Lux perpetua - Andrzej Sapkowski
"Wystawcie to sobie, panowie, że ponad dwa roki czekać musiałem, nim wreszcie udało mi się poznać dalsze losy Reynevana i kompanów jego – Samsona, Szarleja i całej tej hałastry. Wcześniej dwa razy słyszałem już większość fabule, lecz kiedy przychodziło do wydarzeń, z którymi zaznajomion jeszcze nie byłem, zawsze jakiś jełop wpadał do karczmy z poleceniem niecierpiącym zwłoki, co sprawiało, żem musiał opuścić zasłuchane towarzystwo. Wreszcie jednak przed ostatnią Wigilią Narodzenia Pańskiego historia Reinmara z Bielawy tak znaną się stała, że udało mi się wysłuchać jej w całości (...)"
Tak, tak - po ponad dwóch latach superNOWA wydała wreszcie długo oczekiwany trzeci tom Trylogii husyckiej autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Ostatnia część cyklu nosi tytuł Lux perpetua i rzuca czytelników w sam środek wydarzeń, które w latach trzydziestych XV wieku były na ustach całej Europy. Razem z czytelnikami w nurcie historii unosi się Reynevan - medyk, czarodziej i husycki szpieg nie do końca z własnej woli, starający się odzyskać ukochaną, odebraną mu przez bezwzględne Święte Oficjum. W staraniach tych dopomaga mu jak zwykle kilku wiernych przyjaciół oraz parę wcześniej nieznanych postaci, na czele z tajemniczą, pachnącą rozmarynem kobietą.
"(...) Muszę powiedzieć, waszmościowie, że opowieść wciągnęła mnie okrutnie. Nie raz i nie dwa łapałem się na tym, że siedzę z mordą rozwartą jak wrota stodoły, a ślina skapuje mi do tych szczyn, które karczmarz litościwie nazywał piwem. Pod koniec opowiastki o Reynevanie dzieje się tyle, że człowiekowi kaput puchnie od spamiętywania wydarzeń, bohaterów i herbów, a nieliczne chwile wolne od wymachiwania mieczami i palby samopałów narrator wypełniał rozmowami mnogo występujących w opowieści sukinsynów, z Birkartem Grellnortem na czele. Jednakowoż jedna rzecz wielce mnie mierziła. Otóż, bardziej nawet niż w pierwszych częściach opowieści, daje się odczuć, że biedny medyk ze Śląska jest tylko pionkiem w rozgrywkach parszywego losu i na całą kabałę wpływu żadnego nie ma. Nic tylko go porywają i uwalniają, łapią i wypuszczają. A on tam tkwi, głupi, jak śliwka w gównie (...)"
Rozczarują się Ci, którzy myśleli (choć nie sądzę, by było ich wielu), że historia Reinmara z Bielawy skończy się szczęśliwie. Nie zdradzę szczegółów, ale powiem tylko, że sam uroniłem niejedną łezkę nad losem bohaterów najnowszej książki Sapkowskiego. Trzeba jednak przyznać autorowi, że do ostatnich chwil trzyma czytelnika w niepewności co do finałowych wydarzeń, wprowadzając nowe wątki i postacie nawet na ostatnich kartach powieści. Nie można więc powiedzieć, że lektura Lux perpetua kończy się wcześniej, niż na to wygląda.
"(...) Imponującą, naprawdę imponującą jest wiedza człowieka, od którego historię tę zasłyszałem. Bardziej nawet imponującą, niż obznajomienie z licznymi karczemnymi dziewkami obecnego tu przy nas Maćka, Zrywaczem Kiecek zwanego. Ale ad rem. Narrator historii co i rusz raczył słuchaczy barwnymi anegdotami spraw bieżących dotyczącymi, snuł opowieści o koneksjach rodowych poszczególnych bohaterów i szafował podobnymi krotochwilami w ilościach iście zatrważających. Humor przy tym okazywał taki, że wszyscyśmy się w kułak zwijali, kiedy dialogi przedstawiał, a nawet gdy o okolicznościach przyrody opowiadał. Mimo iż historia smutną w istocie była, to pod koniec i tak zostawiła nas w dobrych nastrojach. Nielicha to sztuka taki efekt osiągnąć (...)"
Zwrócić też należy uwagę na to, co jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych cech autora cyklu o Wiedźminie. Mianowicie: niesamowicie swobodny styl, połączony z ogromnym realizmem w zachowaniu postaci i dialogach. W wypowiedziach bohaterów Sapkowski nie sili się na wyszukane konstrukcje zdaniowe, które realnie nie miałyby szansy zaistnieć. Zamiast tego jego postacie mówią językiem prostym, nieraz wulgarnym, przekazując jednak cały wachlarz myśli - od całkowicie trywialnych, aż po te najgłębsze, nad którymi należy się chwilę zastanowić. Realizm i dokładne odwzorowanie historyczne to niewątpliwe dwa najmocniejsze atuty Lux perpetua.
"(...) Jeśli, panowie, będziecie kiedyś wjeżdżać do Nowej Warszawy (chodzą słuchy, że dostaną jej się wkrótce prawa miejskie) od strony południowej, rozejrzyjcie się za karczmą 'Pod styranym wołem'. Tam to ostatnio widziano osobnika, który historię Reynevana znał w najdrobniejszych szczegółach. Spieszcie się jeno, bo słyszałem, że człowiek ten zdąża w dalekie strony. No, chyba że chcecie za nim gonić aż do Konstantynopola... Ale tak po prawdzie, to opowieść ta warta jest i dłuższej podróży."
