Ilion

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Ilion
Wariacja na temat Iliady, podróże w czasie, roboty, dinozaury, fizyka kwantowa, dokonania Szekspira i Prousta. Brzmi jak zbiór motywów wykorzystanych w nietypowym, wielotematycznym zbiorze opowiadań? Być może, ale to po prostu kolejny wytwór wyobraźni Dana Simmonsa.

Autor Hyperiona wziął na swój warsztat Iliadę Homera, ale postanowił dodać do niej wiele elementów kompletnie nie pasujących do starożytnego boju o bogactwa miasta Troi. Achajowie pod wodzą Agamemnona i Menelaosa przy wsparciu tak znakomitych figur jak Achilles, Diomedes czy Odyseusz już dziewiąty rok oblegają Troję, w której rządy sprawuje król Priam wraz ze swymi synami, legendarnym już za życia wojownikiem i dowódcą Hektorem oraz bardziej znanym z obcowania z niewiastami Parysem.

W działania wojenne bardzo chętnie ingerują olimpijscy bogowie, wspierając swoich faworytów w sposób typowy bardziej dla naukowców niż sił wyższych, modyfikując ich nanotechnologią, zaprzęgając do pomocy fizykę kwantową i chroniąc za sprawą licznych pól siłowych. Jeśli do tego dodamy fakt, iż Troja znajduje się na Marsie to uzyskamy obraz o tyle dziwny, co fascynujący. Na dodatek całą akcję śledzą tzw. scholiaści, ludzie pochodzący z różnych okresów historii przywróceni do życia dzięki bliżej nieokreślonej Muzie, mający za zadanie badanie i raportowanie swojej "przełożone"” obserwacji na temat zgodności Iliady i wydarzeń z Marsa. To właśnie jeden z nich, specjalista od starożytnej Grecji imieniem Thomas Hockenberry, jest głównym bohaterem książki. Bardzo szybko przestaje być zwykłym obserwatorem i zostaje wyznaczony do wykonania niezwykłego zadania zleconego przez Afrodytę, w którym wspomóc mają go podarowane przez boginię artefakty.  

Jakby tego było mało, oblężeniu Troi towarzyszą dwa równoległe wątki. W pierwszym z nich dane jest nam poznać historię naszej rodzimej planety. Dowiadujemy się, że życie na Ziemi niemal wymarło, a nieliczni mieszkańcy prowadzą próżniaczy tryb życia skupiając się na przyjemnościach. Co więcej, tak elementarna umiejętność jak czytanie odeszła w zapomnienie, a historia ludzkości została niemal całkowicie zatarta. Przemieszczanie odbywa się za pomocą portali faksujących, a ludzie we wszystkich możliwych sytuacjach wysługują się maszynami. Ponadto każdy człowiek ma zapewnione sto lat życia w młodym, nieskazitelnym ciele, a ewentualne obrażenia fizyczne dawniej skutkujące śmiercią teraz powodują konieczność spędzenia raptem dnia lub dwóch w tzw. konserwatorni.

Grupa osób, wśród której znaleźli się zbliżający się do końca życia Harmann, zafascynowana jego osobą i wiedzą młoda kobieta imieniem Ada, wielbiciel jej urody Daeman oraz jej bliska przyjaciółka Hanna, postanawia wyruszyć w niebezpieczną podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania dręczące starca, porzucając dotychczasowe, beztroskie ale i pozbawione większego sensu życie.

Ostatni wątek dotyczy inteligentnych androidów, które zmierzają w kierunku Marsa ze względu na wykrycie na tej planecie wzmożonej aktywności kwantowej oraz w celu pozostawienia tam pewnego urządzenia. Pośród robotów należy wyróżnić zafascynowanego twórczością Szekspira Mahnhuta oraz jego towarzysza podróży zwanego Orphu, któremu o wiele bliższe pozostają dzieła Prousta. Ich uwielbienie do literatury naturalnie odbija się w kilku krótkich rozmowach na temat dzieł swoich idoli.

