Miecz Radogosta

Kontynuacja jak najbardziej udana

Autor: Piotr 'Erivan' Klinkosz

Miecz Radogosta
Instytut Wydawniczy Erica prawie dwa lata kazał czekać na kolejny tom sagi o Czarnoksiężniku Juraja Červenáka. Miłośnicy słowiańskich bóstw, średniowiecznych krain i wesołych jatek na topory i czarną magię musieli więc uzbroić się w spore pokłady cierpliwości. Warto było jednak przeczekać ten chudy okres, by teraz z nawiązką zrekompensować go sobie przyjemną i niezwykle emocjonującą lekturą.

Rogan, sławny pogromca Awarów, nie spoczywa na laurach. Zamiast lizać rany po ciężkich starciach z niegodziwymi czarownikami, demonami i wszelkim innym plugastwem, ponownie rusza na wyprawę. Tym razem jego celem jest legendarny miecz boga Radogosta, Krutomor. Droga do celu nie wiedzie oczywiście przez łąki pełne kwiatów i zielone zagajniki. Na swojej drodze Rogan spotyka najemników, potwory i niegodziwe upiory, które za wszelką cenę będą starały się przeszkodzić mu w tej szlachetnej misji. Potomek Czarnoksiężników wplącze się również w całkowicie przyziemne sprawy, jak konflikt zbrojny pomiędzy Łuczanami i Czechami oraz własne rozterki sercowe. Pomagać mu będą niezastąpieni wilk Gorywałd i wiedźma Mirena, zwana Osą. Zabrakło natomiast innych postaci drugoplanowych, które odłączyły się od drużyny Rogana w trakcie przerwy pomiędzy tomami. Nie były jednak one ani ważne dla dalszej fabuły, ani też specjalnie interesujące, dlatego nikt nie będzie po nich płakał. Sama historia zaś w dużej mierze przypomina tę z pierwszej części. Mamy zleconą przez słowiańskie bóstwa misję, formowanie się drużyny, liczne przygody i finalną rozprawę z głównym antagonistą. Wszystko okraszono oczywiście nowymi przeciwnikami, scenerią i zwrotami akcji, dlatego wtórność tematu zbytnio nie kłuje w oczy.

Miecz Radagosta pozwala nam za to spojrzeć na znane dotąd postacie z nieco innej perspektywy. Mirena nie jest już tylko pyskatą czarownicą z warkoczykami, a Rogan mrocznym wojownikiem z "misją". Oboje zmienili się, dojrzali i pokazali szereg nowych cech, dzięki czemu możemy ich lepiej poznać i zrozumieć kierujące nimi pobudki. Na oklaski zasługuje również Gorywałd, który w poprzednim tomie nieco chował się za plecami innych bohaterów. Przywódca Sfory Czarnoboga raczy nas swoim bezkompromisowym charakterkiem oraz specyficznym spojrzeniem na świat i prawidła nim rządzące. Wilk nie boi się mówić tego, co myśli, rzuca niewybredne żarty i swym humorem wprowadza powiew orzeźwienia podczas mniej dynamicznych scen. Również kreacje przeciwników głównego bohatera są o wiele lepiej przygotowane, niż miało to miejsce we Władcy Wilków. Nie są to już tylko jednowymiarowi, źli do szpiku kości fanatycy i czciciele mrocznych bóstw. Taki na przykład książę Włościsław ma swoje powody, by nienawidzić Czechów, i wcale się z tym nie kryje. Mroczne czary i niegodziwości, których się dopuszcza nie są dla niego celem samym w sobie, ale jedynie środkiem, który musiał przedsięwziąć, by dokonać zemsty. Brakowało tego w pierwszym tomie sagi, gdzie wydawało się, że wszelkie zło tego świata powstało tylko po to, by gnębić biednego Rogana i jego kompanów.

Najmocniejszym atutem książki jest świetne tempo akcji. Nie ma dłużyzn i kilkustronicowych monologów, które hamowałyby prezentowane nam wydarzenia. Sceny pojedynków i większych batalii autor opisał jako szybkie i brutalne. To wszak wczesne średniowiecze – nie miejsce tu na finezyjne machanie mieczem, zastawy, piruety i finty. Woje ruszają na siebie z okrzykiem bojowym na ustach i toporem w twardych dłoniach. Potyczka najczęściej rozstrzyga się podczas pierwszej wymiany ciosów. Pod tym względem Červenák spisał się na piątkę z plusem, idealnie oddając charakter, tempo i widowiskowość tych scen. Ponownie nadmiernie korzysta z niektórych motywów, jak odcięte głowy czy walające się wszędzie wnętrzności, ale nawet na tym polu nie przesadza tak bardzo jak we wcześniejszej twórczości.

Powieść jest przygotowana lepiej również pod względem zgodności z realiami historycznymi. W końcu mamy okazję liznąć trochę wiedzy na temat przedstawianego okresu z dziejów Czech. Pomagają nam w tym legendarni władcy tamtych rejonów, tacy jak Neklan czy wspomniany wcześniej książę Łuczan Włościsław. Główny bohater ma okazję spotkać się z tymi postaciami, a nawet znacząco wpłynąć na podejmowane przez nie decyzje, a co za tym idzie – na losy całej wojny. Červenák przybliża nam również kulturę, folklor, wierzenia i zwyczaje z tamtego okresu, dzięki czemu możemy dowiedzieć się czegoś nowego i interesującego. Mitologia słowiańska to temat niezbyt często podejmowany w literaturze, dlatego tym bardziej warto skorzystać z tak świetnej szansy na jej poznanie.

Miecz Radogosta jest powieścią lepiej napisaną, pełniejszą i mocniej zakorzenioną w realiach historycznych od swojej poprzedniczki. Juraj Červenák udowodnił, że sequel nie zawsze musi być słabszy od tomu otwierającego serię. Zachęcam do zapoznania się z opisywaną tu pozycją, nie tylko dlatego, że książek o podobnej tematyce jest na rynku wydawniczym jak na lekarstwo, ale przede wszystkim dlatego, że to naprawdę udana powieść.