Grisza #1. Cień i kość

Fantastyczna czytanka

Autor: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Grisza #1. Cień i kość
Nowe wydanie trylogii Grisza Leigh Bardugo od wydawnictwa MAG przyniosło małą rewolucję: twarde okładki, nowe tłumaczenie i dodatkowy fragment tekstu. Czy zmienia to odbiór lektury? Niekoniecznie.

Cień i kość otwiera serię młodzieżowego fantasy opartego o dość popularne motywy: wychowana razem para sierot, Alina i Mal, trafiają do wojska. W wyniku niezwykłego zbiegu okoliczności u Aliny ujawnia się niesamowita moc, mogąca uratować kraj przed zniszczeniem. Dziewczyna zostaje rozdzielona z przyjacielem i trafia pod opiekę Zmrocza, władającego siłami ciemności doradcy króla, do szkoły griszów – magów – i tam sprawy się komplikują. Brzmi znajomo, prawda? 

Na szczęście Bardugo nałożyła na te klisze filtr oryginalnego światotwórstwa. Ravka, w której toczy się akcja, jest jedynym krajem, w którym griszowie są nie tylko tolerowani, ale mają wysoką pozycję społeczną. Tworząc tę krainę, autorka oparła się na stereotypach o Rosji: język, stroje postaci, potrawy, nazwy miejsc, jak na przykłąd mroźna Cybeja, zaczerpnięte są luźno z rosyjskiego. Jest to barwne przedstawienie fantastycznej krainy – chociaż niezbyt realistyczne, biorąc pod uwagę, że Bardugo wybrała głównie elementy rosyjskiej kultury egzotyczne dla Amerykanów. Inne państwa zaledwie zarysowano, w kolejnych tomach odegrają jednak większą rolę. To zdecydowanie zaleta tej powieści; uniwersum jest żywe i pociągające, przynajmniej na etapie pierwszego tomu, a przy tym na tyle zgrabnie operuje stereotypami, że jest również proste i czytelnik nie ma szans się w nim pogubić.

Nieco słabiej wypada warstwa fabularna – można odnieść wrażenie, że autorka czasami idzie na skróty, a Alina zmienia zdanie co do swoich działań nieomal z minuty na minutę. Nieco zaburza to lekturę, ale nie przeszkadza zbytnio – nadal czyta się tę powieść szybko i bez większych zgrzytów. Ba, jest wręcz przyjemna!

Wcześniejszą edycję Cienia i kości oraz pozostałych tomów trylogii przygotowało wydawnictwo Papierowy Księżyc – i pewnie samo zdziwiło się, jak szybko seria zdobyła popularność. Ich wydanie miało jednak pewne wady, przede wszystkim związane z tłumaczeniem i redakcją tekstu. Tu jest stanowczo lepiej; MAG postawił przede wszystkim na nowe tłumaczenie, spójne z wydaną przez siebie wcześniej dylogią Szóstki wron. Są pewne niedociągnięcia, jednak definitywnie mniejsze niż w wydaniu poprzednim.

Jeśli macie ochotę na niezobowiązującą rozrywkę czy fantasy, które nieomal samo się czyta – Cień i kość to doskonały wybór. Ciekawe, wciągające, z nieźle napisanym światem przedstawionym, będzie w sam raz książką na weekend. Nie jest to ambitna lektura, ale sprawia sporo przyjemności.