Mamy więc do czynienia z kilkoma odrębnymi motywami, ale Simmons udowodnił, iż da się połączyć tak różne elementy w jedną sensowną całość, choć miejscami nawet on nie dał rady ogarnąć ogromu wymyślonej historii. Największą wadą powieści okazała się dla mnie osoba głównego protagonisty. Hockenberry jest po prostu irytujący, świadomie miesza się do rzeczy do których nie powinien, czasem okłamując napotkane osoby, aby innym razem być wręcz przesadnie szczerym. Jakby tego było mało, popełnia wątpliwie moralne czyny, zaś innym razem wyróżnia się tchórzliwym zachowaniem. Podobnie ma się sytuacja w przypadku kilke innych ludzkich postaci jak chociażby Daeman i Hanna, którzy okazali się na tyle nieciekawi, że niedługo po lekturze z pewnością nie będę w stanie przypomnieć sobie ich imion.

Z kolei herosi i olimpijscy bogowie absorbowali moją uwagę na każdym kroku, wykazując wiele cech zwykłego człowieka, uzewnętrzniając emocje i swoje słabostki, czasem rzucając mięsem i wyzywając od najgorszych. Tworzą niestabilne sojusze, nienawidzą przegrywać, zaślepia ich duma, bywają egoistyczni i nie stronią od nieczystych zagrywek. Simmons bardzo dobrze ukazał wpływ boskich istot nie tylko na szeregowych wojowników lecz nawet na takich herosów jak Achilles czy Diomedes, którzy nie chcąc utracić ich względów, podporządkowują się boskiej woli, spełniając ich polecenia.

Trochę ponarzekałem, ale na szczęście przewodni wątek ataku na Troję potrafi wciągnąć i zrekompensować inne słabości powieści. Jak łatwo się domyślić ukazane w nim wydarzenia tylko początkowo odpowiadają tym znanym z utworu Homera, a Simmons śmiało je modyfikuje i miesza z pozostałymi historiami do tego stopnia, że czytelnik z każdym rozdziałem wyczekuje kolejnego zwrotu akcji. Także walki toczone przez herosów wydatnie wspieranych przez bóstwa władające zaawansowaną technologią pokazują, że zmieszanie mitologii i science fiction nie musi zakończyć się czymś absolutnie niestrawnym. Co więcej czytelnicy słabo pamiętający oryginał Homera nie muszą się zbytnio wzbraniać przed sięgnięciem po Iliona, dostaną bowiem solidną porcję wyjaśnień zręcznie wplecionych w myśli głównego bohatera, stale porównującego otaczającą go rzeczywistość i literacki pierwowzór.

Simmons wciąż rotuje stworzonymi historiami i w każdej można znaleźć coś interesującego (jak np. sposób komunikacji robotów z napotkanymi na swej drodze istotami, czy nowo pozyskani przez członków ziemskiej eskapady towarzysze i skrywane przez nich tajemnice). Nie są to wątki na równi wciągające co spór o Helenę, ale stoją na niezłym poziomie i zapewniają chwilę wytchnienia od walk toczonych na Marsie.

Świat powieści poznajemy w sposób szczątkowy, trafiają się krótkie wyjaśnienia, rzucone mimochodem zdania, dłuższe dialogi poświęcone danym kwestiom, ale koniec końców czytelnik i tak pozostaje z dziesiątkami pytań, na które nie dostanie odpowiedzi, a lekturę zakończy z uczuciem niedosytu. Należy jednak pamiętać, że to pierwsza część historii i z wyjaśnieniem wielu zagadnień przyjdzie nam poczekać do zakończenia dylogii.

Pomimo obaw Ilion okazał się pokaźną porcją solidnej lektury, ale niech nikt się nie spodziewa drugiego Hyperiona. Wariacja na temat Iliady niezaprzeczalnie wciąga, ale pozostałe wątki są już niestety trochę słabsze, chociaż na koniec splatają się w jeden emocjonujący finał, który sprawia, że kontynuacja zapowiada się całkiem obiecująco. Nie jest to jednak lektura dla wszystkich, ostatecznie połączenie tak różnych składowych nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu