Gniew Tiamat

O krok przed końcem

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Gniew Tiamat
Kontakt z protomolekułą, powstanie pierścienia, odkrycie innych nadających się do zamieszkania układów gwiezdnych, największy akt terroryzmu w historii, powstanie Związku Transportowego i jego późniejsze rozgromienie przez Lakonię – seria Expanse obfitowała do tej pory w wielkie, odmieniające oblicze galaktyki wydarzenia. Po finale siódmego tomu byłem jednak przekonany, że ósmy będzie nieco bardziej kameralny, spokojniejszy, pozbawiony tego typu atrakcji. Myliłem się.

Imperium Lakonii trzyma żelazną ręką znane ludzkości układy. Choć wciąż istnieją tacy, którzy stawiają opór władzy Duartego – w tym była załoga Rosynanta, która bierze aktywny udział w działaniach ruchu oporu – wygląda na to, że plan wysokiego konsula został zrealizowany. Wszystko zmienia się, kiedy Elvi Okoye wraz ze swoim zespołem badawczym niechcący uruchomia sekwencję zdarzeń, która raz jeszcze odmieni układ sił. Tymczasem na Lakonii córka Duartego, Teresa, stara się sprostać oczekiwaniom i ambicjom ojca – co jest o tyle trudne, że zarówno James Holden, jak i Paolo Cortázar zdają się mieć wobec dziewczyny własne plany.

Fabuła ósmego tomu serii Expanse obfituje w zaskoczenia. Zaczyna się od pozornie beznadziejnej walki grupki straceńców z niezwyciężonym reżimem – czyli dokładnie tego, czego się spodziewałem. Już po kilku rozdziałach sprawy zaczynają jednak iść zupełnie nieoczekiwanym torem, bowiem autorzy po raz kolejny serwują nam całkowicie zmieniającą zasady gry woltę. Z jednej strony z całą pewnością sprawia to, że lektura jest bardziej interesująca. Z drugiej – nie sposób nie odnieść wrażenia, że pisarski duet zbytnio się spieszy, po raz kolejny wywracając na nice znany układ sił, zanim czytelnik zdąży się do niego przyzwyczaić. Nie zmienia to jednak faktu, że zaserwowana nam opowieść wciąga i intryguje. Docenić należy też świetnie dobrane tempo – dynamiczne, pełne akcji rozdziały przeplatają się tu ze spokojniejszymi, wypełnionymi dla odmiany politycznymi manipulacjami i spiskami. Bez dwóch zdań jest to solidnie napisana powieść.

Bardzo dobrze wypadają również postacie – zarówno te znane, jak i całkiem nowe. Zmęczony, acz niepozbawiony woli walki Holden został odsunięty nieco na bok, by zrobić miejsce innym – co zresztą wychodzi powieści na dobre. Autorzy świetnie zobrazowali również to, jak poszczególnych bohaterów odmienił upływ czasu – czuć w nich pewne „zużycie”, zmęczenie ciągłą walką, widać targające nimi wątpliwości i piętno, jakie odcisnęła na nich rozłąka z bliskimi. Ta niezwykle żywa, wiarygodna kreacja sprawia, że trudno pozostać obojętnym, gdy przyjdzie na zawsze pożegnać niektóre ze znanych i lubianych postaci – nie wszyscy dotrwają bowiem do finału.

Zupełnie nieźle udało się autorom stworzyć również sylwetkę Teresy – a nie było to proste zadanie. Nastolatka postawiona wobec niezwykle trudnej i stresującej sytuacji, starająca się sprostać oczekiwaniom ludzi dookoła, a przy tym zachować choć cząstkę siebie, nie jest osobą łatwą do wiarygodnego przedstawienia, tym bardziej należy im się więc uznanie.

Zagęszcza się w końcu również wątek twórców protomolekuły i tych, którzy zniszczyli ich imperium. Autorzy trzymają się wiarygodnej naukowo konwencji przyjętej w serii – tu nawet „kosmiczna magia” superzaawansowanych cywilizacji rządzi się pewnymi regułami. Obcy jednak, choć są ważnym elementem uniwersum, wciąż pozostają raczej w tle międzyludzkich konfliktów.

Gniew Tiamat to bardzo dobra powieść – dynamiczna, trzymająca w napięciu, pełna świetnie wykreowanych postaci. Fani serii z pewnością się nie zawiodą. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że i dziewiąty – wedle zapowiedzi twórców, ostatni – tom okaże się co najmniej równie dobry.