Gry Nemezis

Zbliżenie na załogę

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Gry Nemezis
Piąty tom cyklu Expanse w końcu daje czytelnikowi szansę spojrzenia na świat oczami nie tylko Jamesa Holdena, ale też pozostałych członków załogi Rosynanta. Niestety, nie wszyscy zyskują na bliższym poznaniu.

Wydarzenia na orbicie Ilusa doprowadziły do poważnych uszkodzeń Rosynanta. Jego remont nie tylko będzie sporo kosztował, ale też potrwa długie tygodnie, przez co załoga okrętu jest na jakiś czas uziemiona na stacji Tycho. Zbiegiem okoliczności jednak troje z nich – Naomi, Alex i Amos – mają akurat pilne, prywatne sprawy do załatwienia, odpowiednio na Ceres, Marsie i Ziemi. Nie zdają sobie sprawy, że już niedługo każde z nich przypadkiem stanie się świadkiem nie tylko wydarzeń, które odmienią bieg historii, ale też chaosu i przelewu krwi, który nieodmiennie takim wydarzeniom towarzyszą.

Fabuła Gier Nemezis stoi na przyzwoitym poziomie, choć bywa przewidywalna – a redakcyjny blurb nie pomaga, zdradzając nieco za dużo. Tradycyjnie już mamy do czynienia z czterema przeplatającymi się historiami, łącznie dającymi obraz rodzącego się nowego porządku rzeczy. Dzieje się tu sporo, a intryga ma naprawdę spory rozmach – po nieco bardziej kameralnej Gorączce Ciboli wracamy do skali makro, z olbrzymimi kosmicznymi bitwami, intrygami politycznymi obejmującymi cały Układ i podobnymi atrakcjami. Nadaje to lekturze bardziej sensacyjny charakter, pomaga też w budowaniu dramaturgii, co z pewnością spodoba się wielu czytelnikom.

Pojawia się jednak również kilka słabszych punktów. Sporym rozczarowaniem był dla mnie fakt, że fabuła tego tomu stanowi w zasadzie przygrywkę dla "czegoś większego", przez co sprawia wrażenie niedomkniętej – po naprawdę mocnym zawiązaniu akcji brak równie widowiskowego finiszu pozostawił mnie z uczuciem niedosytu. Na minus zaliczyć muszę również fragment opowieści poświęcony Amosowi – choć wydarzenia na Ziemi bez dwóch zdań są dramatyczne, to nie mają niemal żadnego znaczenia dla ogólnej fabuły, przez co sprawiają wrażenie wypełniacza.

Jeżeli już o bohaterach mowa – tu ponownie mechanik Rosynanta jest najsłabszym ogniwem. Nie dlatego, że autorzy poskąpili mu charakteru, wręcz przeciwnie. Do tej pory znaliśmy go głównie jako sympatycznego zabijakę, po bliższym poznaniu okazuje się natomiast być socjopatą, dla którego ludzkie życie nie ma wartości, a uczucia to puste słowo, co sprawia, że trudno darzyć go sympatią. Trzeba jednak przyznać, że jego sylwetka została znacząco pogłębiona, dowiadujemy się też tego i owego o szkieletach, które trzyma w szafie. Pozostała trójka została wykreowana bardzo dobrze, z typowym dla autorskiego duetu pietyzmem, dzięki czemu ich sylwetki są spójne, wiarygodne i interesujące. Najjaśniej błyszczy Naomi, której przyjdzie mierzyć się z nie lada wyzwaniami na froncie emocjonalnym, Alex wypada nieco nudno, acz przekonująco, zaś Holden, ku mojemu zaskoczeniu, przechodzi niemałą ewolucję, pojmując kilka gorzkich prawd na swój temat.

Z kolei pod względem światotwórstwa w tym tomie nie dzieje się  zbyt wiele – autorzy korzystają raczej ze znanych już czytelnikowi klocków, zamiast dodawać nowe. Jedynie tu i ówdzie, na marginesach, pojawiają się informacje, które pozwalają zgadywać, czym spróbują zaskoczyć nas w kolejnych częściach.

Gry Nemezis to solidna powieść, godna kontynuatorka cyklu. Nie wybitna i niepozbawiona wad, jednak porządna fabuła i bardzo dobrze napisani bohaterowie sprawiają, że czyta się ją z przyjemnością. Pojawiają się wprawdzie pewne zgrzyty, które ową przyjemność nieco zmniejszają, niemniej wciąż jest to jeden z lepszych tomów w serii.