Heroldowie Valdemaru
Od słodyczy do goryczy...
Redakcja: Agata 'aninreh' Włodarczyk, Michał 'von Trupka' Gola, Tomasz 'Asthariel' LisekStrzały królowej, Lot strzały oraz Upadek strzały, wchodzące w skład tego wydania, to pierwsze powieści napisane przez Lackey. Trzeba jednak podkreślić, iż chwili wydania Strzał królowej, w roku 1987, autorka miała już dość duże doświadczenie literackie – tworzyła teksty piosenek folkowych, fanfiki oraz opowiadania. Przejście od drobnych form literackich do budowy skomplikowanego i złożonego uniwersum, a także rozbudowanej i wielowątkowej fabuły stanowi wyzwanie, któremu nie każdy potrafi podołać. Zobaczmy więc, jak sobie z tym poradziła.
Pierwszy cykl Lackey całkowicie skupia się na Talii, nieśmiałej, zamkniętej w sobie marzycielce, należącej do grona Heroldów – służących królestwu Valdemaru „oddziałów specjalnych” łączących funkcje policji, Gwardii Narodowej, sędziów polowych, tajnych agentów i ambasadorów, a w szczególnych przypadkach nawet katów i skrytobójców. W Strzałach… autorka opisała pierwsze lata nauki protagonistki, która po przybyciu do Kolegium krok po kroku poznaje dwór oraz świat Heroldów – ich historię, obowiązki oraz niebezpieczeństwa związane ze służbą. Lot strzały przenosi czytelnika kilka lat naprzód, do czasów, gdy dziewczyna u boku swego mentora odbywa półtoraroczną polową praktykę czeladniczą w przydzielonym do patrolowania obwodzie. Z kolei Upadek strzały, stanowiący bezpośrednią kontynuację Lotu…, przybliża czytelnikowi początki pracy Talii w roli Osobistego Herolda królowej, oraz przebieg brzemiennej w skutki dla całego królestwa pierwszej misji dyplomatycznej dziewczyny, która stanowi zapowiedź motywu przewodniego kilku następnych tomów serii.
Duża część cyklu to prezentacja nie tyle przygód bohaterki, co – poprzez doświadczenia i obserwacje Talii – przybliżenie roli Heroldów w wykreowanym przez autorkę uniwersum. Protagonistka uczy się, że bycie Heroldem to również funkcja administracyjna i że służba Królestwu to nie tylko heroiczne czyny, ale też wyczerpująca zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym – a chwilami wręcz nudna – praca. Głównym zadaniem Heroldów w czasie pokoju jest bowiem przekazywanie najnowszych wiadomości ze stolicy i zbieranie informacji z przydzielonego im obwodu, odczytywanie i tłumaczenie królewskich dekretów, łagodzenie sporów i wymierzanie monarszej sprawiedliwości, a w szczególności – pokazywanie zwykłym mieszkańcom królestwa, że królowa się o nich troszczy.
Krótko o fabule
Ma to swoje odzwierciedlenie w sposobie prowadzenia opowieści oraz tempie akcji, które w omawianych tu tomach są bardzo nierówne. Fragmenty dotyczące pierwszych doświadczeń Talii w Kolegium, dworskich intryg, których stała się nieświadomym, a później coraz bardziej wyrafinowanym, uczestnikiem, przygody w terenie podczas patroli, pierwsze wystąpienie w roli ambasadorki, są naprawdę interesujące. Bohaterom przyjdzie się zmierzyć z licznymi przeciwnościami, a ich różna natura oraz kompletnie odmienne postawy i możliwości oponentów dodają lekturze dynamiki, angażując uwagę czytelnika i nie pozwalając mu się oderwać od lektury. Niestety, równie dużo miejsca zajmują opisy podróży, roztrząsania czasami dość banalnych sporów wieśniaków, kilkutygodniowego pobytu w przydrożnej stanicy, czy też wewnętrznych dylematów bohaterki.
