» Wieści » Marek S. Huberath w Rakietowych szlakach

Marek S. Huberath w Rakietowych szlakach

|

Marek S. Huberath w Rakietowych szlakach
W antologiach z cyklu Rakietowe szlaki znajdzie się polski akcent - opowiadania Marka S. Huberatha. Będą to Wrocieeś Sneogg, wiedziaam… w tomie 2 i Kara większa w tomie 3.
Źródło: Rakietowe szlaki
Tagi: Marek S. Huberath | Rakietowe szlaki


Czytaj również

Komentarze


malakh
   
Ocena:
0
Do tytułu antologii to żaden, choć oa wyborne, z tych tekstów nie pasuje;p
20-05-2011 16:56
Antavos
   
Ocena:
0
Przecież to nie jest antologia o rakietach, na litość boską, tylko wybór najlepszych, "klasycznych",opowiadań science fiction. Zatem "Kara większa", czy "Wrociees Sneogg.." pasują doskonale. Ciekaw jestem, czy redaktorzy antologii sięgną po inne polskie teksty. Jeśli tak, dostaniemy najlepszą książkę SF od wielu, wielu lat, bo w polskiej fantastyce naukowej - wbrew pozorom - można przebierać bez liku. "Dokąd jedzie ten tramwaj?" Zajdla, "Pancerniki siedzące w granatowej wodzie" Żerdzińskiego, opowiadania Cyrana, "Noteka 2015" Lewandowskiego, nawet "CyberJolyDrim" Liedtke tutaj pasuje...
20-05-2011 18:50
~punktura

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Sneogg" - tak. Ale jak "Kara większa" jest SF, to tak samo można tam dać "Wiedźmina" Sapkowskiego albo "Księgę Besławii" Olejniczaka.
21-05-2011 02:29
Antavos
   
Ocena:
0
Oczywiście, że "Kara większa" jest science fiction. Pamiętasz taki nurt w SF, który nazywał się clerical fiction? Rozmontujmy opowiadanie. Co dostaniemy? Jakie założenia ontologiczne?

1.Pamiętaj, że akcja noweli dzieje się w piekle.

2. Bezpośrednią konsekwencją takiego postawienia sprawy jest zadanie następującego pytania: jak działa ontologia świata przedstawionego? Jego mechanika? Mechanika piekła? W "Karze większej" nie możemy wziąć fabuły w nawiasach oniryzmu, czy magicznego realizmu, ponieważ opowiadanie nie daje nam do tego podstaw. Wszystko dzieje się tam "na serio". Z pełnymi konsekwencjami.

3. Skoro Huberath unika szydyzmu (casus "Miasta Dusz" i "Hotelu wieczność"), nie uciekając w fabularne triki, musimy zadać sobie pytanie, co stoi u podstaw mechaniki, jeśli nie oniryzm/iluzja/kłamstwo? Żelazna konsekwencja. Akcja noweli dzieje się w Piekle, musi to więc być Piekło zbudowane na podstawie teologii chrześcijańskiej.

4. Skąd to wziąłem? Z dzieci poddawanych aborcji, które trafiają do piekła. Według teologii chrześcijańskiej (katolickiej przede wszystkim) osoby, które nie są ochrzczone nie mają więzi z Bogiem. Jeśli założymy, co też jest w Katechizmie Kościoła Katolickiego, że człowiek rodzi się od poczęcia, to reguły chrztu obowiązują także dzieci nienarodzone. Co prowadzi nas do następującej konkluzji: dusze dzieci poddanych aborcji (jeśli założymy, że dzieci poddane aborcji mają dusze, a w opowiadaniu mają) po śmierci nie mają wyjścia. Muszą trafić do piekła.

5. Konsekwencją pośrednią takiego założenia jest kwestia śmierci Jezusa Chrystusa. Chrystus przyszedł na świat i został ukrzyżowany, żeby zbawić ludzkość. Oznacza to, że w momencie swojej śmierci nie był zbawiony. Dlatego trafił do Piekła (fajny paradoks, prawda?). Ale zaraz potem poleciał do Nieba. Autor sam wspomina o tym w opowiadaniu.

6. Nie pamiętam dokładnie już "Kary większej", ale Huberath stosuje tutaj ten sam mechanizm, co Dukaj w "Innych pieśniach" z alternatywną fizyką Arystotelesa. Po prostu traktuje religię, jak naukę ścisłą. I konsekwentnie realizuje przyjęte założenia.

Ergo: "Kara większa" to klasyka polskiego science fiction.

"Księgi Besławii" nie znam.
21-05-2011 13:24
~punktura

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jeśli konsekwentne potraktowanie mitologii danej religii jako obiektywnie prawdziwej czyni opowieść science fiction, to klasyką hard SF jest scholastyka średniowieczna.

I czy to samo powiesz o literackich rozwinięciach religii dla nas egzotycznych, jakichś voodoo itp.? Są jakieś granice absurdu.

