» Recenzje » Jedyna prawda - Olle Lönnaeus

Jedyna prawda - Olle Lönnaeus


wersja do druku

Czy istnieje jedyna prawda?

Redakcja: Patryk Cichy

Jedyna prawda - Olle Lönnaeus
Kiedy we wrześniu 2005 roku duński dziennik Jyllands-Posten opublikował dwanaście karykatur Mahometa, w środowiskach islamskich zawrzało. Przez Danię przetoczyły się fale demonstracji, a sprawa szybko przerodziła się w aferę o charakterze międzynarodowym. W takiej sytuacji nie sposób nie zapytać o wolność prasy, o swobodę wypowiedzi mediów i artystów w państwach demokratycznych. Olle Lönnaeus również stawia takie pytanie, gdyż fabuła Jedynej prawdy przypomina powyższe wydarzenia.

___________________________


W zimową noc, w czasie burzy śnieżnej, Joel Lindgren odbiera niepokojący telefon od swojego ojca, Mårtena. Do rodzinnego domu przybywa za późno – Lindgren senior wisi na sznurze, z pętlą zaciśniętą wokół gardła. Samobójstwo? Nie, bo kiedy rankiem do domu wkracza policja, jedna rzecz zdaje się mówić wiele o powodzie śmierci Mårtena: na ścianie ktoś czerwoną farbą napisał "Ghadab Allah". Inspektor Fatima al-Husseini nie ma problemu z przetłumaczeniem pierwszego słowa, oznaczającego "gniew". Kontekstem są malarskie dokonania nieboszczyka, który kilka lat wcześniej namalował obrazoburcze dla muzułmanów portrety proroka. W wyniku śledztwa wkrótce dochodzi do aresztowania młodego żołnierza dżihadu. Za przesłuchania Osamy al-Dina odpowiada Fatima, będąca – za sprawą wykształcenia i całkowitego zasymilowania – jego zupełnym przeciwieństwem. Al-Din w sposób niezachwiany wierzy w to, że Bóg pragnie kalifatu na ziemi i zabijania niewiernych. Taka jest według niego jedyna prawda, ale czy to on zamordował Lindgrena? Można mieć wątpliwości, gdyż na horyzoncie pojawiają się inne wątki. Na jaw wychodzą lewe interesy Mårtena – handel bimbrem sprowadzanym z Polski i Litwy (prawdopodobnie również amfetaminą), mocno podejrzane było zniknięcie jednego z jego wspólników. Nie tylko islamscy ekstremiści mieli motyw do popełnienia zbrodni.

W książce najważniejszymi postaciami są Joel i Fatima. Niebagatelne znaczenie ma fakt, że Joel nigdy nie darzył ojca ciepłymi uczuciami, a w większości wspomnień Mårten powraca jako agresywny łajdak, niespełniony artysta, na domiar złego nadużywający alkoholu. Zaburzone relacje dziecko–rodzic są potężnym balastem i trudno o nich zapomnieć – czy da się rozciąć więzy krwi? Przeciwwagą dla tej silnej niechęci jest zachowany w pamięci, wyidealizowany obraz matki, która odeszła od rodziny. Dwie byłe partnerki przedstawiają starego Lindgrena w dużo bardziej pozytywnym świetle – nie ma jedynej prawdy o tym człowieku. Z kolei więź pani inspektor z rodzicem – teraz pogrążającym się w demencji starcem – zawsze była bardzo silna. Przy okazji wizyt Fatimy u ojca, który wiedzę i intelekt traktował kiedyś jako wielkie wartości, autor wypowiada garść gorzkich prawd o starości.

Wśród postaci drugoplanowych co najmniej dwóch mężczyzn wykazuje silne skłonności do stosowania przemocy. Nieobliczalnego Torstena, zwanego Kaznodzieją, bohater ma nieprzyjemność poznać stosunkowo szybko. Nie mniej groźny jest Serb Goran – kipiący testosteronem hodowca psów o szemranej przeszłości a zarazem brat człowieka, którego rzekomo zabił Mårten. Nie oznacza to bynajmniej, że receptą na napisanie książki jest dla Lönnaeusa epatowanie brutalnością i okrucieństwem – tego akurat jest nieporównywalnie mniej niż na przykład u Krajewskiego.

Szwed nie gorzej niż czołowi współcześni pisarze gatunkowi radzi sobie z nadaniem charakteru wszystkim postaciom i wprowadzaniem ich do akcji, która jednak nie należy do szczególnie dynamicznych. Pewne napięcie wiąże się z groźbą poważnego ataku ze strony Al-Kaidy, ale w tym wątku Lönnaeus nie poszedł w stronę powieści typowo sensacyjnej. Pod koniec w tekście pojawia się hasło "sztuka konceptualna" i w tym momencie po raz wtóry nie sposób nie zastanowić się nad prowokacjami w sztuce i ich ewentualnymi granicami. Co zaś tyczy się wyjaśnienia zagadki – wszystko zaczyna się wyjaśniać dopiero około dwadzieścia stron przed końcem.

Jedyna prawda nie zajmuje tak bardzo, jak powieści Marka Krajewskiego (szczególnie te starsze), Jo Nesbo czy świetny, klimatyczny debiut Bernarda Miniera (Bielszy odcień śmierci). Ta ostatnia książka zachwycała również w pełni oddanym nastrojem gór podczas mroźnej zimy, natomiast Lönnaeus wykorzystał aurę w znacznie mniejszym stopniu (śnieg zakrywający ślady przestępstwa). Mimo to autor, jak przystało na dziennikarza z doświadczeniem, z wprawą porusza niebłahe kwestie polityczno-społeczne (religijny fanatyzm i terroryzm, wolność wypowiedzi, konsekwencje skrajnie tolerancyjnej postawy wobec imigrantów), dodaje trochę psychologii (skomplikowane relacje ojciec–syn), długo trzyma czytelnika w niepewności. Chociażby z tych względów proza Szweda może i w Polsce znaleźć swoich zwolenników.

Cóż, do tego kryminału chyba najlepiej pasuje określenie "solidny" – to znaczy taki, który nie wyróżnia się szczególnie na tle podobnych pozycji, ale nie posiada poważniejszych, rzucających się w oczy wad. Inaczej mówiąc: mocny średniak.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Jedyna prawda (En enda sanning)
Autor: Olle Lönnaeus
Tłumaczenie: Monika Koczur
Wydawca: Rea
Data wydania: 6 listopada 2012
Oprawa: miękka
Format: 150x225 mm
ISBN-13: 978-83-7544-545-9
Cena: 29,90 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.