Lackey poświęciła ponadto naprawdę dużo uwagi kwestiom etycznym użytkowania specjalnych darów Heroldów, których zdolności potrafią nie tylko pomagać, ale również wyrządzać wielkie szkody. Te fragmenty trylogii są dość jednostajne i trochę nużące, aczkolwiek nie bez znaczenia jest ich aspekt światotwórczy, o którym za chwilę. Warto w tym miejscu zauważyć, iż Upadek strzały to najpoważniejszy i zdecydowanie najlepszy tom trylogii Heroldów Valdemaru. Zarówno pod względem fabularnym, jak i tempa akcji, dramatyzmu oraz interakcji między bohaterami, prezentuje się on o wiele lepiej od dwóch poprzednich części i nie odbiega już zbytnio od poziomu późniejszej twórczości Mercedes Lackey. Fabuła jest tu spójna i dobrze poprowadzona, autorka z wyczuciem dozuje napięcie, budując nastrój oczekiwania i zbliżającego się niebezpieczeństwa, zmierzając do momentu kulminacyjnego, który zaskoczy niejednego czytelnika.
Chociaż seria zaczyna się strasznie słodko, w momencie, gdy samotna i zapłakana dziewczynka zostaje znaleziona przez magicznego konia i zabrana w nieznane, na spotkanie wielkiej przygody, to już w drugiej połowie pierwszego tomu okazuje się, że bycie Heroldem to nie bajka, a każda kolejna część ma coraz mroczniejszy klimat. Poruszane przez autorkę tematy poboczne – powracające dość często w kolejnych powieściach – nie są też wcale bajkowe. Pojawia się przemoc fizyczna i psychiczna, znęcanie nad dziećmi, molestowanie seksualne i gwałt. Tematy te jednak wzmiankowane są dyskretnie, z wyczuciem i bez epatowania przemocą. Lackey stara się przy tym przekazać, iż nie należy pozwolić, aby przeżyta trauma – nie tylko ta na tle seksualnym – definiowała człowieka. Jej bohaterowie nie zawsze podnoszą się silniejsi, nie zawsze zapominają o ranach (czasami pamiątki tego, co ich spotkało, przyjdzie im nosić przez całe życie), ale za każdym razem potrafią zbudować na zgliszczach swojego świata coś nowego. Wyraźnie unaocznia się tutaj przekonanie autorki, iż przeżyte doświadczenia – tak pozytywne, jak i negatywne – hartują ludzki charakter, a naprawdę silne jednostki dadzą radę podźwignąć się nawet po najgorszym przeżytym koszmarze.Przede wszystkim – postacie
Jedną z największych zalet wszystkich powieści Mercedes Lackey są interesujące, złożone i wyraziste postacie, bezlitośnie doświadczane przez życie, targane sprzecznymi emocjami i noszące liczne rany na duszy, niepozwalające nikomu pozostać wobec nich obojętnym. Wychowana w surowej, pozbawionej ciepła i miłości rodzinie na dalekich rubieżach królestwa Valdemaru Talia już od pierwszych stron podbija serce czytelnika. Chociaż nie miała łatwego życia i nieraz doświadczyła przemocy fizycznej, rzadko skarży się na swój los, z odwagą i uporem walcząc o to, co dla niej ważne – najpierw o swoje marzenia, a potem w obronie przekonań i wszystkiego, co pokochała całym sercem. Ta wiejska dziewucha bez ogłady i wiedzy o wielkim świecie każdego dnia zmaga się z własnymi ograniczeniami, powoli otwiera się na ludzi oraz znajduje swoje miejsce w gronie Heroldów, aż nieoczekiwanie – także dla samej siebie – dorasta do powierzonej jej roli. A czytelnik kibicuje jej na każdym kroku.
Nie bez znaczenia dla odbioru bohaterów pozostaje to, iż Mercedes Lackey jest mistrzynią w opisywaniu i wzbudzaniu emocji. Przyjaźń, miłość, żałoba po stracie bliskiej osoby, poczucie winy – wachlarz opisywanych przez autorkę uczuć jest niezwykle bogaty. Autorka nie boi się opisywać negatywnych emocji – pokazuje, jak potrafią one drążyć człowieka od wewnątrz, niszcząc jego wiarę w siebie i oddzielając go od otoczenia. Osoby, które nie lubią literatury skoncentrowanej na uczuciach, z pewnością nie przebrną przez Heroldów... – emocjonalność protagonistki (a także wielu innych postaci) będzie dla nich zbyt męcząca. Osoby, którym ten aspekt aż tak bardzo nie przeszkadza, z pewnością zauważą, że właśnie dzięki tym – chwilami wielce denerwującym – drobiazgom bohaterowie zyskują na autentyczności i głębi.
