» Recenzje » Fałszywy Pieśniarz

Fałszywy Pieśniarz

Fałszywy Pieśniarz
Cykl o szamance od umarlaków, której dar plasuje ją gdzieś pomiędzy banshee a medium, do niedawna składała się z dwóch powieści i jednego opowiadania, które bez wyjątku prezentowały naprawdę wysoki poziom i mogły zapewnić kilka godzin godziwej rozrywki. Jak wygląda sytuacja z Fałszywym Pieśniarzem, długo wyczekiwanym trzecim tomem przygód Idy Brzezińskiej?

Pojmanie Kusiciela i Siewcy Zapomnienia pozwoliło ponownie otworzyć śledztwo w sprawie morderstw Demona luster. Ekipa Wydziału Opętań i Nawiedzeń wraz z Idą i Kruchym wkracza do ogrodu Karewicza, aby odkryć ostatnie skrywane przez niego tajemnice. Ekshumacja świetnie zachowanych i zabezpieczonych silnymi zaklęciami zwłok nieznanego mężczyzny daje początek serii tragicznych wydarzeń. Wstrząsną nie tylko światem Idy, ale będą szokiem także dla większości starych wyjadaczy w WON-ie. We Wrocławiu dochodzi do serii tajemniczych samospaleń, których ofiarami są obdarzeni magicznymi zdolnościami ludzie. Wzbudzający powszechny niepokój i lęk (nawet w samej szamance) dar Idy zaczyna manifestować się w niespotykany dotąd sposób, zaś wydawałoby się dawno pogrzebana przeszłość Kruchego powraca, upominając się o zapłatę za dawne grzechy. Kiedy początkowo nieznane i nieokreślone zagrożenie zaczyna nabierać konkretnych kształtów, Ida przekonuje się, iż tylko ona może powstrzymać zło sprowadzone do tego świata przez głupotę Kusiciela.

Fałszywy Pieśniarz stanowi bezpośrednią kontynuację Demona luster, a wydarzenia z jednego tomu płynnie przechodzą w kolejny. Dodatkowo akcja nowej książki mocno powiązana jest z opublikowanym w Hardej Hordzie opowiadaniem Bezduch, wyjaśniającym kwestie dotyczące tożsamości pogrzebanego w ogrodzie mężczyzny. Znajomość zarówno Szamanki od umarlaków jak i Demona luster jest niezbędna do lektury Fałszywego Pieśniarza bowiem w recenzowanej pozycji zastajemy już ukształtowanych bohaterów, dość wyraziście zarysowane relacje miedzy nimi oraz historię zbudowaną na podwalinach dwóch poprzednich części. Bez wiedzy, co stało się wcześniej, postępowanie bohaterów mogłoby czasami zaskakiwać, a niektóre dialogi czy reakcje postaci nie byłyby jasne. Z kolei znajomość Bezduchu nie jest konieczna – buduje zaplecze dla wydarzeń z Pieśniarza, ale kwestie te wyjaśnione są także na kartach powieści, co nie pozostawia fabularnych luk i nie wywołuje zagubienia odbiorcy.

Początkowo akcja rozwija się niespiesznie, gdyż dochodzenie nie posuwa się do przodu ani o krok, podejrzani odmawiają współpracy a pozyskany materiał nie poddaje się analizie, jednak autorka wykorzystuje te kilkadziesiąt stron, aby rozbudować tło dla swojej historii. Widzimy jak rozwija się relacja Idy i Kruchego, poznajemy ich współpracowników z miejscowej policji, jesteśmy świadkami wypełniania obowiązków szamanki, a także obserwujemy jaki wpływ na bohaterkę ma kontakt z duszami podopiecznych. Kiedy jednak początkowy impas zostaje przełamany, wydarzenia pędzą w oszałamiającym tempie, trup ścieli się gęsto, zagadka goni zagadkę, losy bohaterów coraz bardziej się komplikują, a czytelnik musi mobilizować całą silną wolę, aby choć na moment przerwać lekturę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Warto też odnotować, iż po raz kolejny autorka umiejętnie wplotła w opowieść swoją wiedzę z zakresu psychologii i kryminalistyki. Bohaterowie nie zachowują się na miejscu zbrodni niczym słonie w składzie porcelany, nie popełniają głupstw typowych dla amatorów (poza Idą, która ma do tego prawo z racji niewielkiego stażu w WON-ie), a kiedy wymieniają się uwagami na temat technik zbierania i analizowania materiału dowodowego, jest to naturalne i nie przypomina cytowania podręcznika (scena przesłuchania Feliksa Szkudlarka odpowiedzialnego za amnezję Karewicza to prawdziwy majstersztyk). Bardzo ciekawie wypadają też wszystkie opisy dotyczące oneironautyki, czyli sztuki świadomego śnienia, umożliwiającej nie tylko pełną kontrolę nad rzeczywistością snu, ale też całkiem efektywne zwalczanie koszmarów. Widać, że Raduchowska ma przygotowanie merytoryczne również w tym temacie, a jej bogata wyobraźnia i zdolności kreacyjne w pełni wykorzystują potencjał tego zagadnienia.