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tak, tak - po ponad dwóch latach superNOWA wydała wreszcie długo oczekiwany trzeci tom Trylogii husyckiej autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Ostatnia część cyklu nosi tytuł Lux perpetua i rzuca czytelników w sam środek wydarzeń, które w latach trzydziestych XV wieku były na ustach całej Europy. Razem z czytelnikami w nurcie historii unosi się Reynevan - medyk, czarodziej i husycki szpieg nie do końca z własnej woli, starający się odzyskać ukochaną, odebraną mu przez bezwzględne Święte Oficjum. W staraniach tych dopomaga mu jak zwykle kilku wiernych przyjaciół oraz parę wcześniej nieznanych postaci, na czele z tajemniczą, pachnącą rozmarynem kobietą.
"(...) Muszę powiedzieć, waszmościowie, że opowieść wciągnęła mnie okrutnie. Nie raz i nie dwa łapałem się na tym, że siedzę z mordą rozwartą jak wrota stodoły, a ślina skapuje mi do tych szczyn, które karczmarz litościwie nazywał piwem. Pod koniec opowiastki o Reynevanie dzieje się tyle, że człowiekowi kaput puchnie od spamiętywania wydarzeń, bohaterów i herbów, a nieliczne chwile wolne od wymachiwania mieczami i palby samopałów narrator wypełniał rozmowami mnogo występujących w opowieści sukinsynów, z Birkartem Grellnortem na czele. Jednakowoż jedna rzecz wielce mnie mierziła. Otóż, bardziej nawet niż w pierwszych częściach opowieści, daje się odczuć, że biedny medyk ze Śląska jest tylko pionkiem w rozgrywkach parszywego losu i na całą kabałę wpływu żadnego nie ma. Nic tylko go porywają i uwalniają, łapią i wypuszczają. A on tam tkwi, głupi, jak śliwka w gównie (...)"
Rozczarują się Ci, którzy myśleli (choć nie sądzę, by było ich wielu), że historia Reinmara z Bielawy skończy się szczęśliwie. Nie zdradzę szczegółów, ale powiem tylko, że sam uroniłem niejedną łezkę nad losem bohaterów najnowszej książki Sapkowskiego. Trzeba jednak przyznać autorowi, że do ostatnich chwil trzyma czytelnika w niepewności co do finałowych wydarzeń, wprowadzając nowe wątki i postacie nawet na ostatnich kartach powieści. Nie można więc powiedzieć, że lektura Lux perpetua kończy się wcześniej, niż na to wygląda.
"(...) Imponującą, naprawdę imponującą jest wiedza człowieka, od którego historię tę zasłyszałem. Bardziej nawet imponującą, niż obznajomienie z licznymi karczemnymi dziewkami obecnego tu przy nas Maćka, Zrywaczem Kiecek zwanego. Ale ad rem. Narrator historii co i rusz raczył słuchaczy barwnymi anegdotami spraw bieżących dotyczącymi, snuł opowieści o koneksjach rodowych poszczególnych bohaterów i szafował podobnymi krotochwilami w ilościach iście zatrważających. Humor przy tym okazywał taki, że wszyscyśmy się w kułak zwijali, kiedy dialogi przedstawiał, a nawet gdy o okolicznościach przyrody opowiadał. Mimo iż historia smutną w istocie była, to pod koniec i tak zostawiła nas w dobrych nastrojach. Nielicha to sztuka taki efekt osiągnąć (...)"
Zwrócić też należy uwagę na to, co jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych cech autora cyklu o Wiedźminie. Mianowicie: niesamowicie swobodny styl, połączony z ogromnym realizmem w zachowaniu postaci i dialogach. W wypowiedziach bohaterów Sapkowski nie sili się na wyszukane konstrukcje zdaniowe, które realnie nie miałyby szansy zaistnieć. Zamiast tego jego postacie mówią językiem prostym, nieraz wulgarnym, przekazując jednak cały wachlarz myśli - od całkowicie trywialnych, aż po te najgłębsze, nad którymi należy się chwilę zastanowić. Realizm i dokładne odwzorowanie historyczne to niewątpliwe dwa najmocniejsze atuty Lux perpetua.
"(...) Jeśli, panowie, będziecie kiedyś wjeżdżać do Nowej Warszawy (chodzą słuchy, że dostaną jej się wkrótce prawa miejskie) od strony południowej, rozejrzyjcie się za karczmą 'Pod styranym wołem'. Tam to ostatnio widziano osobnika, który historię Reynevana znał w najdrobniejszych szczegółach. Spieszcie się jeno, bo słyszałem, że człowiek ten zdąża w dalekie strony. No, chyba że chcecie za nim gonić aż do Konstantynopola... Ale tak po prawdzie, to opowieść ta warta jest i dłuższej podróży."
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 36
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 36
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:



Tytuł: Lux perpetua
Cykl: Reynevan
Tom: 3
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawca: SuperNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 13 listopada 2006
Liczba stron: 594
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-10: 83-7054-189-5
Cena: 43,50 zł
Cykl: Reynevan
Tom: 3
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawca: SuperNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 13 listopada 2006
Liczba stron: 594
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-10: 83-7054-189-5
Cena: 43,50 zł