» Recenzje » Kłamstwa Locke'a Lamory

Kłamstwa Locke'a Lamory

Kłamstwa Locke'a Lamory
Motyw sympatycznego spryciarza jest bardzo popularny w popkulturze. Robin Hood, Han Solo, Moist von Lipwig, Jack Shaftoe, Mat Cauthon i wiele innych postaci opiera się na wspólnym archetypie, co świadczy o tym, że mimo upływu lat nie przestajemy lubić uśmiechniętych złodziei, oszustów i wagabundów. Zapewne tym kierował się Scott Lynch, planując swoją pierwszą powieść, Kłamstwa Locke'a Lamory, której sam tytuł sugeruje, że nie będziemy mieli do czynienia z osobami uczciwymi.

Locke Lamora jest przywódcą niewielkiej szajki złodziei działającej w Camorrze – wzorowanym na Wenecji mieście rządzonym przez arystokrację oraz różnorakie grupy przestępcze, których zwierzchnikiem jest Capa Barsavi. Oba stronnictwa zawiązały Tajny Pakt, na mocy którego rabusie mogą działać bez przeszkód, o ile zostawią w spokoju wysoko urodzonych. Jedynymi odstępcami od tej reguły są Niecni Dżentelmeni, których nie interesuje zwykłe włamywanie się do domów i wynoszenie biżuterii: Locke i jego przyjaciele za cel postawili sobie pozbawianie innych bogactw za pomocą kłamstw, aktorstwa i bezczelności, a im ryzykowniej, tym lepiej. Niestety, ich najnowszy przekręt musi zaczekać, jako że zaczynają pojawiać się znaki wskazujące na nadciągającą wojnę między Capą a niedawno przybyłym do miasta Szarym Królem, który bez litości likwiduje konkurencję. Co gorsza, sporo wskazuje na to, że jego kolejnym celem może być sam Locke. Na domiar złego pojawia się ktoś, kto zna całą prawdę o jego działalności.

Kłamstwa Locke'a Lamory to jedna z najpopularniejszych powieści fantasy ostatniej dekady i łatwo zauważyć dlaczego tak się stało – każdy ze składających się na nią elementów stoi na odpowiednio wysokim poziomie i problematyczne jest wyszczególnienie istotnych wad. Czytelnik nie może narzekać na nudę lub stagnację, rozdziały rozgrywające się w teraźniejszości przerywane są retrospekcjami opowiadającymi o dorastaniu Locke'a i jego nauce wszelkich umiejętności przydatnych w złodziejskim fachu. Nie tylko pozwala to pogłębić charakter głównego bohatera, ale także zaznajamia nas z najważniejszymi osobami w jego życiu. Niemal każdy rozdział wnosi coś nowego i interesującego do fabuły, a jedynymi momentami, w którym pojawia się zastój, są trwające kilkanaście stron próby zdobycia nowego stroju, które z łatwością mogłyby zostać usunięte z powieści. Mimo że fabuła jest bardzo dobra, nie można jej jednak nazwać świetną, choć nie z powodu jakiejś łatwo widocznej wady – po prostu zabrakło czegoś naprawdę specjalnego, jakiegoś szokującego zwrotu akcji lub innego elementu stanowiącego wisienkę na torcie.

Równie dobrze prezentują się postacie i dialogi. Locke to typowy szelma: bardzo łatwo go polubić za spryt, wygadanie, bezczelność i wrodzoną charyzmę, ale nie można zapominać, że przede wszystkim jest złodziejem i oszustem. Jego najlepszy przyjaciel, Jean Tannen, jest wprawdzie słabiej zarysowany, ale sprawdza się jako prawa ręka Locke'a dzięki opanowaniu i  zaradności, kontrastując z ekscentrycznością swojego kompana. Bohaterowie drugoplanowi zostali sprawnie opisani; Lynch rzadko potrzebuje więcej niż kilku akapitów, by zaprezentować charakter danej postaci, ale żadnej z nich nie da się nazwać skomplikowaną. Szkoda tylko, że główny "zły" w  powieści występuje zbyt rzadko, by dało się należycie nakreślić jego sylwetkę, przez co w porównaniu do głównych bohaterów sprawia wrażenie nieco kliszowego i nieinteresującego.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Największą chyba zaletą książki są dialogi, które już od początku udowadniają, jak lekkie pióro posiada pisarz. Śmiałem się, gdy bohaterowie dowcipkowali, denerwowałem się wraz z nimi, gdy plan nie szedł po ich myśli, i dało się uwierzyć w więź oraz zaufanie między Niecnymi Dżentelmenami w każdej scenie z ich udziałem – jednym słowem, pojawiające się w powieści rozmowy brzmią naturalnie. Warto przy tym wspomnieć, że Lynch jest jednym z tych autorów, którzy nie stronią od używanie mocnego słownictwa, co w tym przypadku sprawdza się dobrze, jako że Kłamstwa... traktują w znacznej mierze o szemranych osobistościach wszelkiego rodzaju. Przypadło mi do gustu także miejsce akcji choćby dlatego, że zamiast tworzenia kolejnego feudalnego królestwa Lynch postanowił napisać książkę z akcją rozgrywającą się w pojedynczym mieście, wzorowanym na Wenecji z całym dobrodziejstwem inwentarza: kupcami, bankierami, gondolami i drobną arystokracją. Stanowczo zbyt często autorzy decydują się na przewidywalne osadzenie fabuły w realiach zbliżonych do średniowiecznych, zatem Amerykanin otrzymuje punkty za oryginalność.

Kłamstwa Locke'a Lamory to idealny pożeracz czasu dla każdego fana dobrego fantasy. Fabuła jest intrygująca, bohaterowie sympatyczni i sprawnie opisani, dialogi barwne, żywe i zabawne, a odpowiednia ilość zwrotów akcji trzyma w napięciu i nie pozwala oderwać się od lektury. Książce brakuje wprawdzie nieco do najlepszych tytułów gatunku, ale werdykt jest jasny: warto zapoznać się z Cierniem Camorry i jego niecnymi kompanami.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Kłamstwa Locke'a Lamory (The Lies of Locke Lamora)
Cykl: Niecni Dżentelmeni
Tom: 1
Autor: Scott Lynch
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Data wydania: 23 października 2013
Liczba stron: 556
Oprawa: miękka
Format: 135x202 mm
ISBN-13: 978-83-7480-394-6
Cena: 39 zł



Czytaj również

Kłamstwa Locke'a Lamory - Scott Lynch
Niecni Dżentelmeni w akcji
- recenzja
Republika złodziei
Gdzie się podziali złodzieje z tamtych lat
- recenzja
Republika złodziei
Niecni Dżentelmeni nadal w formie
- recenzja
Na szkarłatnych morzach - Scott Lynch
Powrót Ciernia Camorry
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.