Magia i stal

Marazm i żal

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Magia i stal
Konflikt techniki i magii, cywilizacji i natury, starego i nowego – w Magii i stali Nik Pierumow sięga po motywy znane i sprawdzone, wielokrotnie wykorzystywane przez innych pisarzy. Po czym splata je w coś z trudem dającego się czytać.

Molly Blackwater, córka szanowanego lekarza i wzorowa uczennica z wielkim zamiłowaniem do szkicowania okrętów wojennych i pociągów pancernych, z zaniepokojeniem odkrywa u siebie niezwykłe zdolności. Jej troska jest w pełni uzasadniona – w rządzonym przez racjonalizm i napędzanym parą Królestwie magia jest bowiem traktowana jako niebezpieczne wypaczenie, a władający nią są ścigani. Tym zacieklej, że to właśnie zaklęcia stanowią najniebezpieczniejszą broń żyjących na północy Rooskies, ludu dzikiego, honorowego i nieustępliwego, z którym wojska królewskie toczą zacięte boje. Nastolatce przychodzi wybierać: pozostać wśród swoich, gdzie grozi jej schwytanie, czy uciekać do wroga, który może pomóc jej opanować nowo nabyte moce?

Fabuła Magii i stali jest, mówiąc oględnie, nie najwyższych lotów. Po części dzieje się tak za sprawą dłużyzn i wątków w oczywisty sposób pozbawionych znaczenia, które rozwadniają opowieść; wpływ ma również fakt, że trudno mówić o jakichkolwiek zaskoczeniach, bo zwroty akcji widać z kilometra. Jednak największym strzałem w stopę jest liczba rozwiązań typu deus ex machina, po które sięga Pierumow. Mimo że autor rzuca nam uzasadnienie fabularne (tłumacząc, że użytkownikom magii sprzyja nadprzyrodzone szczęście), nie zmniejsza to skuteczności, z jaką zabieg ten odziera fabułę z napięcia – nawet w późniejszych rozdziałach, kiedy ilość nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności zdecydowanie spada, trudno uwierzyć, że cokolwiek mogłoby pójść nie po myśli naszej bohaterki, przez co trudno przejmować się czyhającymi na nią niebezpieczeństwami.

Sytuacji nie poprawia fakt, że Pierumow nie bardzo ma chęć tłumaczyć, jakie to w zasadzie niebezpieczeństwa. Część z nich jest względnie oczywista – jak choćby wrogo nastawieni ludzie z bronią – inne jednak są bardziej metafizycznej natury, związane są bowiem z magią i konsekwencjami jej stosowania. Zaś autor chyba sam do końca nie był pewien, jak to wszystko ma działać, bo wyjaśnienia, które przekazuje nam ustami swoich postaci nieodmiennie są mętne i enigmatyczne, więc nic tak naprawdę nie tłumaczą. Połączenie dwóch powyższych czynników – częstych deus ex machina i niejasnej fabuły – sprawia, że często nie wiemy, dokąd w zasadzie zmierza ta historia, a co więcej, niezbyt nas to obchodzi. Najbardziej odczuwalne jest to w jednej z kluczowych scen, rozwiązujących najważniejszy wątek fabuły tej części cyklu, w której nie bardzo wiadomo, co w zasadzie Molly ma zrobić, dlaczego jest to trudne i czemu powinniśmy się w ogóle przejmować – przez co emocji przy lekturze nie uświadczysz. Ostatecznie fabuła jest jednocześnie zagmatwana i naiwna, przewidywalna i mętna. Doprawdy niezwykłe połączenie.

Do tego dodać należy nijakie, bezbarwne postacie. Molly to typowa nastoletnia heroina, świetna we wszystkim, czego się chwyci, a jednocześnie niemal całkowicie pozbawiona inicjatywy, więc większość czasu spędzająca jako fabularny balast. Nie ma w niej nic, czego nie widzielibyśmy już wiele razy i to w lepszym wydaniu. Pozostali bohaterowie są niemal całkowicie nijacy, wywodząc się wprost z kanonu archetypów. Nie zaskakują, nie wzbudzają emocji i nie dają się zapamiętać, ich zachowanie jest nieodmiennie przewidywalne, zaś dialogi – wyprane z emocji.

Również świat przedstawiony nie powala. To typowy steampunk, którego jedynym oryginalnym akcentem może być powszechne wykorzystanie pociągów pancernych, niezbyt często opisywanego rodzaju broni. Poza tym, nie ma tu nic, co mogłoby czytelnika zaskoczyć. Druga połówka tego uniwersum – magia – również została wykreowana w sposób sztampowy, a przy tym (o czym wspominałem już wcześniej) niezbyt precyzyjny.

Magia i stal to powieść dla nikogo. Zbyt naiwna i przewidywalna, by cieszyć dorosłego odbiorcę, zbyt zagmatwana i niejasna by posłużyć jako książka dla młodzieży. Tylko dla najbardziej wyposzczonych fanów steampunku.