» Recenzje » Gaz do dechy

Gaz do dechy

Gaz do dechy
Nie jest tajemnicą, że Joe Hill to pseudonim syna Stephena Kinga. Gaz do dechy to zbiór opowiadań pozwalający poznać twórczość Josepha Hillströma Kinga niejako w pigułce. A czy będzie ona przyjemna w odbiorze, czy też wręcz przeciwnie – zobaczcie sami.

Gaz do dechy składa się z trzynastu opowiadań, wstępu oraz zamieszczonych na końcu notek wyjaśniających genezę każdego tekstu. Osoby unikające czytania "słowa od autora" tym razem powinny być pozytywnie zaskoczone, bowiem przedmowę Hilla czyta się świetnie. Jest ona żartobliwa i w bardzo luźny, swobodny sposób przybliża źródła inspiracji pisarza, z lekkim przymrużeniem oka opisuje jego literackie "baby steps", pierwsze porażki, rozczarowania i drobne sukcesy. Znajdziemy tutaj zabawne i momentami wzruszające anegdoty o relacji autora z ojcem, o ich silnej więzi, szalonych eskapadach, podróżach i wspólnych projektach.

W zbiorze znajdują się dwa teksty napisane wspólnie przez Joe Hilla i Stephena Kinga. Pierwszym z nich jest tytułowy Gaz do dechy, inspirowany filmem Pojedynek na szosie z 1971 roku. Nawiązuje on do dziecięcych wspomnień pisarza, kiedy to razem z ojcem wybierali się na przejażdżki i udawali, że ściga ich wielka ciężarówka. Tutaj przed osiemnastokołowym tirem z cysterną ucieka gang wyjętych spod prawa motocyklistów. Czytelnik znajdzie tu wszystko to, co typowe dla takich historii: szalony pościg, dramatyczne zwroty akcji i hektolitry krwi, a także całkiem zaskakujący finał w bonusie. Jeśli ktoś lubi takie historie z pewnością nie będzie rozczarowany. Z kolei W wysokiej trawie opowiada o ciągnącym się aż po horyzont i skrywającym liczne tajemnice, olbrzymim terenie porośniętym niezwykle wysoką trawą. Tekst ten doczekał się filmowej adaptacji dostępnej na platformie Netflix, która w znacznym stopniu (i w całkiem udany sposób) rozwinęła dość ubogi fabularnie pierwowzór. 

Gaz do dechy zawiera kilka naprawdę ciekawych opowieści grozy i horrorów. Mroczna karuzela to chyba najbardziej kingowskie opowiadanie z całego tomu. Ten mroczny horror o czworgu przyjaciół, którzy wybrali się do pozornie niewinnego wesołego miasteczka, robi piorunujące wrażenie i może wzbudzić nieokreślony lęk przed trochę tandetnymi karuzelami z kolorowymi zwierzątkami. Równie silne emocje i obawy (tym razem przed podróżowaniem koleją) może wywołać Stacja Wolverton – przewrotna, bardzo brytyjska i niezwykle krwawa wariacja na temat opowieści o wilkołakach. Mniej oczywiste w formie przekazu, lecz z każdą kolejną stroną potęgujące początkowo ledwo uchwytne poczucie grozy, są Chryzantemamy, opowiadające o chłopcu, który na grobie matki sadzi kwiaty.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Na szczególną uwagę zasługują Tweety z cyrku umarłych, w których cała historia dziewczynki, trafiającej podczas rodzinnej wycieczki przez Stany Zjednoczone do dziwnego cyrku, zaprezentowana jest w formie krótkich wiadomości tekstowych. Charakter tych komunikatów zmienia się od pełnych irytacji wpisów znudzonej nastolatki, poprzez zainteresowanie, lekkie obrzydzenie i podekscytowanie, po coraz bardziej nerwowe, dramatyczne oraz pełne narastającego przerażenia. To prawdziwa perełka ze względu na oryginalny pomysł oraz interesującą, jakże współczesną formę. Eksperymentem literackim jest również Diabeł na schodach – napisany w schodkowej formie tekst o mężczyźnie, który na niekończących się stopniach łączących jego wioskę ze światem odkrywa boczną drogę i zejście do piekielnej krainy.

Jednym z najlepszych opowiadań w całym zbiorze, przewrotnym, intrygującym i niepozbawionym głębokiego morału jest Faun – zdecydowanie mniej baśniowa i romantyczna wizja wyprawy do krainy Narnii. Zainspirowany dziecięcymi lekturami autor zastanawia się, co by było, gdyby drzwi do magicznego świata znalazła osoba okrutna i pozbawiona zasad moralnych. Ten tekst jest kompletny, spójny i przemyślany, a czytelnik od początku do końca nie wie, o co toczy się rozgrywka. Malutki majstersztyk.

