Epoka mitu
Komu trzeba oryginalności, gdy leje się krew
Z perspektywy ludzi Fhrejowie są nieśmiertelni – śmiertelnicy tych samych przedstawicieli tego ludu od tysięcy lat, a zwłok żadnego nikt nigdy nie widział. Ale pewnego dnia to się zmienia – rozjuszony stratą ojca, Raithe łapie za miecz i staje się, chce czy nie, Zabójcą Bogów. Równowaga sił zostaje zachwiana, rozpoczyna się wojna, a konflikt, mimo ogromnych różnic w poziomach rozwoju obu cywilizacji, wcale nie jest rozstrzygnięty. Ludzie zdają się być na z góry przegranej pozycji, ale pojawia się światełko w tunelu: pewne wydarzenia sugerują, że Fhrejowi są dużo bardziej podzieleni niż ich przeciwnicy podejrzewali.
We wstępie zdradziłem już, że Epoka mitu to powieść, która niesie przede wszystkim relaks. Michael James Sullivan zadbał przede wszystkim o historię – skomplikowaną na tyle, żeby nie nudziła, ale zrozumiałą wystarczająco, aby jej śledzenie nie wymagało żadnego wysiłku. Jest ona o tyle charakterystyczna, że zaczyna się jak – mroczna, to fakt – komedia pomyłek; Raithe nie chce zostawać Zabójcą Bogów, ale, mimo starań, staje się nim. Pisarz jednak krótko trzyma gardę; szybko poddaje się naporowi typowego dla gatunku patosu, a zanim czytelnik się zorientuje, już bierze udział w wojnie o najwyższą stawkę. Nie oznacza to jednak, że autor stawia wszystko na jedną kartę, bo zręcznie przeplata trzy ważne wątki, umiejętnie łącząc opowieść o małej wiosce na końcu świata i trapiących ją kłopotach (z perspektywy walki ze złem wręcz banalnych) z intrygującymi zapowiedziami globalnych wydarzeń, które wstrząsną bohaterami w kolejnych tomach Legend Pierwszego Imperium. Jest tu wszystko, czego można oczekiwać po klasycznym fantasy bez wielkich twistów: trochę intryg ukoronowanych jedną czy drugą zdradą, kilka krwawych walk, parę heroicznych śmierci, wielki zły czający się w cieniu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że przewidziałem wszystko (nie spodziewałem się na przykład śmierci jednej z postaci), ale miłośnicy gatunku z całą pewnością szybko poczują się jak w domu. I dobrze – tego właśnie należy oczekiwać po takiej powieści.
Całości dopełnia zgraja sympatycznych (lub, jeśli spojrzeć na drugą stronę barykady, antypatycznych) bohaterów. Czy to Raithe, bohater z przypadku mogący miłośnikom Abercrombiego przypomnieć pewnego pana z dziewięcioma placami, czy kobieta-wódz Persefona, czy ciepła, a zarazem komiczna w swoich drobnych dziwactwach Suri – wszystkich ich już kiedyś spotkaliśmy, mimo że nazywali się inaczej i odgrywali swoje role w nieco innych historiach. Nie inaczej sprawa ma się sprawa z Fhrejami, żyjącymi wśród cudów natury mistrzami sztuki i magii, którzy nie zostali nazwani po prostu elfami z całkowicie zagadkowych dla mnie powodów. Wystarczy zaledwie rzut oka na wywodzącą się z tego ludu Arion, aby wiedzieć, że stanie za słuszną sprawą, choćby cały jej lud zdecydował inaczej; tak samo pierwszy opis podzwaniającego złotem Gryndala to aż za dużo, żeby zorientować się, iż nie będzie on tu grał roli przytulaśnego misia. Całkiem zasadne w tym kontekście staje się pytanie, czy jakikolwiek bohater w całej powieści może czytelnika zaskoczyć? I, co równie ważne, jeśli nie ważniejsze: czy ma to znaczenie dla jej odbioru?
To zależy: czytelnicy poszukujący niespodzianek absolutnie nie powinni sięgać po tę książkę, bo rozczarowaliby się okrutnie. Michael J. Sullivan nie próbuje zbaczać z dawno wytyczonej przez klasyków drogi ani o krok. Jeśli jednak ktoś świadomie chce nią podążyć, tak jak ja, kiedy tom otwierałem, to Epoka mitu będzie świetnym wyborem. To solidna lektura na kilka leniwych letnich wieczorów, a w dodatku zapowiedź kolejnych – najprawdopodobniej – równie relaksujących kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu godzin lekkiej rozrywki. Polecam każdemu, kto właśnie tego potrzebuje.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Legendy Pierwszego Imperium
Tom: 1
Autor: Michael J. Sullivan
Tłumaczenie: Agnieszka Hałas
Wydawca: Mag
Data wydania: 17 marca 2023
Liczba stron: 480
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788366712263
Cena: 55 zł