Fantom - Terry Goodkind

Autor: Marta 'Kaleen' Baran

Fantom - Terry Goodkind
Fantom jest zarówno 10 tomem cyklu Miecz Prawdy, jak i drugim należącym do trylogii kończącej całą serię. W Książce ponownie spotykamy się z naszymi starymi znajomymi – Richardem, Kahlan, Carą, Nicci czy Zeddem. Co jednak ciekawe, Goodkind powraca także do bohaterów znanych z początkowych tomów zatytułowanych Pierwsze prawo magii, czy Świątynia wichrów. Właśnie dzięki temu wszystkie wątki i wydarzenia, które nawarstwiały się i komplikowały przez kolejne części, nagle zdają się łączyć w całość i wzajemnie uzupełniać. Ukazuje to autora w zupełnie innym świetle. Widać, że miał pomysł na cały cykl od samego początku i wie, jak umiejętnie go zakończyć.

Co pozytywnego można powiedzieć o Fantomie? Cóż, jestem zagorzałą fanką serii od wielu lat, więc trudno będzie mi wyrazić stricte obiektywną opinię. Przede wszystkim, Goodkind odszedł od wizerunku naszych głównych bohaterów zahaczający o mitologiczne archetypy półbogów i bogiń. W Richardzie ostatecznie można zobaczyć zwykłego człowieka, bez zbytnio wyeksponowanych, ponadnaturalnych nawet jak dla świata czarodziei umiejętności. Jeśli ta tendencja utrzyma się do ostatniego tomu, to będzie mu to jak najbardziej na plus.

Podobnie rzecz ma się z Kahlan. Po ograniczeniu jej obecności w Pożodze, miłośnicy tej postaci mogą wreszcie odetchnąć z ulgą. W końcu dowiadujemy się co tak naprawdę przeżywała bohaterka, kiedy jej nie było i jak odnajduje się w dość nietypowym jak dla siebie położeniu, z którego do końca nie zdaje sobie sprawę. (Celowo unikam przemycania spoilerów dla tych, którzy nie czytali książki, a chcą.)

W beczce miodu zawsze musie się jednak znaleźć odrobina dziegciu. Opisy zdarzeń minionych ciągnące się czasami przez trzy, cztery strony są nieco nużące. Wiadomo, że jeśli ktoś sięga po 10 tom serii, musi znać wydarzenia, które miały miejsce wcześniej. Najwyraźniej sam Goodkind tego nie rozumie i przytacza minione wątki z nabożnym sentymentem. Nie podoba mi się także "wygładzenie" postaci Nicci. Z jednej z najbardziej barwnych kobiecych postaci, robi się powoli tzw. „ciepła klucha”. Odkąd bohaterka w Nadziei pokonanych, gdzie Goodkindowi udało się nakreślić jej postać w niepowtarzalny sposób, przeszła z ciemnej na jasną stronę mocy (pod wpływem Richarda oczywiście), jej postać przestała być wybitną indywidualnością.

W Fantomie można dopatrzeć się czysto męskiego punktu widzenia, co może się nie spodobać zatwardziałym feministkom. Przejawia się to między innymi w opisach przemocy, gwałtów i przedmiotowego traktowania kobiet chociażby przez żołnierzy Imperialnego Ładu. Obraz tego jak traktuje się jeńców po zdobyciu przez armię kolejnego miasta, jest tak rzeczywisty, że momentami może przyprawić o mdłości. Jednak po przeczytaniu książki można zauważyć, że autor po osiągnięciu absolutnego dna w Filarach świata i Bezbronnym imperium, już od Pożogi powraca do formy. I miejmy nadzieję, że będzie ona rosła aż do czasu wydania ostatniej części w 2008 roku.