Fionavarski gobelin - Guy Gavriel Kay

Miks Śródziemia, Króla Artura i mitologii

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Fionavarski gobelin - Guy Gavriel Kay
Guy Gavriel Kay we Fionavarskim Gobelinie opowiada i miesza historie, które dobrze znamy – trawestuje głównie Władcę Pierścieni Tolkiena oraz legendy arturiańskie, tworząc na ich podstawie własną (choć bardzo im podobną) historię. Ta trylogia jest kwintesencją tolkienowskiego fantasy i niczym nie zaskakuje. Ale jest niesamowicie piękną opowieścią.

____________________________


Ci, którzy czytają Kaya, wiedzą, że autor ten posiada bardzo specyficzny styl pisania. Jego powieści zawierają sporo rozbudowanych opisów i kwiecistego słownictwa, czyta się je jak historie snute przez bardów w średniowieczu. Fionavarski Gobelin jest tego doskonałym przykładem – autor patetycznie, po tolkienowsku, pisze o odwiecznej walce Światła z Mrokiem w świecie zamieszkanym przez ludzi, światłych lios alfarów, obrzydliwych svart alfarów, bogów i istoty mitologiczne, w którą wplątuje się pięć osób z naszej rzeczywistości. I okazuje się, że każda z nich ma ważną rolę do odegrania w nadchodzącym konflikcie.

Jednak pierwszy tom (Letnie drzewo) to dopiero bardzo obszerne wprowadzenie, w którym autor skupia się na prezentacji uniwersum oraz przybliżeniu wszystkich znaczniejszych postaci. Szczególnie dużo miejsca poświęcono Ziemianom – każde z nich (Jennifer, Dave, Paul, Kevin, Kimberly) posiada złożony charakter i w całkowicie odmienny sposób odnajduje się w nowym świecie. Mierzą się jednak nie tylko z otoczeniem, ale i ze swoją przeszłością, wadami, czy przeznaczeniem, które powoli zaczynają odkrywać. W całej trylogii ich kreacja może poruszać, gdyż pełna jest dramatycznych wydarzeń oraz wyborów, które zwykle mają wysoką cenę. Również rdzenni mieszkańcy innego świata zostali bardzo pieczołowicie opisani – samych bohaterów pierwszego planu można naliczyć kilkunastu, a każdy z nich ma do opowiedzenia własną historię i ważną rolę do odegrania w zbliżającej się wojnie (szczególnie ciekawe są przeplatające się losy Lorena Srebrnego Płaszcza oraz krasnoluda Matta).

Z kolei świat, jaki przedstawia Kay, jest kolażem wielu znanych pomysłów. Najsilniej odczuwane jest podobieństwo do Tolkienowskiego Środziemia: lios alfarowie to elfy (które mogą odpłynąć poza świat, do krainy przygotowanej tylko dla nich – czyżby kolejny Valinor?), svart alfarowie to orki, a Rakoth Maugrim wydaje się kolejną wersją Saurona (bezcielesny pan zła mieszkający wewnątrz ognistej góry). Całości towarzyszy również poczucie końca pewnej ery, ostateczności konfliktu – to najważniejszy moment w dziejach świata, decydujący o tym, czy zatriumfuje dobro, czy zło (podobnie wygląda u Tolkiena sytuacja pod koniec III Ery, kiedy toczy się akcja Władcy Pierścieni). Równie silnie Kay czerpie z legend arturiańskich, wplatając w cykl historię trójkąta miłosnego Artura, Lancelota i Ginewry. Postacie te przeżywają na nowo niektóre wydarzenia z własnej przeszłości, pamiętając wszelkie poprzednie wcielenia oraz wybory, jakich dokonywali. Autor oddaje złożoność i głębokość ich relacji, przywołuje epizody z ich właściwej opowieści, na nowo rozgrywa dramat tej trójki. Ten wątek należy do najważniejszych w całym cyklu.

Równie znaczącymi elementami trylogii są motywy cierpienia, ofiary i odkupienia. Szczególnie ten pierwszy jest wszechobecny – u Kaya cierpią wszyscy. Mniej lub bardziej, ale żaden z jego bohaterów nie przeżywa sielanki lub bezbolesnego życia, znanego z wielu innych powieści fantasy. Bohaterowie są torturowani, okaleczani, tracą bliskich, marzenia, nadzieje, są zmuszani do dramatycznych wyborów, ponoszą porażki. Także ich sukcesy nie przychodzą łatwo – okupione najczęściej krwią, bądź trudnymi wyborami, które smakują zazwyczaj gorzko (najbardziej widoczne w postępowaniu Kimberly). W kwestii ofiary i odkupienia, Fionavarski… wydaje się bardzo... chrześcijański w wymowie. Paul składa swoje życie w ręce bogów i zostaje obdarzony nadludzkimi siłami, które w pewnych momentach wykazują zbawienne właściwości (można zauważyć pewne analogie do postaci Jezusa). Oprócz niego jeszcze jeden z ziemskich bohaterów poświęca swoje istnienie dla przełamania sił zła. Także wiara w miłosierdzie i odpuszczenie win jest w powieściach Kaya bardzo silna i nie wyklucza nikogo, nawet tych hipotetycznie najbardziej zdeprawowanych i mściwych antagonistów (dotyczy to także wątku Artura oraz klątwy na niego nałożonej).

Fionavarski gobelin to również sporo nawiązań do mitologii. Letnie drzewo przypomina skandynawskie drzewo Yggdrasil, na którym zawisnął Odyn. Stamtąd także, oraz z podań germańskich, pochodzą Dzikie Łowy, orszak martwych królów przemierzający nieboskłon. Również wiele nazw własnych pochodzi lub przypomina te z tradycji celtyckiej (Pwyll, Macha, Kocioł z Khath Meigol). Rozwiązania te dodają kolorytu wykreowanemu uniwersum, które przez to staje się jednocześnie bardziej znajome czytelnikowi – jeżeli orientuje się w mitologii to łatwiej wyłapać mu różne zależności. Zabieg ten stanowi kolejną cegiełkę, która przyczynia się do pozytywnego odbioru całej trylogii.

Kay stworzył dzieło czarujące językowo, pełne dramatycznych losów postaci i ich wyborów. To piękna, klasycznie przedstawiona historia walki dobra ze złem. Zdecydowanie warto się z nią zapoznać, bo choć nie jest zbyt oryginalna (mnóstwo naprawdę widocznych nawiązań i zapożyczeń, w większości użytych odtwórczo, ale w świetny sposób) i może razić nadmiernym patetyzmem (dialogi bywają naprawdę pompatyczne, do tego autor przed każdym ważniejszym wyborem bohaterów podbija ich ton), to jest naprawdę wyjątkowa i odmienna od większości współczesnego – krwawego i bezrefleksyjnego – fantasy.