Odchodząc od klimatów powieści grozy, warto powiedzieć kilka słów o Spóźnialskich, przybliżających historię pewnego bibliotekarza, który od czasu do czasu wypożycza książki martwym ludziom. Ten tekst chwyci za serce każdego miłośnika literatury, kochającego poznawanie nowych światów, niecierpiącego myśli, że mógłby przerwać lekturę w połowie i nigdy nie poznać jej zakończenia. Spóźnialscy to melancholijna, trochę sentymentalna, ale też pełna magii i uroku historia, wywierająca bardzo kojące wrażenie, niczym ciepły koc i dobra lektura w smutny deszczowy wieczór. Równie spokojne i melancholijne jest Nad srebrzystą wodą jeziora Champlain – inspirowane pisarstwem Raya Bradburry'ego, pełne magii płynącej z powoli snutych zdań opowiadanie o dzieciach, które nad jeziorem znalazły ciało prehistorycznego mieszkańca tych wód. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Z kolei Jesteś dla mnie najważniejsza to futurystyczne science fiction o żelaznym chłopcu, który za drobną opłatą postara się spełnić każde życzenie swojego tymczasowego pana. To następny genialny tekst, niebanalny i nieoczywisty. Wychodząc od znanego schematu, Hill potrafi oczarować czytelnika wizją pełnego technologicznych nowinek świata, po czym sprowadzić go na ziemię gorzką refleksją na temat niezmienności ludzkiej natury i naszego egoizmu. Równie pozbawiony złudzeń obraz przyszłości znajdziemy w opowiadaniu Jesteście wolni, skupiającym się na kilku pasażerach samolotu, obserwujących wojnę nuklearną i koniec wszystkiego co znali oraz kochali.

W każdym zbiorze są utwory, które wydają się troszkę gorsze od reszty. W tym przypadku dotyczy to Kciuków, opowiadających o weterance wojennej, twardej, doświadczonej kobiecie, która przeżyła piekło wojny w Iraku, dopuściła się niewyobrażalnych rzeczy, a po powrocie stała się celem dla nieuchwytnego prześladowcy. Hillowi udaje się tutaj co prawda zaskoczyć czytelnika, jednakże brak w tym tekście jakiejkolwiek puenty czy przesłania, co powoduje, że lektura jest lekko rozczarowująca.

Opowiadania w Gazie do dechy napisane są w sposób przystępny i swobodny, a Joe Hill przechodzi od horroru do dramatu obyczajowego czy dystopijnego science fiction z niewymuszoną lekkością, sprawiając przy tym wrażenie, jakby świetnie czuł się w każdym z tych gatunków. Równie udane są kreacje postaci, bowiem o każdej z nich, nawet w tych najkrótszych tekstach, powiedziane jest kilka słów budujących ich charakterystykę i nadających im trochę głębi. Autor świetnie tworzy tło dla swych bohaterów, prezentuje ich relacje z otoczeniem, podaje czasami kilka faktów z przeszłości (tej istotnej dla fabuły opowiadania) uzasadniających ich reakcje i postępowanie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Teksty Hilla pobudzają wyobraźnię i zapadają w pamięć, są przewrotne i zakończone niejednokrotnie zaskakującą puentą. Trzymają poziom i są naprawdę dobre warsztatowo – różnorodne i nieprzewidywalne. Nie ma tu słabych opowiadań, aczkolwiek jedne mogą podobać się bardziej a inne mniej – zależy to bardziej od indywidualnych preferencji odbiorcy, a nie umiejętności Hilla.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Gaz do dechy
Autor: Joe Hill
Tłumaczenie: Danuta Górska i Izabela Matuszewska
Wydawca: Albatros
Data wydania: 16 września 2020
Liczba stron: 497
Oprawa: twarda
Format: 143 x 205 mm
ISBN-13: 978-83-8125-890-6
Cena: 42,90



Czytaj również

Hill House Comics. Toń
W otchłani szaleństwa
- recenzja
Pudełko w kształcie serca
Sprzedam ducha, dostępny od zaraz
- recenzja
Rogi
Mogło być gorzej, prawda?
- recenzja
Rogi
- fragment
Hill House Comics. Kosz pełen głów
Prawie jak VHS
- recenzja
Dziwna pogoda
Gdy z nieba pada śmierć
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.