Clerical fiction nie była podzbiorem science fiction, tylko po prostu fantastyką o religii, w konkretnym kontekście kulturowym / historycznym. Niekiedy wykorzystywała elementy z konwencji SF, niekiedy z innych.
21-05-2011 13:57
Antavos
   
Ocena:
0
Dobrze by się stało, żebyś odniósł się do merytorycznej zawartości mojego komentarza. Nie rozmawiamy o definicji science fiction, a o tym, czy "Karę większą" można uznać za science fiction. Podałem konkretne argumenty za. Ty dyskredytujesz metodę, jakiej użyłem (a raczej spróbowałem dokonać egzegezy tekstu Huberatha). Czy zatem nie masz argumentów przeciw?

Jeśli konsekwentne potraktowanie mitologii danej religii jako obiektywnie prawdziwej czyni opowieść science fiction, to klasyką hard SF jest scholastyka średniowieczna.

Przyrównywanie średniowiecznej scholastyki (nawiasem mówiąc w literaturoznawstwie u źródeł science fiction czasami podaje się nawet "Utopię"; nie w tym rzecz) nie ma sensu, ponieważ mówimy o opowiadaniu science fiction. Opowiadanie w takim kształcie, jakim znamy, nie narodziło się w średniowieczu. Nie można więc porównywać opowiadania science fiction do scholastyki, tak jak nie można porównywać prozy i poezji, bo to różne pojęcia.

Nie obrażaj mojej inteligencji, tylko odnieś się, proszę, punkt po punkcie, do mojej argumentacji. Bardzo prosiłbym też o nie mieszanie pojęć - literatura, mitologia, religia... Mitologia to nie religia, religia to nie literatura. Religia może się opierać częściowo na mitologii, a mitologia na religii (vide mitologia grecka; czy "Iliada" to science fiction?), ale to nie są pojęcia tożsame, ponieważ u mitem nazywamy - za Eliade - opowieścią wyjaśniającą, jak działa świat. Religia zaś to pojęcie znaczne szersze - w dużym uproszczeniu system wierzeń opisujący relacje między sferą sacrum, a profanum.

Clerical fiction nie była podzbiorem science fiction, tylko po prostu fantastyką o religii, w konkretnym kontekście kulturowym / historycznym. Niekiedy wykorzystywała elementy z konwencji SF, niekiedy z innych

To temat na osobną, chociaż przyznaję ciekawą, dyskusję. Zgoda, może trochę zawęziłem definicję clerical fiction (czy "Epifania Wikarego Trzaski" Szczepana Twadocha jest clerical fiction?), co jednak nie zmienia mojego zdania - "Kara większa" to klasyka polskiego science fiction (nie hard SF, zauważ).

I czy to samo powiesz o literackich rozwinięciach religii dla nas egzotycznych, jakichś voodoo itp.? Są jakieś granice absurdu.

Voodoo, o ile dobrze kojarzę, oparto poniekąd na religii chrześcijańskiej tak nawiasem mówiąc. To zresztą bardzo ciekawy eksperyment myślowy. Wyobrażam sobie na przykład alternatywną teologię muzułmańską, w której Koran potraktowano dosłownie i z naukową konsekwencją (tak, jak naukowiec korzysta z fizyki, czy chemii). Czy taka książka byłaby science fiction? Moim zdaniem tak, broniłbym takiego podejścia, tak, jak bronie kwalifikacji "Kary większej" do science fiction. To wcale nie jest absurd.

Bo jeśli nie SF, to co? Fantasy? Horror? Mainstream?
21-05-2011 14:22
~punktura

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Dobrze by się stało, żebyś odniósł się do merytorycznej zawartości mojego komentarza. Nie rozmawiamy o definicji science fiction, a o tym, czy "Karę większą" można uznać za science fiction. Podałem konkretne argumenty za. Ty dyskredytujesz metodę, jakiej użyłem (a raczej spróbowałem dokonać egzegezy tekstu Huberatha). Czy zatem nie masz argumentów przeciw?"

Bardzo dobrze już sam sobie odpowiedziałeś: nie zgadzam z Twoim zdefiniowaniem SF, więc poprawność rozumowania umieszczającego konkretny utwór wewnątrz lub na zewnątrz IMO tak źle pojmowanej SF nie ma znaczenia dla moich zastrzeżeń.

"Przyrównywanie średniowiecznej scholastyki (nawiasem mówiąc w literaturoznawstwie u źródeł science fiction czasami podaje się nawet "Utopię"; nie w tym rzecz) nie ma sensu, ponieważ mówimy o opowiadaniu science fiction."

Dowodzisz przez założenie dowodzonego. O to właśnie jest spór: czy to opowiadanie science fiction, czy nie.

"Bardzo prosiłbym też o nie mieszanie pojęć - literatura, mitologia, religia... Mitologia to nie religia, religia to nie literatura. Religia może się opierać częściowo na mitologii, a mitologia na religii (vide mitologia grecka; czy "Iliada" to science fiction?), "

No właśnie, jak na gruncie swoich założeń obronisz tezę, że "Iliada" to nie SF? Bo za wcześnie powstała? Bo nie dość konsekwentna?

"Bo jeśli nie SF, to co? Fantasy? Horror? Mainstream?"

Tylko takie szufladki mamy?

IMO "fantastyka", z ewentualnym dookreśleniem: "religijna".

Dla jasności: mój sprzeciw dla rozmywania SF nie ma w żadnym razie deprecjonować "Kary". To bardzo dobry kawałek literatury.



21-05-2011 22:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.