Kolekcjoner - Alex Kava

Morderstwo w przeddzień huraganu

Autor: Artur 'Vermin' Tojza

Kolekcjoner - Alex Kava
Wedle The New York Times Alex Kava uchodzi w Ameryce za jedną z ciekawszych pisarek poruszających się na pograniczu gatunków thrillera i kryminału. Większość środowisk literackich uznaje ją bardziej za autorkę dreszczowców, jednak mnie osobiście ciężko stwierdzić, czy to prawda: jej powieści posiadają zarówno dużo brutalności, jak i wiele czysto detektywistycznych wątków pełnych dedukcji i myszkowania w zakazanych miejscach. Kolekcjoner jest najnowszą powieścią Kavy wydaną w Polsce – i niestety nie do końca tak udaną, jak tego oczekiwałem, a wszystko z powodu braku tajemnicy ukrytej w słowach: "Kim jest morderca oraz czemu zabija".

Miasto Pensacola w stanie Floryda jest uroczym miejscem leżącym bezpośrednio nad Zatoką Meksykańską. Słońce, tropikalne wody zatoki oraz luksusowe hotele przyciągają tłumy turystów, którzy rozkoszują się ziemskim rajem. Kiedy do miasta zaczyna się zbliżać huragan piątej kategorii, Issac, wszyscy mieszkańcy szykują się na jego nadejście. Tymczasem Elizabeth Bailey, członek zespołu śmigłowca Ratownictwa Wybrzeża Morskiego, podczas rutynowego patrolu po wodach zatoki wyławia ze swymi kolegami rybacką lodówkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w środku znajduje się pięć kawałków ludzkiego ciała, szczelnie owiniętych w folię. Na drugi dzień do miasta przyjeżdża agentka FBI Maggie O'Deall w towarzystwie swego przyjaciela Charliego Wurtha, zastępcy dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, który ma do załatwienia w Pensacoli własne sprawy związane z huraganem. Tymczasem w okolicy plaży zanotowano kilka zniknięć stałych bywalców tego miejsca, zaś w pobliskiej bazie wojskowej przyjaciel O'Deall, lekarz pułkownik Benjamin Platt, natrafia na dziwny przypadek choroby, dziesiątkującej żołnierzy, którzy przeszli w tamtejszej klinice zabiegi chirurgiczne. Jak się szybko okaże, wszystkie te wydarzenia są ze sobą ściśle powiązane.

Sama fabuła, mimo że do bólu przewidywalna, jest o dziwo ciekawa, akcja – poprowadzona dynamicznie, postacie – interesujące, a wielowątkowość nie wprowadza do tekstu chaosu. Niestety jednak już po pięćdziesięciu stronach wiemy, kto zabija, jak to robi oraz dlaczego. Co gorsza, odnajdujemy wspólny element wszystkich głównych wątków poruszanych w książce, rozwiązując w ten sposób całą zagadkę, nim agentka FBI na dobre zaznajomi się z powierzoną jej sprawą. Jest to silny cios w serce dla czytającego, gdyż eliminuje jakikolwiek cień efektu zaskoczenia. W dodatku czytelnik od razu wydedukuje z tekstu, kim będzie następna ofiara, w momencie gdy po raz pierwszy na nią natrafi podczas lektury. Są to błędy, za które całą powieść śmiało można by zdyskwalifikować, ale na szczęście autorka operuje ciekawym, lekkim i naprawdę przyjemnym w odbiorze stylem, co zachęca do dalszej lektury.

Mojej uwadze nie uszedł fakt, że tytuł nijak ma się do faktycznych wydarzeń w powieści. Liczyłem na jakiegoś psychopatę kolekcjonującego ludzkie szczątki, a tak naprawdę nikogo takiego nie spotkamy w kartach Kolekcjonera; motyw zbrodni i sam morderca kompletnie nie nawiązują do rysopisu wariata mordującego ludzi, aby poszerzyć swój zbiór oczu w słoikach. Winą tutaj należy obarczyć tłumaczenie, gdyż oryginalny tytuł brzmi "Damaged", co oznacza "Uszkodzony". Taki "nagłówek" raczej nie zachęciłby do kupna, nie zapada też w pamięć, ale można było pokusić się o coś bardziej oddającego realia książki. Co innego design okładki – klimatyczny, mroczny i brutalny, w pełni oddaje to, na co natrafimy w powieści.

Skoro jesteśmy przy tłumaczeniu tekstu, to lekki kuksaniec należy się korekcie. Co jakiś czas natrafiałem na rozdział przesiąknięty błędami pokroju braku ogonków, literówek czy złego użycia formy osobowej. Miałem wrażenie, że książkę redagowało dwóch korektorów, z czego pierwszy faktycznie przykładał się do swej pracy, a drugi miał ją gdzieś. Psuło to miejscami dość znacząco przyjemność czytania.

Miły akcent stanowi miniopowiadanie w końcowej części książki, zatytułowane Upalna noc. Jest ono tak naprawdę osobnym wątkiem – rozgrywającym się mniej więcej w połowie fabuły Kolekcjonera – któremu autorka poświęciła trochę więcej uwagi. Nie wnosi on co prawda nic do głównego nurtu historii, ale czyta się go ciekawie, a co najlepsze, w tym wypadku dopiero na końcu poznajemy mordercę oraz jego motyw. Szkoda, że tak samo nie było w głównej fabule, bo wtedy z pewnością całość czytałoby się lepiej.

Jak więc należy ocenić Kolekcjonera? Pomimo naprawdę frustrującej wady, jaką jest przewidywalność wydarzeń i brak sekretu zbrodni (rozczarował mnie też sam finał pojmania mordercy, rodem z komiksów o supergliniarzach), książka została napisana porządnie, lekkim piórem, które zgrabnie prowadzi czytelnika pomiędzy kolejnymi wątkami. Sam pomysł na opowieść oraz cel zbrodni również są interesujące, wielowątkowość zaś sprawia, że czytelnik się nie nudzi. Kolekcjonera z czystym sumieniem polecam osobom mającym ochotę na coś luźnego, niemęczącego i niezmuszającego do głębokiego analizowania tekstu. Jest to ciekawa pozycja klasy B nadająca się na leniwy urlop czy nużącą się jazdę pociągiem, ale nic ponadto.