoistości, ale i brutalnej walki… od samego początku. Eksponowanym, ciekawie ujętym tematem jest pisarstwo samo w sobie, proces twórczy wraz z towarzyszącą lub uciekającą autorowi weną. Czyż ten, aby stworzyć coś wyjątkowo dobrego, nie musi czasem sięgać do zakamarków własnej duszy? A co, jeśli owe zakamarki są mroczne? Co z pisarzami, którzy płodzą krwiste horrory, kryminały czy dreszczowce – skąd czerpią inspiracje i pomysły? Zresztą, King w przewrotny sposób zażartował z własnej twórczości, na wstępie dziękując za pomoc… Richardowi Bachmanowi, co w kontekście treści Mrocznej połowy nabiera szczególnego znaczenia.

Autor zza Wielkiej Wody na miejsca akcji nie po raz pierwszy wybrał fikcyjne miejscowości stanu Maine. W późniejszym Sklepiku z marzeniami (niemal wszystko działo się w Castle Rock) świetnie wyczuwało się małomiasteczkowy klimat, tu, niestety, trochę tego brakuje (niewiele dowiadujemy się o samych mieszkańcach). Z drugiej strony można przyjąć, że King chciał inaczej rozłożyć akcenty – w Mrocznej połowie, za sprawą nie tyle uwolnionego, co ożywającego zła, momentami dzieje się niemało. Jest brutalnie i krwawo, trup ściele się gęsto, podrzynane są gardła, cięte gałki oczne, a nawet jądra jednego z policjantów. Nowy Jork, gdzie również dochodzi do mordów, przedstawiony został jako zgniłe jabłko – moloch z dzielnicami, których mieszkańcy, przyzwyczajeni do aktów przemocy, najczęściej chorują na znieczulicę. Jest też paranormalnie – wróble nie są tylko malutkimi ptakami, spełniają również rolę wysłanników z zaświatów.

Mroczna połowa skrywa smakowite kąski dla miłośników grozy i thrillerów (motyw autostopowicza). Problem w tym, że po wielce obiecującym, intrygującym wstępie, autor zaserwował nierówne pod względem jakości rozwinięcie oraz przewidywalny – w mniejszym lub większym stopniu – koniec. Za szybko też okazuje się, kto jest czarnym niczym smoła antagonistą! Miejsca podziału na podrozdziały nie zawsze wydają się sensowne i uzasadnione, ale to akurat drobnostka. Ogólny obraz jest taki, że książka stoi o klasę niżej od dzieł wymienionych w leadzie, Dallas '63 czy Czarnej bezgwiezdnej nocy. Przeczytać więc czy nie przeczytać? Ano, zagorzali fani Stefana Króla powinni, pozostali – niekoniecznie.