Kompleks boga
Bezzębna Piła
Krystian Głowacki, nieco szemrany, choć bardzo skuteczny biznesmen z branży budowlanej, budzi się z poważnym bólem głowy, zamknięty w jednej z czterech klatek w bliżej nieznanej mu piwnicy, w której z sufitu zwisa rzeźnicki hak, zaś na ustawionym pod ścianą stoliku zimną stalą połyskują narzędzia chirurgiczne. Dowiaduje się też, że będzie w tym miejscu pokutował za grzechy. Słowem, jego perspektywy nie prezentują się najlepiej. W międzyczasie jego porywacz przygotowuje się do uprowadzenia kolejnych osób, zaś szczecińska policja wszczyna intensywne śledztwo, by odnaleźć sprawcę zaginięć.
Sięgając po Kompleks boga spodziewałem się mrocznego, krwawego thrillera, prawdopodobnie nasączonego wiadrami posoki, w stylu Piły. Autor miał chyba podobną wizję, jednak nie ze wszystkim udało mu się osiągnąć zamierzony efekt.
Sama fabuła nie należy do skomplikowanych, choć Rozmus robi co może by to ukryć, splatając misterną sieć intrygi, w której wszystko łączy się ze wszystkim, często w dość karkołomny sposób. Wydarzenia obserwujemy naprzemiennie z perspektywy przestępcy, jego ofiar i prowadzącego śledztwo komisarza Aleksandra Pieńkowskiego. Niezależnie jednak od tego, czyimi oczami patrzymy na świat, pewne rzeczy pozostają niezmienne. Przez większość czasu w powieści niewiele się dzieje, a nacisk położony jest na powolne, stopniowe odkrywanie mrocznych tajemnic więźniów – czy to na podstawie ich rozmów, czy faktów wychodzących na światło dnia w trakcie dochodzenia. Nie jest to jednak tak emocjonujące, jak można by oczekiwać – w trzech przypadkach czytelnik poznaje przewiny danego osobnika zanim jeszcze trafi on (czy też ona) za kraty, toteż trudno mówić o jakimkolwiek suspensie. Nieco skuteczniej budują napięcie pojawiające się nieregularnie sceny przemocy, w których psychopata wdraża w życie swoje okrutne plany, jednak i one są na swój sposób przewidywalne – nietrudno odgadnąć, kogo czeka marny koniec, kto zaś doczeka finału. Ten ostatni zaś w pełni obrazuje mankamenty powieści – widać, że w zamierzeniu miał on być ciężki i niezbyt optymistyczny, jednak spora jego część to typowy, naiwny i bardzo nieprawdopodobny happy end rodem z Hollywood.
Również postacie nie całkiem się autorowi udały. Zapewne miały być niejednoznaczne i wymykać się prostemu podziałowi dobro-zło. W praktyce jednak odcienie szarości dość wyraźnie plasują się blisko jednego lub drugiego końca spektrum. Mimo wszystko trzeba przyznać, że ich osobowości zostały skonstruowane w sposób interesujący i przekonywujący, może z wyjątkiem Krystiana, który jest typem przerysowanym do granic możliwości. Również sam psychopata nie udał się autorowi najlepiej, choć stanowi miłą odmianę od rozmaitych klonów Hannibala Lectera, aczkolwiek źródło jego motywacji, teoretycznie skrywane w mroku do ostatnich stron, w praktyce jest oczywiste już w prologu, zaś tocząca go choroba psychiczna została przedstawiona w sposób bazujący raczej na mitach niż faktach.
Kompleks boga miał zadatki na nieco wtórny, ale dobrej jakości thriller. Niestety przewidywalna, niezbyt logiczna fabuła, tacy sobie bohaterowie i nuda zakradająca się czasem do lektury sprawiają, że ostatecznie jest powieścią w najlepszym razie taką sobie. Jeżeli nie ma pod ręką nic lepszego, sprawdzi się jako zapychacz czasu, ale niewiele więcej.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Autor: Piotr Rozmus
Wydawca: Videograf
Data wydania: 4 marca 2015
Liczba stron: 400
Cena: 34,90 zł