Kontratak - Michaił Achmanow

Bić binoków!

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Kontratak - Michaił Achmanow
Inwazja nie była najlepszą powieścią, jaką można sobie wyobrazić. Do bólu prosta fabuła nie wciągała, a do sztampowych bohaterów ciężko było zapałać sympatią. Na szczęście Kontratak jest zdecydowanie lepszy i daje nadzieję na to, że Przybysze z ciemności okażą się cyklem całkiem niezłych space oper.

________________________


Po szczęśliwym odparciu bino faata wszystko na Ziemi wróciło do dawnego porządku. Jednak nikt nie zapomniał o tym, że flota Tymochina została starta w proch w jedynej bitwie tamtej wojny. Ludzie pragną zemsty i nie pozwolą Obcym bezkarnie prowadzić agresywnej polityki. Potomek dawnych bohaterów, Paul Corcoran, zdążył dorosnąć i stać się jednym ze wzorcowych żołnierzy Zjednoczonych Sił Kosmicznych. Dowództwo postanawia wykorzystać jego szczególne zdolności i wysłać razem z misją zwiadowczą, której celem będą planety opanowane przez bino faata. Niespodziewane komplikacje sprawią, że stanie się ona zarzewiem kolejnej wojny.

Analizę Kontrataku warto zacząć od dosyć kategorycznego stwierdzenia: miłośnicy twardej fantastyki naukowej nie mają w książce czego szukać. Dzieło Achmanowa to prosta powieść przygodowa, która ze spaceoperowego sztafaża korzysta w niezbyt wielkim stopniu. Gdyby binoków zastąpić jakąkolwiek rasą wywodzącą się od elfów czy krasnoludów, a w miejsce telepatii wstawić bardziej swojską magię, Kontratak stałby się całkiem przyzwoitym fantasy. I choć pisarz próbuje wplatać w treść więcej ciekawych pomysłów, niż miało to miejsce w tomie pierwszym, to uniwersum Przybyszów z ciemności pozostaje światem bez cech szczególnych, które wyróżniłyby go wśród wszystkich innych space oper.

Jeśli jednak ktoś już pogodzi się z faktem, że Kontratak w żaden sposób nie porusza problemów kojarzonych z dojrzałą science fiction, powinien przy powieści bawić się całkiem nieźle. Wielka wojna, zaskakujący romans, walczący za swą ukochaną rodzinę patriota – w książce jest wszystko, czego można spodziewać się po tego typu literaturze. Ponadto, dochodzi jeszcze całkiem sprawne pióro Achmanowa, którego jedyną większą wadą wydaje się olbrzymia liczba niepotrzebnych wykrzyknień oraz sympatyczniejszy od swojego poprzednika z Inwazji protagonista. Dodatkową zaletą są retrospekcje, przełamujące monotonię, uprzykrzającą lekturę poprzedniego tomu. Czytelnik dowie się kilku rzeczy związanych z bodaj najważniejszą postacią cyklu – zmieniającym postać Obcym, który pomógł uratować Ziemię, a także przyjrzy się z bliska dorastaniu Paula. I choć Przybysze ciemności wciąż są cyklem tak prostym, że spokojnie można by streścić ich fabułę w jednym dłuższym opowiadaniu, to Achmanow stopniowo serię rozwija – a to bardzo pozytywny .znak

Kontratak jest znacznie ciekawszy od Inwazji, ale wciąż daleko mu do najlepszych współczesnych space oper. Mam jednak nadzieję, że pisarz w dalszych tomach podąży drogą, którą obrał już w drugiej powieści i będzie stopniowo rozwijał swoją historię. Efekty mogą być naprawdę bardzo solidne, choć na razie Przybysze z ciemności to zaledwie przyzwoita seria.