Ghostmaker – Dan Abnett
Wykuwanie duchów
Każda z planet Imperium ma obowiązek wystawiać regimenty gwardzistów, którzy wyruszają do walki na niezliczonych polach bitew rozsianych po całej galaktyce. W większości nie wracają już nigdy na ojczysty świat, oddając życie za Imperatora na jakiejś odległej planecie, by choć o chwilę przedłużyć istnienie ludzkości. Właśnie o tworzeniu się jednego z takich regimentów opowiada drugi tom cyklu Dana Abnetta, Duchy Gaunta. W wersji wydanej nakładem firmy Black Library w 2015 roku powieści Ghostmaker towarzyszy opowiadanie O ich życiu w ruinach ich miast (Of Their Lives in the Ruins of Their Cities), co zwiększa objętość książki o bez mała sto stron. Nowela przenosi czytelnika na skąpaną w deszczu planetę Voltemand, gdzie świeżo sformowany regiment gwardzistów z Tanith wpada w zasadzkę w ruinach zbuntowanego miasta. W oddziale dowodzonym przez pułkownika-komisarza Ibrama Gaunta morale nie należy do najlepszych, dyscyplina także pozostawia wiele do życzenia i choć – póki co – nie znamy powodów niechęci części żołnierzy do ich dowódcy, to na każdym kroku wyczuwamy narastające napięcie. Dopiero w ogniu walki gwardziści muszą odrzucić skrywane (albo i nie) urazy i zjednoczyć się wokół komisarza – tym bardziej, że oprócz jawnych wrogów zagrażają im też nazbyt ambitni sojusznicy, pragnący – dosłownie – po trupach zdobyć bitewną chwałę.
Akcja opowiadania osadzona jest pomiędzy wydarzeniami z powieści, której towarzyszy, umieszczenia go na początku tomu nie poczytuję więc na minus, nawet pomimo tego, że podobne dodatkowe materiały w rozmaitych rozszerzonych edycjach z reguły zamykają książkę.
Ghostmaker (w polskiej wersji wydany w 2004 roku jako Komisarz Gaunt) opowiada o początkach regimentu, który z czasem zyskał sławę jako Duchy Gaunta. Na przestrzeni jedenastu rozdziałów Dan Abnett prowadzi fabułę dwutorowo – z jednej strony śledzimy wydarzenia prowadzące bezpośrednio do desperackiej walki, w której pośród parnych dżungli planety Monthax Duchy staną naprzeciw zdecydowanie silniejszego przeciwnika, z drugiej zaś dostajemy szereg retrospekcji – od dramatycznego dnia, w którym na Tanith sformowano pierwszy i jedyny regiment Imperialnej Gwardii, przez migawki z niezliczonych światów, jakie odwiedził. Te, na dobrą sprawę, mogłyby zostać przedstawione w zupełnie innej kolejności, a część z nich niektórzy z czytelników zapewne uznają za zbyteczne. W mojej ocenie jednak to one właśnie stanowią o sile tego tekstu i są jednym z elementów, które przesądzają o jego atrakcyjności.
Ukazują one bowiem bogactwo i różnorodność uniwersum Warhammera 40.000 – tak światów i scenerii, jak i przeciwników czy wyzwań, którym gwardziści muszą stawić czoła. Mimo że po raz kolejny możemy przekonać się o prawdziwości sloganu mówiącego, iż w galaktyce czterdziestego pierwszego milenium istnieje tylko wojna, to równocześnie Dan Abnett raz jeszcze pokazuje nam, jak różne mogą być jej oblicza. Drugim atutem są bohaterowie – wśród Duchów znajdziemy naprawdę szeroką paletę barwnych postaci: obok samego komisarza w pamięć potrafią zapaść i jego oficerowie, i szeregowi żołnierze, i samotny cywil zrządzeniem losu (bądź niezbadanym wyrokiem Imperatora) wrzucony pomiędzy nich, dobrze prezentują się też sojusznicy i rywale Duchów, jedynie ich wrogowie zdają się w zdecydowanej większości szarą masą bezimiennych pionków. Recenzując inne powieści tego autora osadzone w świecie Warhammera 40.000, zwracałem uwagę na sprawność, z jaką odmalowuje on opisywanych bohaterów, i Ghostmaker nie jest tu wyjątkiem – nie tylko protagoniści, ale i postacie drugoplanowe, a nawet statyści tworzący tło potrafią zapaść w pamięć jako pełnowymiarowe, wiarygodne jednostki.
Niestety, patrząc na fabułę, widać wyraźnie, że dla odmiany nazbyt często wiarygodność opisywanych wydarzeń musiała ustępować dramatyzmowi, często ze skutkiem dalekim od zamierzonego. Obserwując, jak lekka piechota specjalizująca się w akcjach zwiadowczych idzie na pierwszej linii, frontalnie atakując przed ciężkozbrojnymi oddziałami czy czołgami, nie sposób nie poczuć zdziwienia. Jeszcze bardziej zdumiewa fakt, że w regimencie liczącym ponad dwa tysiące gwardzistów jest jeden (słownie: jeden!) lekarz, a pomagających mu sanitariuszy można policzyć na palcach. Chyba jedynie łaską boskiego Imperatora można wytłumaczyć to, że Duchy mają naprawdę niewielkie straty w ludziach; biorąc jednak pod uwagę, że całość cyklu liczy aż trzynaście tomów, początkowa obsada musi starczyć jeszcze na długo.
Cykl Duchy Gaunta zasłużenie zdobył sobie sławę jako jedna z najlepszych serii powieściowych osadzonych w uniwersum znanym przede wszystkim z gier bitewnych. Na tle innych tytułów wyrastających z podobnych korzeni faktycznie prezentuje się znakomicie, a drugi tom cyklu dzielnie dotrzymuje kroku pozostałym. Na plus powieści Dana Abnetta należy policzyć także fakt, że choć na każdym kroku odwołuje się do bogatego uniwersum, w którym rozgrywa się akcja, to nie czyni tego w sposób, który byłby zrozumiały tylko dla odbiorców dobrze znających realia czterdziestego pierwszego milenium. Żołnierze, którzy na zawsze opuścili Tanith, stopniowo poznają galaktyczne Imperium, w obronie którego walczą na niezliczonych frontach, a czytelnicy robią to razem z nimi – krok za krokiem, strona za stroną, bitwa za bitwą.
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Duchy Gaunta
Tom: 2
Autor: Dan Abnett
Wydawca: Black Library
Miejsce wydania: Anglia
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Format: B5