Miasto Szkła - Cassandra Clare

Autor: 27383

Miasto Szkła - Cassandra Clare
Pierwsza część Miasta Kości była słabiutka – Cassandra Clare przedstawiła nam tylko zarys świata, podając masę informacji, ale ich nie rozwijając. Sprawiało to wrażenie, jakby autorka wzięła coś z Harry'ego Pottera, coś ze Zmierzchu i liczyła na sukces. Mimo to wciąż miałem nadzieję, że wyjdzie z tego dobra trylogia, bo zarówno dialogi, jak i opisy były całkiem niezłe. Tom drugi zwiększył moje oczekiwania. Pomimo wielu wad fabuła rozwinęła się na tyle, aby zatrzeć słabe wrażenie i sprawić, że książka stała się zjadliwa. Kończąc recenzję Miasta Popiołów, wyraziłem nadzieję, że tom trzeci będzie jeszcze lepszy i że nareszcie znajdę swojego świętego Graala – pozycję z gatunku zmierzchowatych, która wciągnie mnie dogłębnie i nie znudzi po pierwszych trzech stronach.

Czy ta sztuka udała się Miastu Szkła? Zdecydowanie tak! Od napisania pierwszej części (i opowiadań fanfiction osadzonych w realiach Harry’ego Pottera) warsztat pisarski Cassandry Clare znacznie się poprawił. Dialogi, będące największą zaletą dwóch poprzednich tomów, nadal stoją na wysokim poziomie. Dowcipne rozmowy pomiędzy bohaterami i cięte riposty (chociaż czasami nieco wymuszone) wypadają wręcz doskonale w porównaniu z ostatnimi "hitami" literatury młodzieżowej. Bohaterowie – a wielu nowych się pojawiło – nareszcie zachowują się tak, jak młodzi ludzie w ich wieku. Nie ma łączenia par na siłę, nie ma godzenia skłóconych osób tylko po to, aby historia ładnie się ułożyła – wszystko jest na swoim miejscu. Cassandra Clare potrafiła ponadto uśmiercić osoby mało ważne dla fabuły, a jednocześnie takie, których po prostu czytelnikowi szkoda, za co należy się jej olbrzymi plus.

Kolejna kwestia: w dzisiejszej literaturze młodzieżowej bardzo ważną rolę odgrywa wątek miłosny (a wręcz wskazane jest, aby w tego typu książce pojawił się przystojny wampir lub przedstawiciel innej egzotycznej rasy). W Mieście Szkła autorce udała się niełatwa sztuka – miłość i akcja są w odpowiednich proporcjach. Momenty zatrzymania akcji, w czasie których bohaterowie przeprowadzają dramatyczne rozmowy, wpasowują się w fabułę wprost idealnie, sprawiając wrażenie naturalnych (nawet jeśli są prowadzone w środku olbrzymiej bitwy).

O fabule nie można powiedzieć wiele więcej – wszystkie wątki doprowadzone są do końca, niejasności rozwiewają się, ale w pewnym momencie autorka nieco przesadziła. Liczba koligacji rodzinnych, przeróżnych zawirowań ("jesteś moim bratem, albo nie, a może tak…") zaczęła przypominać bardziej Modę na Sukces, niż powieść fantasy.

Jednak w przeciwieństwie do nieśmiertelnego serialu cykl Dary Anioła musiał się skończyć. Czy Miasto Szkła można polecić komuś innemu niż wielbicielkom Zmierzchu? Zdecydowanie tak, chociażby po to, aby przekonał się, jak powinna wyglądać książka dla młodzieży z nurtu paranormal romance.