Łowcy

Park Jurajski w wersji sztampowo-naiwnej

Autor: Henryk Tur

Łowcy
Prawdziwy myśliwy szuka zawsze coraz większych wyzwań. A czy może być większe, niż własnoręczne ustrzelenie ważącego kilka ton dinozaura? Nie – dlatego grupa myśliwych ochoczo cofa się w czasie na safari w odległej przeszłości.

Miroslav Žamboch jest doskonale znany polskim czytelnikom. Wydał kilkanaście powieści i zbiorów opowiadań, wydanych przez Fabrykę Słów. Powieść, nie zaliczajaca siędo żadnego cyklu, w oryginale ukazała się w 2010 roku, wówczas wyszła także po polsku, a niecałą dekadę później otrzymujemy jej wznowienie. Choć prawdę mówiąc – można by się bez niego doskonale obyć.

Głównym bohaterem, a zarazem narratorem opowieści, jest Mark Twilli – członek zespołu badawczego, zajmującego projektem "Skok Kazualny". Jest on typowym naukowym nerdem w okularach, nie widzącym życia poza pracą i swoim sportowym wozem. Wspomniany projekt dotyczy przenoszenia w czasie bezzałogowych sond naukowych i ściągania ich z powrotem do teraźniejszości. Pewnego dnia Mark odkrywa, że dałoby się cofnąć w czasie do mezozoiku na dokładnie 61 dni i powrócić. Ponieważ kilka dni wcześniej miał zatarg z grupą myśliwych, wśród których był jego dobry kolega Jan Petr, składa im propozycję skoku temporalnego i zapolowania na największe drapieżniki, które kiedykolwiek przemierzały nasz glob.

I tu zaczyna robić się naiwnie. Grupka myśliwych – różnych narodowości, ale połączonych bogactwem – bez wahania zgadza się cofnąć w czasie. Nic to, że nikt tego nie robił wcześniej, ani że nie wiadomo, czy to się uda – wchodzą w to i jeszcze płacą po 50 milionów euro. Instytut, w którym prowadzony jest projekt, również dostaje swoje i chętnie zgadza się użyczyć sprzętu. Gdy rozchodzi się wieść o wyprawie – a udaje się utrzymać ją w tajemnicy niemal do końca – rząd próbuje powstrzymać jej start, wysyłając na miejsce… trzech agentów. Nie protestują ekolodzy, biolodzy, a nikt nie obawia, że zmiany przeszłości całkowicie zmienią przyszłość. W dodatku wyprawa jedzie z pełnym przytupem. Nie myślcie, że do przeszłości trafi kilka półnagich postaci. Wraz z nimi zostaje wysłane parę ton sprzętu, w tym samochody terenowe i mnóstwo broni, a w ekipie są nawet zatrudnieni kucharz i służący! Czyli – na bogato. Skok w czasie się udaje, ludzie trafiają do mezozoiku i tam rozpoczynają swoje łowy. Jednak od pewnego momentu wydaje się, że coś podąża ich śladem…

Czy coś mi się w tej książce podobało? Žamboch leje wodę w taki sposób, że nawet tego nie odczuwamy i licząca ponad 500 stron pozycje da się pochłonąć w dwa wieczory. Na drugi plus można policzyć motyw podróży w czasie i pewne odkrycie, którego zdradzić nie mogę. Pozytywnie oceniam także ilustracje dinozaurów – co innego o nich czytać, co innego zobaczyć na własne oczy. A co mi się nie podobało? Cóż… właściwie wszystko poza tym. Galeria postaci jest do bólu sztampowa. Mark to chuderlawy okularnik, którego głównym przeciwnikiem jest napakowany testosteronem Henry Wirgan. Pomiędzy nimi pojawia się – klasycznie – Piękna Kobieta, a konkretnie Alice Goodwig. Zagadka – którego z nich wybierze? Tak, ja też wiem. Poza tym mamy angielskiego gentelmana, który na wszystko reaguje niezwykle flegmatycznie, rosyjskiego miliardera z partnerką (on – głupi i lubi wódkę, ona piękna i zimna), a także parę innych postaci, w tym biologa, robiącego za chodzącą Wikipedię dinozaurów, klimatu oraz geografii mezozoicznej Ziemi. Historia w paru momentach potrafi zaskoczyć, jednak wszystko to jakieś takie nie do końca poważne. Ciężko mi powiedzieć, kto miałby być odbiorcą opowiedzianej tu przygody? Starsza młodzież? Dorośli?  O ile przygotowania do wyprawy i pierwsze dni pobytu w przeszłości jeszcze dobrze się czyta, o tyle potem zaczyna wiać nudą – ileż razy można czytać o rozkładaniu obozu czy widokach, jakie rozciągają się przed przybyszami z czasów współczesnych?

Całość przypomina Park Jurajski, a właściwie pomysł konfrontacji ludzi i dinozaurów. Całość czyta się szybko, ale po zakończeniu lektury jedyne podsumowanie to takie, że właściwie nie było to nic ciekawego. Lepiej poświęcić czas na inną pozycję, chyba, że ktoś lubi filmy klasy B z dinozaurami.