Duża pochwała należy się też autorce za sposób przedstawienia postaci drugoplanowych: byłego złodziejaszka Skifa przyciągającego kłopoty jak magnes; emerytowanego Herolda Jadusa, który zaopiekował się młodziutką Talią oraz pokochał ją jak własne dziecko; Sherrill, Keren i Ylsy, przyjaciółek i mentorek protagonistki, zawsze skłonnych ją pocieszyć i służyć dobrą radą; Dirka i Krisa, dwóch różniących się pochodzeniem, temperamentem, wyglądem i powodzeniem u kobiet najlepszych przyjaciół, którzy przysporzą bohaterce tyle samo radości co cierpienia; samotnej, niejednokrotnie przygniecionej ciężarem odpowiedzialności królowej Selenay, jej córki Elspeth czy też poważnego, groźnego zbrojmistrza Albericha. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że większość z tych bohaterów jest idealna – zresztą w przeważającej części to Heroldowie, którzy niejako z założenia nie powinni być źli. Na szczęście w miarę rozwoju historii nabierają oni głębi, ich portrety zyskują na wyrazistości dzięki indywidualnym cechom charakteru, humorowi, drobnym przyzwyczajeniom i wadom. Co najważniejsze – dają się lubić z wielu innych powodów niż to, że są "dobrzy" i z oddaniem wypełniają misję wobec królestwa.
Warto w tym miejscu zauważyć, iż pisarka stworzyła naprawdę świetny portret zbiorowy Heroldów jako grupy osób, którzy ze wszystkich sił starają się robić to, co należy, i walczyć w słusznej sprawie. Nie chodzi tutaj o ideologie, wrogie mocarstwa (do czasu), przepowiednie i walkę ze złem bez twarzy, tylko o codzienne zmagania ze złem nam najbliższym – innymi ludźmi. Egoistycznymi, zachłannymi i obojętnymi na krzywdę innych, którzy bez wahania wbiją komuś nóż w plecy dla zysku. Heroldom nie zawsze się udaje, czasami przybywają zbyt późno, przegrywają walkę z własną słabością i ograniczeniami, ale zawsze próbują, nie godząc się z porażką do momentu, gdy nic nie można już zrobić.
Nie mniej interesujący jest obraz mieszkańców Królestwa Valdemaru – dworzan, członków Rady, mieszczan, wieśniaków, wędrownych kupców, bardów i uzdrowicieli. Ten barwny kalejdoskop postaci ma wyraźnie zaznaczone cechy dystynktywne – każda z nich ma własne cele i pragnienia, kierują nimi zupełnie różne pobudki uwarunkowane przynależnością do grupy społecznej, wewnętrznymi przekonaniami czy też uprzedzeniami. Chociaż niektórzy z nich mogą wydać się trochę schematyczni, można to zrzucić na karb braku doświadczenia pisarki – są to odosobnione przypadki, które w kolejnych powieściach cyklu coraz rzadziej mają miejsce.
W tej serii Mercedes Lackey położyła podwaliny pod liczący wiele tomów cyklu o Valdemarze, nie tylko wyjaśniając prawidła rządzące światem, ale także prezentując całą galerię bohaterów, którzy w Heroldach… stanowią jedynie tło, lecz w innych tomach oraz osobnych powieściach stają się już głównymi bohaterami. W kilku miejscach wspomniani zostają nawet Heroldowie Vanyel oraz Lavan Ognista Burza, bohaterowie z zamierzchłych czasów, o których autorka napisała osobne powieści, oderwane od głównej linii chronologicznej.