Fałszywy Pieśniarz jest idealnym dowodem na to, że dobrze przemyślana konstrukcja protagonisty i antagonisty stanowi siłę napędową powieści. Jak autorka sama mówi, historia powinna być odzwierciedleniem jej bohaterów – ich charakterów, lęków, dążeń i wyborów. W tym przypadku po raz kolejny Raduchowskiej udało się to po mistrzowsku. Postacie nie są cukierkowe ani wyidealizowane, bywają egoistyczne, mają też na sumieniu niejeden grzech. Ida ma skłonności autodestrukcyjne, o Kruchym też trudno byłoby stwierdzić, że jest stabilny psychicznie. Ich historia opowiedziana jest w taki sposób, że właśnie dzięki tym wyrazistym rysom i pęknięciom nabierają oni głębi oraz sprawiają wrażenie jak najbardziej realnych ludzi. Z kolei ich przeciwnik jest trochę mniej dookreślony niż Kusiciel z poprzedniej części, ale fakt, że zło jest słabiej poznane, wcale nie czyni go mniej strasznym. A może nawet wręcz przeciwnie, bowiem jak walczyć z czymś, czego nie się zna, czego przerażająca moc i pokrętna natura przeczy wszelkim prawom i wypacza rzeczywistość?

Fabuła Pieśniarza balansuje na granicy kryminału, klimatycznej powieści grozy i wyraziście zobrazowanego horroru, tworząc unikalną, bardzo klimatyczną mieszankę. Trzeba w tym miejscu przyznać, iż autorka nie straciła nic ze swoich umiejętności budowania niesamowitej, mrocznej atmosfery powieści. Chwilami jest niezwykle onirycznie i podobnie jak w Demonie luster wszystko zdaje się rozmazane i niedopowiedziane, przesycone jedynie poczuciem zagrożenia i nieokreślonej grozy czającej się tuż obok. Jednak już kilka stron później cały obraz nabiera ostrości i czytelnik albo jest świadkiem oględzin miejsca kolejnego, przerażającego zgonu, albo wraz ze śledczymi z WON-u próbuje rozgryźć zagadkę nieznanej siły, która wpływa na znaną im rzeczywistość, odkształcając ją i wypaczając, grożąc jej unicestwieniem. Kiedy zaś napięcie sięga zenitu i nadchodzi finał książki, jest on pełen rozmachu i niesie ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny. Otrzymujemy dramatyczne, zaskakujące zakończenie, które wywołuje iście wilczy apetyt na więcej przygód szamanki. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Fałszywy Pieśniarz to świetnie napisana kontynuacja bardzo dobrej serii, pokazująca, że wielotomowe cykle potrafią trzymać poziom i kolejne części nie muszą być słabsze od poprzednich. Każdy element fabuły jest tutaj przemyślany i logicznie dopasowany do pozostałych, opowieść snuta jest w sposób intrygujący i angażujący, a postacie są pełnowymiarowe i przekonujące w swych działaniach. Jeśli ktoś zastanawia się, czy dać szansę prozie Raduchowskiej, nie powinien się obawiać, gdyż cykl szamankowy z pewnością zasługuje na bliższe poznanie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Fałszywy Pieśniarz
Cykl: Szamanka od umarlaków
Autor: Martyna Raduchowska
Wydawca: Uroboros
Data wydania: 30 października 2019
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-280-7144-5
Cena: 44,99 zł



Czytaj również

Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony
Opowieści z zapomnianego słowiańskiego świata
- recenzja
Szamanka od umarlaków
Nie uciekniesz przed duchami
- recenzja
Szamanka od umarlaków - Martyna Raduchowska
Nieumarłe motywy
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.