Imperium nieznające porażki

Coś zdarzyło się dwa razy

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Imperium nieznające porażki
W schemat klasycznej baśni, która legła u podstaw fantasy, wpisane jest szczęśliwe zakończenie. Nikogo nie może dziwić jednak to, że w walce o suspens twórcy zrezygnowali z każdorazowego karania złych oraz hołubienia honorowych i miłosiernych. Glen Cook w Imperium Grozy postanowił pójść krok dalej i udowodnić, że niektóre historie nigdy się nie kończą. Imperium nieznające porażki to opis życia dobrze znanych czytelnikowi bohaterów po huraganie, który zmienił absolutnie wszystko. Czy warto się z nim zapoznać?

Wielkie Wojny Wschodnie zmieniły wszystko...i nie zmieniły nic. Shinsan liże rany, w Kavelinie próbują wprowadzać nowe porządki, pustynni wojownicy nie próbują już zawładnąć całym światem, ale dawne konflikty wciąż się tlą. Kto wie, czy Imperium Grozy znowu nie zaatakuje? Kto wie, czy Bragi ramię w ramię z Varthlokkurem nie stawią mu czoła? Kto wie, czy sen Adepta nie natchnie jego wiernych do kolejnej wojny? W końcu nikt nie jest zadowolony z ostatnich rozstrzygnięć, a tłumiona irytacja musi znaleźć jakieś ujście.

Imperium nieznające porażki otwiera Dojrzewa wschodni wiatr. Poznajemy w nim losy Ethriana, który został porwany przez Shinsan; kiedy tylko pojawia się okazja, aby zemścić się na prześladowcach, młody mężczyzna szybko postanawia z niej skorzystać. Nie dajcie się jednak zwieść – to, że mało eksponowany we wcześniejszych tomach syn Nepanthe i Szydercy jest źródłem nowych problemów na Wschodzie, nie znaczy, że Cook porzuca swoich najważniejszych bohaterów: Ragnarsona, Varthlokkura i całą rzeszę ich przyjaciół, sojuszników oraz utajonych wrogów. Pisarz ponownie rozpala stare konflikty: mieszkańcy Kavelinu znowu podejrzliwie spoglądają na Mgłę, która nie kryje zresztą, że po śmierci Valthera zaczęła poważnie myśleć o powrocie do Shinsanu; Trebilcock nie potrafi zaufać wywodzącej się z rodu Greyfellów królowej; Dantice musi zdecydować – wesprzeć królestwo czy pomóc kobiecie? W tym poplątanym gąszczu miłośnicy Imperium Grozy poczują się jak w domu. Niestety, nie zmienia to faktu, iż Dojrzewa wschodni wiatr na pewno nie należy do najmocniejszych części cyklu. Największym problemem jest prostota powieści – zanim czytelnik zdąży przypomnieć sobie dawnych bohaterów, zanim na nowo odkryje emocjonalne więzi, które wytworzył podczas lektury poprzednich tomów, opowieść się urywa. A co w tym wszystkim najlepsze, Glen Cook zdawał sobie sprawę z tego, że Dojrzewa wschodni wiatr powinno być lepsze! Skąd ta pewność?

Ano stąd, że Nadciąga zły los to bliźniacza opowieść – bardziej rozbudowana, przedstawiona z nieco innej perspektywy, ale oparta na tym samym szkielecie. Punktem wyjścia ponownie jest Ethrian i zamieszanie, które wywołuje na Wschodzie. Tym razem jednak jego poczynania zostają zepchnięte na drugi plan; na scenie niepodzielnie królują Bragi z Varthem. Cook zrezygnował z śledzenia poczynań chłopca, w zamian za to oferując czytelnikowi możliwość podglądania problemów i zmartwień mężczyzn zmęczonych długimi latami zmagań z losem. Najważniejszym elementem Nadciąga zły los jest opis błyskawicznie wkradającej się w życie Ragnarsona rezygnacji. Jego dawni przyjaciele albo zginęli, jak Szyderca, albo zaginęli w wielkim świecie, jak Haroun, a Inger nie potrafi przebić się przez mur obojętności, który wyrósł dokoła niego. Jeśli ktoś kiedykolwiek wątpił w to, że Bragi jest jednym z najbardziej charyzmatycznych bohaterów, jacy pojawiali się w powieściach fantastycznych, to długi opis jego przedwczesnej starości powinien być tego ostatecznym dowodem. Cook stworzył pełną emocji, autentyczną i poruszającą powieść o niezgodzie na przemijanie, a w jej centrum umieścił wyjątkowo sympatycznego barbarzyńcę – czego chcieć więcej? I choć pozostaje kwestia wtórności w stosunku do Dojrzewa wschodni wiatr, która wydaje się tylko szkicem – mniej lub bardziej udanym – z którego powstał Nadciąga zły los, to efekt końcowy jest naprawdę świetny.

To jednak nie ostatnia atrakcja, którą ukrywa ten obszerny tom. Miłośnicy Imperium Grozy dostają jeszcze jeden prezent, prawdziwą perełkę: zbiór krótszych tekstów osadzonych w realiach cyklu. Można mieć co prawda wątpliwości co do tego, jak głęboki jest związek niektórych opowiadań ze światem Bragiego, Harouna i Szydercy (w Srebrnopiętce, Gdzie jest córka Svale'a? czy krótkiej serii o Mściwym smoku znajome są tylko nazwy geograficzne), ale wybór zawiera perełki, które same w sobie stanowią wystarczający powód do pochwał. Żołnierz Imperium nieznającego porażki to fenomenalna opowieść o uciekającym przed przeszłością mężczyźnie. Czytelnik momentalnie zżywa się z poszukującym normalności wojowniku; jego losy wzruszają, a całe opowiadanie wciąga bez reszty. Wystarczy dodać do tego doskonałe Za garść denarów, które idealnie wpisuje się w nieco nostalgiczny klimat całego tomu, oraz przejmujące Ścięte głowy opowiadające o narodzinach jednej z legend pustyni, a otrzymamy naprawdę smakowite danie.

Imperium nieznające porażki to książka, którą miłośnicy Imperium Grozy przyjmą z radością, ale bez okrzyków ekscytacji. Początek będzie dla nich rozczarowujący, bo Dojrzewa wschodni wiatr budzi mieszane uczucia. Potem jest zdecydowanie lepiej, ale cały czas z tyłu głowy kołacze pytanie: po co pierwsza powieść, skoro Nadciąga zły los zawiera w sobie najważniejsze opisane w niej wydarzenia, a jest większa i lepsza? Gdyby ktoś z tego powodu nie wiedział, czy warto zainteresować się tym tomem, zamykający go zbiór opowiadań powinien pozbawić go wątpliwości – Imperium nieznające porażki to satysfakcjonująca, długa lektura. Grzechem byłoby z niej rezygnować z powodu kilku niedociągnięć.