Kameleon - Rafał Kosik

Ambiwalentny Kameleon

Autor: Marcin 'malakh' Zwierzchowski

Kameleon - Rafał Kosik
Wydany dwa lata temu Vertical zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Świeżość, oryginalność, przełamywanie schematów – elementy, który nader często brak naszej rodzimej prozie, a które zagwarantowały powieści Kosika uznanie w moich (i nie tylko) oczach. Nie dziw więc, że po Kameleonie, najnowszej, deklarowanej jako hard s-f książce tego autora spodziewałem się wiele. Po części zawiodłem się. Sam koncept na historię był świetny, wykonanie natomiast już nieco gorsze.

W czterysta trzynaście lat po tym, jak na planecie Ruthar Larcke zaginął statek z grupą badaczy, z misją ratunkową dociera tam USS Ronald Regan. Kosmonauci z Ziemi, która zdołała ponieść się po trwającym blisko cztery wieki kryzysie, nie zastają tam jednak niszczejących szczątków wraku, a kilkumilionową populację ludzi. Tymczasem komputer pokładowy odmawia współpracy, więc zdezorientowana załoga może jedynie ograniczyć się do obserwacji i pobierania próbek.

Skutkuje to tym, iż lwia część fabuły rozgrywa się na powierzchni planety, wśród będącego u progu rewolucji technologiczno-przemysłowej społeczeństwa. Wydarzenia z wnętrza statku kosmicznego schodzą na dalszy plan, ustępując miejsca opisom kolejnych losów trwającego od stuleci konfliktu pomiędzy dwoma rywalizującymi narodami. Autor płynnym ruchem przechodzi od science-fiction do powieści przygodowej z wojną w tle, która jest… nudna.

Brak głębi, brak błysku geniuszu, tej świeżości, która sprawiała, że od Verticala nie mogłem się oderwać. Wojna, jak to wojna, jest krwawa, bezsensowna i ciągnie się jak Moda na sukces. Wszystko sprowadza się do tego, że jedni atakują tylko dlatego, że boją się ataku tych drugich – i tak w kółko, od bardzo długiego czasu. Krok po kroku obserwujemy dalsze poczynania walczących stron; na naszych oczach miejsce na wspomniana wcześniej naukowa rewolucja, dostarczająca żołnierzom coraz to bardziej wymyślnych narzędzi destrukcji. W myśl okładkowego blurba, w tle powinny przewijać się "Ważne Pytania", czytelnik zastanawiać się miał nad samą naturą człowieczeństwa. Cóż, widać blurbom wierzyć nie można…

Owszem, Kosik poruszał kwestie społeczno-polityczne, zagłębiał się w coś w rodzaju krytyki różnych ustrojów, ale mnie w tym nie przekonał. W szczególności zaskoczyła mnie bardzo gwałtowna przemiana jednego z bohaterów, który po sukcesie "pokazał swoją prawdziwą twarz" – problem w tym, że dla mnie nie było to wiarygodne. Z olbrzymią łatwością przeszedł od jednych przekonań do drugich, z zaznaczeniem, że jego nowe oblicze było jak sztuczna maska – bardzo sztampowe, niczym łotra z bajek dla najmłodszych.

Natomiast zupełnie inną historią jest kończący powieść rozdział, de facto będący osobnym opowiadaniem, wyjaśniającym nam, co też przydarzyło się załodze pierwszej misji badawczej. Ten tekst jest świetny; wraca oryginalność, aż tchnie świeżością. Dlatego też trudno ocenić mi Kameleona jako całość – przeciętna powieść, genialne zakończenie.

Na szczęście najnowsze dzieło Kosika, mimo iż z nóg nie zwala, czyta się przyjemnie. Dużą zaletą są opisy rozwoju kolejnych wynalazków, jak karabin czy teleskop zwierciadlany – pisane przystępnie, bez zasypywania czytelnika technicznymi szczegółami, a jednocześnie na tyle bogate, by zaciekawić, dać ogólne pojęcie na dany temat. Ogólnie rzecz biorąc, styl autora Kameleona można podsumować właśnie w ten sposób – na pewno nie ubogi, ale też pozbawiony wyszukanych ozdobników.

Najnowsza powieść Rafała Kosika mnie zawiodła, przynajmniej w kwestii wykonania. Autorowi w istocie nie brak ani pomysłów, ani umiejętności; udowodnił to zwłaszcza w wieńczącym dzieło rozdziale – szkoda tylko, że aby do niego dotrzeć, musiałem przebrnąć przez nudnawą opowieść o niezbyt przejmującym konflikcie, w której intrygi nie były szczególnie zajmujące, zaś walki zbytnio emocjonujące. Cóż, przyjdzie mi czekać na inną powieść tego autora, mając nadzieję, że następnym razem w pełni wykorzysta swój wielki potencjał.