» Recenzje » Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza

Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza

Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Po ponad trzech latach od premiery Pamięci wszystkich słów, Robert M. Wegner dostarcza polskim miłośnikom fantasy trzecią już powieść z serii Opowieści z meekhańskiego pogranicza (a piątą książkę należącą do cyklu). Że warto było czekać, to żadne zaskoczenie. Właściwe pytanie brzmi: czy po chwilowym spadku formy w poprzednim tomie pisarzowi udało się powrócić do poziomu, jaki prezentowały jego wcześniejsze teksty?

Imperium Meekhańskie powoli zaczyna chwiać się w posadach za sprawą kolejnych konfliktów, które wybuchają na jego granicach. Dopiero co na wschodzie odbyła się decydująca bitwa między Wozakami a hordami Se-kohlandczyków, a już na południu niewolnicy, znajdujący się dotychczas pod władaniem księstwa Konoweryn, wszczynają powstanie, którego przebieg obserwuje Genno Laskolnyk, najważniejszy imperialny generał, oraz towarzysząca mu Kailean. Na północy Krwawe Szóstki, oddział Górskiej Straży pod dowództwem Kennetha-lyw-Darawyta, po raz kolejny zostają wplątane w awanturę z udziałem tajemniczych magicznych mocy niewiadomego pochodzenia – tym razem na morzu. Z kolei młoda Key'La, cudem uratowana przed spłonięciem dzięki teleportowaniu się do innego wymiaru, wędruje przez Mrok wraz z towarzyszącym jej chłopcem-zabójcą oraz przedstawicielami czterorękiej rasy vaihirów. Wszystko zmierza ku konfrontacji, po której nic już nie będzie takie samo – a co więcej, wydarzenia z zainteresowaniem śledzą gracze ukryci w cieniu, próbujący dodatkowo jeszcze zaognić i tak już kryzysową sytuację.

W poprzednich tomach śledziliśmy losy nie więcej niż trojga głównych postaci lub grup na raz – w Każdym martwym marzeniu stajemy się świadkami zazębiania się poszczególnych wątków. Własne rozdziały otrzymują nie tylko wspomniani wyżej Kenneth, Key'La i Kailean, ale też Deana, świeżo upieczona władczyni Białego Konoweryn, oraz Altsin, złodziejaszek, który zdobył boskie moce. Także grono osobistości z drugiego planu poszerza się za sprawą wprowadzenia na scenę władcy Imperium Meekhańskiego oraz najważniejszych zdających mu raporty szpiegów, dzięki czemu opisywane we wcześniejszych książkach wydarzenia nabierają szerszego kontekstu. O ile do tej pory Wegner prezentował czytelnikom oderwane od siebie fragmenty fabularnej układanki, tak od tego momentu prawdopodobnie będziemy już mieli do czynienia z odpowiedziami na stawiane dotychczas pytania – wystarczy wspomnieć, że wreszcie dowiadujemy się, jaki głębszy związek mają ze sobą historie opisane na przestrzeni pięciu książek z cyklu.

Zmiany związane z intrygą nie wpłynęły jednak na tempo, z jakim autor snuje swoją opowieść. Zgodnie z nurtem zapoczątkowanym w Niebie ze stali, również i w tym przypadku akcja bez większego pośpiechu posuwa się do przodu po to, by eksplodować w finale. Jednak zbyt często otrzymujemy rozdziały, które są niewiele więcej niż ekspozycją, choć wciąż są interesujące za sprawą pogłębiania naszej wiedzy o świecie Meekhanu. Nie zmienił się też fakt, że w Opowieściach z meekhańskiego pogranicza większy nacisk kładzie się na fabułę niż postacie, w związku z czym nie ma co nastawiać się na rozwój charakterologiczny porównywalny z dziełami Abercrombiego lub Sandersona – Kenneth i Kaliean wciąż pełnią przede wszystkim rolę obserwatorów: pozostają pod względem charakteryzacji tymi samymi bohaterami, jakimi byli w momencie przedstawienia ich czytelnikom. Z tego też powodu najciekawiej śledzi się losy bardziej dynamicznych protagonistów, przede wszystkim Altsina i Key'Li, do których należy większość kluczowych dla fabuły fragmentów zawartych w tym tomie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Bezkonkurencyjna w porównaniu do pozostałych polskich autorów fantastycznych pozostaje skala opisywanych przez Wegnera wątków, jak również dbałość, z jaką podchodzi do rozbudowywania stworzonego przez siebie uniwersum. Świat meekhańskiego pogranicza, zamieszkiwany przez wiele odmiennych kultur cechujących się różnymi filozofiami, stanowi wymarzone dla pisarza tło, umożliwiające opisywane bardzo różnych pod względem tematyki, a mimo to pozostających z sobą w związku historii. Równie dobrze wypada wykreowana tu atmosfera, dzięki której inaczej czyta się pełne mrocznej magii i tajemnic rozdziały osadzone na zimnej północy, a inaczej te poświęcone południowemu powstaniu walczących o wolność niewolników – choć oba te wątki są na równi pełne śmierci, tragedii oraz narastającej desperacji towarzyszącej postaciom. Nie zawodzi też finał, nie dorównujący wprawdzie pod względem dramatyzmu końcowej bitwie z Nieba ze stali, ale mimo wszystko przejmujący, emocjonujący oraz niepozwalający oderwać się od lektury – najciekawiej wypadają jednak epilogi, po przeczytaniu których niecierpliwie wyczekuje się kolejnego tomu.

Cieszy świadomość, iż Wegner ustrzegł się często dotykającej pisarzy fantasy przypadłości polegającej na stopniowym spadku jakości kolejnych książek z cyklu – Każde martwe marzenie stanowi kluczowy dla całych Opowieści z meekhańskiego pogranicza punkt pod względem fabularnym. Od tego momentu powinniśmy już powoli zbliżać się do zakończenia serii, chyba że autor postanowi zaskoczyć nas wszystkich nieoczekiwanym zwrotem akcji w następnych jej odsłonach – czy tak się stanie, przekonamy się, mam nadzieję, za następne trzy lata.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Każde martwe marzenie
Cykl: Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Tom: 5
Autor: Robert M. Wegner
Wydawca: Powergraph
Data wydania: 28 listopada 2018
Liczba stron: 744
Oprawa: twarda
Format: 135×205mm
ISBN-13: 978-83-64384-86-8
Cena: 49 zł



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.