Metro 2033
Od zera do bestsellera
Dmitrij Głuchowski podobno zaczął pisać jeszcze jako uczeń jeżdżący do szkoły podziemnymi tunelami Moskwy. Właśnie podczas jednej z podróży wpadł na pomysł powieści o moskiewskim metrze. Rosyjskie wydawnictwa nie były zainteresowane współpracą, więc gdy powieść była gotowa, autor założył stronę internetową, na której umieścił pierwsze 13 rozdziałów, a potem sukcesywnie dodawał kolejne. Z czasem wokół witryny zawiązywała się coraz liczniejsza społeczność, zachwalająca świat powieści i współtworząca publikowany materiał.
Ile było w tym spontanicznej reakcji, a ile sztucznie nakręconego zainteresowana – trudno ocenić. W każdym razie po sukcesie w internecie i wprowadzeniu poprawek zaproponowanych przez fanów, Metro 2033 doczekało się papierowego wydania. Książka szybko uzyskała status bestsellera, więc Głuchowski zabrał się za kontynuację, a jednocześnie wpadł na kolejny ciekawy pomysł. Zaprosił do współpracy innych twórców, którzy chcieliby publikować własne historie osadzone w jego świecie (i byli gotowi zapłacić Głuchowskiemu stosowny procent od zysku – jego wysokość jest niestety objęta tajemnicą handlową). Na fali sukcesu pierwowzoru powstała więc literacka franczyza, z licznymi powieściami pisanymi przez mniej lub bardziej utalentowanych autorów. Zbiera ona różne oceny, od kiepskich po entuzjastyczne. Fani wydają się jednak zgodni, że najważniejsza jest powieść, która dała początek serii.
A w tunelach panował mrok
Geneza uniwersum Głuchowskiego nie jest wesoła: Moskwa została zniszczona w trakcie nuklearnego konfliktu, a większość moskwian zginęła. Od zakończenia wojny minęło kilkanaście lat, ale miasto wciąż nie nadaje się do zamieszkania. Licznik Geigera wskazuje wysoki poziom promieniowania, ruiny straszą pułapkami, a pozostała przy życiu fauna odrobinę zmutowała i teraz jest bardzo mięsożerna. W związku z tym na powierzchnię wychodzą tylko najbardziej zdeterminowani stalkerzy, natomiast reszta ludności próbuje przeżyć w podziemiach, w dawnej sieci metra.
Aby przetrwać w podziemnym świecie, trzeba współpracować z innymi. Dlatego mieszkańcy metra pozawiązywali liczne frakcje. I tak mamy tu koncentrującą się na porozumieniu handlowym Hanzę, rządzone przez naukowców-żołnierzy podziemne miasto Polis, wieloetniczny Kitaj-Gorod, czy opanowaną przez komunistów Linię Czerwoną. Znalazło się nawet miejsce dla faszystów, którzy w zaciszu tuneli założyli sobie małą Czwartą Rzeszę. Nie brakuje też tajemniczych, niezbadanych lokacji, jak siedziba niebezpiecznych kultystów czy owiany legendą Szmaragdowy Gród, w którym podobno przechowywane są resztki kulturowego dziedzictwa sprzed wojny. Ponadto chodzą słuchy, że także w innych miastach część ludności zdołała przeżyć i zejść pod ziemię. Uniwersum jest bogate i daje duże możliwości. Zresztą najlepszym dowodem na to jest fakt, że pomieściła się w nim tak gargantuiczna liczba powieści.
Metro 2033 zaczyna się na stacji WOGN, gdzie mieszka główny bohater, dwudziestoczteroletni Artem. W pobliżu, na powierzchni znajduje się dawny Ogród Botaniczny, w którym ostatnio coś się zalęgło i zaczyna niepokoić mieszkańców WOGN-u. W celu likwidacji zagrożenia na stację przybywa stalker o niezwykle oryginalnej ksywie Hunter. Przed wyruszeniem do Ogrodu wręcza jeszcze Artemowi tajemniczy pakunek, wypowiadając kanoniczną w takich przypadkach kwestię: "Jeśli nie wrócę, koniecznie musisz to zanieść pewnemu ważnemu facetowi na drugim końcu świata". Hunter oczywiście nie wraca, więc Artema czeka wędrówka w głąb metra.
Nie jestem legendą
Powieść Głuchowskiego przeczytałem dopiero teraz. Nikt jednak nie funkcjonuje w próżni kulturowej, więc chcąc nie chcąc, miałem o niej pewne wyobrażenie. Po przeczytaniu wiem, że było ono mgliste. Tak zachwalany klimat i wizja postapokaliptycznych podziemi rzeczywiście w Metrze 2033 istnieją, ale inaczej niż się spodziewałem. Jak na utwór osadzony w świecie, gdzie na każdym kroku może czaić się niebezpieczeństwo, powieść ma zaskakująco niespieszne tempo akcji, większej dynamiki nabiera dopiero pod koniec. Bohater z kałasznikowem na ramieniu, zamiast przeżywać mrożące krew w żyłach przygody, powoli wędruje przez kolejne stacje, poznając mieszkańców i dzieląc się refleksjami na tematy filozoficzno-polityczne. Świat metra poznajemy może nie od podszewki, ale za to w całej rozciągłości – od fragmentów codziennego życia, po poglądy społeczne mieszkańców. Właściwie bardziej niż powieść przypomina to barwny, lekko fabularyzowany przewodnik po świecie Głuchowskiego.
Dlaczego lekko fabularyzowany? Jak już sugerowałem dwa akapity wyżej, zawiązanie akcji nie zalicza się do majstersztyków narracyjnych. Później jest bardzo questowo – Artem musi wypełnić czyjeś polecenie, gdzieś iść, kogoś odszukać, zdobyć jakiś przedmiot, itd. W dodatku na koniec autor serwuje "zaskakujący" zwrot akcji, będący nieco zmodyfikowaną kalką z pewnej słynnej amerykańskiej powieści postapo. Z drugiej strony cała historia jest klarowna i przejrzysta, więc jeśli odbiorca nie ma szczególnie wielkich wymagań i zainteresuje się światem tuneli, całość może przypaść mu do gustu. Dlatego nie dziwią mnie głosy zachwytu niektórych czytelników, choć w większości ich nie podzielam.
Zarabiaj i daj zarobić innym
Trudno obiektywnie ocenić Metro 2033. Głuchowski nie jest tak zdolnym autorem, jak chcieliby fani serii, ale nie jest też grafomanem, jak twierdzą przeciwnicy. Dla mnie jest przede wszystkim twórcą ciekawego świata, którego możliwości nie zdołał w pełni wykorzystać. Oczywiście w sensie literackim. Marketingowo i finansowo wykorzystał go ze skutecznością godną podziwu.
Screeny: enterthemetro.com
Mają w kolekcji: 41
Obecnie czytają: 8
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Metro
Tom: 1
Autor: Dimitrij Głuchowski
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Wydawca: Insignis
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 24 lutego 2010
Liczba stron: 592
Oprawa: miękka
Format: 140x210 mm
Seria wydawnicza: Uniwersum Metro 2033
ISBN-13: 978-83-61428-17-6
Cena: 39,90 zł