Jad Lorda Foula

Kolejna podróż

Autor: Maciej Szraj

Jad Lorda Foula
Fantasy sprzęgnięta z motywem podróży to już klasyka. Przez niezliczone światy wędrował Corwin Rogera Zelaznego, a po rozdrożach starożytnej Grecji włóczył się Latro Gene'a Wolfe'a. Bink dzielnie odkrywał tajemnice Xanthu, zaś Simon z determinacją pokonywał ostępy Osten Ardu. Topos wędrówki przypadł do gustu również Stephenowi R. Donaldsonowi, czego wyrazem są Kroniki Thomasa Covenanta.

Thomas Covenant, człowiek odrzucony przez społeczeństwo z powodu trądu, na który cierpi, boryka się z życiowymi trudnościami: utratą rodziny, goryczą porażki, a także świadomością poniesionej klęski. Jakby tego było mało, ulega wypadkowi, w wyniku którego przenosi się do świata pełnego legend, przepowiedni i dziwnych stworzeń. W magicznej Krainie Niedowiarkowi przyjdzie zostać posłańcem odradzającego się zła. Lord Foul potrzebuje jednak czasu na regenerację. Realnym zagrożeniem staje się Drool Skalny Robak, nieuprawniony posiadacz Laski Praw, dzięki której zguba Krainy może nadejść prędzej niż się tego wszyscy spodziewają.

Warto zwrócić uwagę na język Donaldsona i świetne tłumaczenie Piotra W. Cholewy, który już nie po raz pierwszy pokazuje swój kunszt. Lekturę niektórych powieści można porównać z jazdą na wyjątkowo tępych i źle nasmarowanych nartach. Z jednej strony da się zjeżdżać, a z drugiej ciągła utrata rytmu oraz prędkości nie przynosi oczekiwanej przyjemności. Na szczęście są takie książki jak Jad Lorda Foula, gdzie czytelnik może smakować każde słowo i płynnie przechodzić od zdania do zdania. Przyzwoite dialogi, niepozbawione dłuższych wypowiedzi, w naturalny sposób zostały zrównoważone z częścią opisową. Sprawny i plastyczny język sprzyja przewracaniu kolejnych stron. 

Dobre historie charakteryzują się interakcją między postaciami pierwszo-, drugo- i trzecioplanowymi. Jedni oddziałują na drugich. Donaldson natomiast posłużył się wyłącznie bohaterami strategicznymi dla fabuły, przez co brakuje w powieści tła, jak ma to miejsce u Andrzeja Sapkowskiego czy George'a R. R. Martina. Główna oś wydarzeń zdominowała w sposób nieproporcjonalny wątki poboczne, skutkiem czego cała Kraina wydaje się pusta i nienaturalna. Kluczowe postacie zostały odizolowane od reszty zamieszkujących świat istot.

U wyżej wspomnianego Sapkowskiego Geralt podróżując po trakcie spotyka elfy, krasnoludy i ludzi różnej proweniencji, przez co ukazany zostaje przekrój społeczeństwa oraz panujące w nim nastroje. Donaldson, pomimo stworzenia całkiem sporego uniwersum, zaniechał takich zabiegów, skupiając się wyłącznie na postaci Covenanta, Lordów, Giganta, Lorda Foula oraz Droola. Świat zawężony do garstki bohaterów i pozbawiony rysu społecznego wydaje się sztuczny. Fantasy pełna rozmachu wymaga wielowątkowości oraz zróżnicowania, a nie separacji oraz jednotorowej akcji.

Pomimo kilku mankamentów Jad Lorda Foula pozostaje przyzwoicie napisaną powieścią. Dużo bliżej Donaldsonowi do fantasy Tolkienowskiej, nieco wyidealizowanej i przewidywalnej, z jasno określoną granicą między Światłem a Ciemnością, niż do naturalistycznej, znanej np. z twórczości Martina, pełnej zamętu i niespersonifikowanego zła. Niemniej jest to pozycja warta poznania, szczególnie przez miłośników gatunku.