Światotwórstwo wysokiej klasy
Lackey podchodzi do kwestii światotwórstwa z niezwykłym pietyzmem, nie należy się zatem dziwić, iż Valdemar zaskakuje kompleksowością i spójnością. Począwszy od podłoża historycznego i systemu wierzeń, poprzez rozbudowane tło społeczno-polityczne, na olbrzymiej liczbie magicznych stworzeń zamieszkujących różne zakątki świata skończywszy. Wiarygodność zbudowanego przez autorkę uniwersum wynika z dbałości o szczegóły, które pozwalają lepiej wczuć się w opisaną rzeczywistość. Postaci nie są oderwane od realiów, lecz są z nim w ciągłej, dynamicznej interakcji – przeżywają smutki i radości, obserwują zachodzące zmiany i dostosowują się do nich. Potrafią cieszyć się pierwszymi wiosennymi promieniami słońca na twarzy, czerpać ekstatyczną radość z galopu na grzbiecie wierzchowca, zatracać się we wspólnym śpiewie w długie zimowe wieczory – właśnie takie drobiazgi wywołują emocjonalne zaangażowanie czytelnika, który zaczyna identyfikować się z bohaterami i ich światem.
Nie można zapomnieć o jeszcze jednym charakterystycznym dla tej autorki zagadnieniu – jej niezwykle liberalnym podejściu do kwestii miłości fizycznej. Bohaterowie Lackey nie stronią od seksu i wcale nie wyznają sobie dozgonnej miłości, zanim zdecydują się na seks. Zdaniem autorki cielesna bliskość może być zarówno wyrazem miłości, jak i źródłem pocieszenia oraz ukojenia, sposobem na rozładowanie gwałtownych emocji, czy też aktem służącym doświadczeniu czystej przyjemności i niczego więcej. Jej bohaterowie zdolni są do głębszych uczuć, potrafią kochać na zabój i cierpieć z miłości, ale autorka nie ukrywa, że nie każdemu dane jest doświadczyć takich emocji i daleka jest od stwierdzenia, iż każdy powinien żyć w celibacie, jeśli nie jest zakochany w partnerze. Dla niektórych osób dość ciężkostrawny może być również wyraźnie zarysowany wątek miłości homoseksualnej łączącej bliskie osoby z otoczenia Talii. Autorka nie tylko jej nie potępia, ale wręcz ją wspiera, czemu wyraz dała w innej ze swych trylogii o Ostatnim magu Heroldów, gdzie główny bohater jest gejem.
Twórczość Mercedes Lackey, jak również jej mentorki Marion Zimmer Bradley czy Andre Norton, miała olbrzymi wpływ na kształtowanie się czytelniczego gustu wielu miłośników fantastyki z grona obecnych czterdziesto- i pięćdziesięciolatków. Dla piszącej te słowa Heroldowie… to klasyka, którą można próbować krytycznie oceniać, ale zawsze odbędzie się to przez pryzmat pewnego sentymentu zakłócającego sprawiedliwy osąd. Możliwe, iż podobnie będzie też w przypadku innych osób, które zetknęły się z serią o Valdemarze w czasach swojej młodości i teraz sięgną po nowe wydanie z ciekawości. Co jednak w przypadku odbiorcy, niemającego wcześniej styczności z powieściami Lackey? Czy powinien dać szansę recenzowanej trylogii? Zdecydowanie tak.
Gdy podejdziemy do Heroldów… obiektywnie dostrzeżemy całą masę błędów i niedoróbek, których liczba maleje wraz z rozwojem warsztatu pisarskiego autorki i których w Upadku strzały nie znajdziemy już prawie wcale. Także pod względem fabularnym seria ta wyraźnie odstaje od napisanych bardziej współcześnie powieści – nie ma rozbudowanych wątków pobocznych ani zaskakujących zwrotów akcji, jest też chwilami strasznie naiwna i pokazuje świat niczym z baśni czy dziecinnych marzeń, gdzie dobro, chociaż z trudem i czasem naprawdę dużym kosztem, zawsze zwycięża. A jednak te trzy książki kryją w sobie nieodparty urok, oferują odpoczynek i odskocznię od codzienności, stanowiąc idealne lekarstwo na ból duszy, którego od czasu do czasu doświadcza każdy z nas – bez względu na płeć i wiek.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Autor: Mercedes Lackey
Tłumaczenie: Leszek Ryś
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: 22 lutego 2023
Liczba stron: 872
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788382025316
Cena: 89,90 zł