» Recenzje » Marsjański poślizg w czasie

Marsjański poślizg w czasie


wersja do druku

Marsjańscy Kolumbowie

Redakcja: Jarek 'jareckr' Rusak, Matylda 'Melanto' Zatorska

Marsjański poślizg w czasie
Nawet mistrzowie w danej dziedzinie miewają słabsze momenty, co najlepiej widać po twórczości Philipa K. Dicka. Zapamiętany jako autor dzieł takich jak Ubik, Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?, Człowiek z Wysokiego Zamku czy Przez ciemne zwierciadło spłodził także wiele powieści najwyżej średnich, a czasami wręcz słabych (Wbrew wskazówkom zegara). Na szczęście te proporcje są w miarę wyrównane, a Marsjański poślizg w czasie to kolejny tekst z "lepszej" kategorii.

W Marsjańskim poślizgu… Dick wyprzedził epokę zapewne o blisko stulecie – kolonizacja Marsa rozpoczęła się jeszcze w drugiej połowie dwudziestego wieku. Jednak zasiedlanie nowej planety, zwłaszcza takiej, która dotychczas była skalistą, czerwoną pustynią, do łatwych nie należy – osadników trzeba zaopatrzyć w wodę i żywność (jej transport statkami z Ziemi byłby na dłuższą metę nieopłacalny, toteż pozostaje kultywacja pustynnych terenów) i budować nowe społeczeństwo wolne od niepokojów społecznych na ojczystej planecie. Dla Dicka temat zasiedlania nowej planety i powstawanie nowej potęgi był idealnym poligonem, na którym mógł umieścić swoje dość oryginalne wizje.

Kolonizacja Marsa kilkadziesiąt lat wcześniej, gdy w prawdziwej rzeczywistości dopiero rozpoczęto załogowe loty w kosmos, pociągnęła za sobą kilka dość istotnych cech w funkcjonowaniu całej powieści. Najważniejszą z nich jest poziom technologii dostępnej kolonistom; jest to w pewnym stopniu to, co fani gier mieli okazję poznać w serii Fallout – z jednej strony loty w kosmos, terraformacja Marsa, z drugiej zaś okraszenie tego wszystkiego technologią rodem z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych. I tak oto bezcenną wodę transportuje się… akweduktami (tak, nie rurociągami czy statkami, lecz akweduktami, niemalże identycznymi jak te w starożytnym Rzymie), zaś do transportu używa się rowerów lub helikopterów. To jednak nie najważniejsza zmiana w znanym nam obrazie Czerwonej Planety.

Porównanie zasiedlania Marsa do kolonizacji Ameryki w powieści Dicka jest jak najbardziej trafne – otóż czwarta planeta naszego Układu Słonecznego okazała się… zamieszkana. Autochtoni łudząco przypominają czarnoskórych mieszkańców Afryki i bardzo szybko zostają przez osadników wyparci z rodzinnych terenów a także wykorzystani jako tania siła robocza w kopalniach i służba domowa. Pisarzowi udało się połączyć dwa niechlubne epizody z historii Ameryki: kwestię Indian i niewolnictwo. Podanie tego w futurystycznej otoczce wyszło całkiem nieźle, w pewien sposób uwypuklając dość ciekawą cechę ludzkości – jesteśmy gotowi na podbijanie obcych światów, ale mentalnie nadal tkwimy gdzieś w okolicach renesansu. Nie obyło się jednak bez kilku wpadek – wizja marsjańskich kolonii jest w wielu aspektach zbyt utopijna. Widać to chociażby po wspomnianym wcześniej systemie transportowania wody – pomijając straty wynikające z parowania, używanie odkrytych wodociągów powinno skutkować nieustannymi kradzieżami (tym bardziej, że racjonowanie wody jest dość restrykcyjne). Nic z tego, na Marsie masowo dochodzi do wyzysku, spekulacji ziemią i przemytu, ale wody nie tyka nikt. Podobnych smaczków można wskazać jeszcze kilka, ale trzeba też przyznać, że nie są to najważniejsze aspekty książki i stanowią tylko drobne rysy na całokształcie Marsjańskiego poślizgu w czasie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Recenzowana powieść powstała w 1964 roku – pięćdziesiąt lat temu. Dzisiejszy miłośnik fantastyki naukowej z pewnością zauważy, że Dick nie zapoczątkował gatunkowego nurtu opierającego się na kolejnych wizjach zasiedlania Czerwonej Planety (jedynie dwa lata później powstało jego słynne opowiadanie Przypomnimy to panu hurtowo, na podstawie którego nakręcono kinowy hit, Pamięć absolutną). Najbliżej do jego idei było zapewne Rafałowi Kosikowi w Marsie (rzeczony autor napisał zresztą przedmowę do recenzowanego wydania), jednak i polski pisarz dokonał istotnych zmian w jej funkcjonowaniu. Wizja Marsa zamieszkanego i zdatnego do życia bez potężnych nakładów finansowych i energetycznych odeszła w zapomnienie, a sam Marsjański poślizg w czasie pod tym względem znacznie się postarzał, podobnie jak obecny w nim dość istotny wątek dzieci autystycznych (szczególnie ważny dla kilku bohaterów). Obecnie tego typu problematyki raczej nie porusza się w literaturze science fiction, można więc nawet rzec, że Dick w przypadku Marsjańskiego poślizgu… nie zdołał wpisać się w nurt gatunku ponadczasowością tekstu. Świat ewoluował w innym kierunku, niż przewidywał amerykański autor.

Marsjański poślizg w czasie to może nie powieść wybitna, na miarę Ubika czy Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?, ale i nie słaba czy najwyżej średnia, których to w dorobku Amerykanina było niemało. Niebagatelna, chociaż już przestarzała, wizja kolonizacji Marsa, wypierania jego rdzennych mieszkańców i wykorzystywania ich jako taniej siły roboczej oraz służby domowej, podobnie jak i kilka dziwnych rozwiązań technicznych, wyraźnie odcisnęły na książce swoje piętno. Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że Dick w swojej wizji społeczeństwa ujął pewien problem, który jest aktualny nawet dziś – naginanie otoczenia dla własnych preferencji w najbardziej inwazyjny sposób. Możemy latać na Marsa, na Alfa Centauri (nad którym to lotem w powieści trwają prace), jednak mentalnie nadal nie jesteśmy gotowi, by nieść kaganek naszej cywilizacji w kosmos. Tak więc za pomocą archaicznych środków udało się oddać ponadczasowy problem – a to rzecz niełatwa i w tym aspekcie trzeba Dickowi oddać honor.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
10
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Marsjański poślizg w czasie (Martian Time-Slip)
Autor: Philip K. Dick
Tłumaczenie: Mirosław P. Jabłoński
Wydawca: Rebis
Data wydania: 25 marca 2014
Liczba stron: 336
Oprawa: twarda
Format: 150x225 mm
Seria wydawnicza: Dzieła wybrane Philipa K Dicka
ISBN-13: 978-83-7818-505-5
Cena: 49,90 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.