» » Ember in the ashes. Imperium ognia

Ember in the ashes. Imperium ognia


wersja do druku

Różne oblicza niewoli

Redakcja: Camillo

Ember in the ashes. Imperium ognia
Zdarza się, że zakochujemy się w książce od pierwszego wejrzenia, bywa i tak, że potrzeba na to więcej czasu. Niestety w przypadku Imperium ognia po pierwszym zauroczeniu przychodzi chłodne otrzeźwienie – wciąż jednak pozostaje nić sympatii.

Laia jednej nocy traci wszystko – jej dziadkowie zostają zabici, dom spalony, a brat aresztowany pod zarzutem spiskowania przeciw władzy. Nie widząc innej metody na jego ocalenie, dziewczyna przyłącza się do ruchu oporu, którego przywódca w zamian za pomoc wymaga od niej wyruszenia na śmiertelnie niebezpieczną misję. Jako niewolnica Laia ma zinfiltrować Akademię, przerażającą uczelnię szkolącą Maski, najbardziej fanatycznych i zabójczo skutecznych żołnierzy Imperium. Jeden z tamtejszych najlepszych studentów, Elias, planuje dezercję, gdyż jego sercem targają wątpliwości co do ścieżki, którą mu wyznaczono. Losy tej dwójki splatają się nierozerwalnie. Przypadkowe spotkanie stopniowo przeradza się w coś więcej…

Cóż, za moje rozczarowanie mogę winić tylko siebie. Blurb jasno sugeruje, że mamy do czynienia z kolejną mieszanką buntu przeciw systemowi z romansem w wydaniu młodzieżowym. Gdybym jeszcze miał jakiekolwiek wątpliwości to roztoczony nad książką patronat medialny pisma Bravo powinien rozwiać je w jednym momencie. A jednak pierwsze rozdziały wzbudziły we mnie nadzieję. Nie fabułą, gdyż ta rozwija się w sposób skrajnie przewidywalny. Urzekła mnie kreacja postaci. Laia jest bowiem dziewczyną zdecydowanie inną niż typowa nastoletnia zbawczyni świata i niszczycielka totalitarnych systemów – nie potrafi strzelać z łuku ani walczyć wręcz, brak jej determinacji, jest też tchórzliwa i niezbyt bystra. Choć może wydawać się to dziwne, taka konstrukcja przydała jej uroku, uczyniła interesującą i mniej papierową niż przeciętna miss dystopii. Oczywiście nic co dobre, nie może trwać wiecznie. Z czasem młoda buntowniczka odkrywa w sobie wszystkie niezbędne do walki z tyranią przymioty, tym niemniej jej początkowa, zwyczajnie ludzka forma ujęła mnie swoją świeżością.

Również inni bohaterowie są skonstruowani zdecydowanie przemyślniej niż w większości konkurencyjnych tytułów. Elias, choć w gruncie rzeczy brak mu oryginalności, sprawnie odgrywa swoja rolę młodzieńca rozdartego pomiędzy pragnieniem wolności a strachem przed zdemaskowaniem. Postacie drugoplanowe – członkowie ruchu oporu, niewolnicy i studenci z Akademii – od początku dzielą się na dobrych i złych, jednak nie spotka się tu osób zupełnie jednowymiarowych, mają oni swoje indywidualne charaktery, poznajemy też ich motywy i pragnienia. A choć antagoniści są obowiązkowo nikczemni do szpiku kości, to przeżywają oni swoje własne tragedie, które czynią ich bardziej ludzkimi.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niestety choć kreacja postaci stanowi duży plus powieści, to nie wystarczy ona, by uczynić ją interesującą. Fabuła nie bardzo trzyma się kupy – co jest tym śmieszniejsze, że jej luki czasami wskazują sami bohaterowie – nie grzeszy również oryginalnością. Ot, typowy nastoletni romans (w wariancie czworokątnym) plus niezbyt udana, bo mało pomysłowa wariacja na temat Głodowych Igrzysk. Trzeba jednak autorce oddać, że robiła co mogła, by nasycić ową wtórną opowieść jak największą dawką emocji. Bohaterowie co rusz zmuszane są do trudnych wyborów, stają wobec konfliktów lojalności lub konfrontują się z własnymi słabościami. Pomimo miałkości i przewidywalności fabuły dobrze skonstruowani bohaterowie pozwalają więc czytelnikowi w pewnym stopniu cieszyć się opowieścią – o ile ktoś jest względnie odporny na znudzenie, gdyż akcja na przemian wlecze się niemiłosiernie i dokonuje niezbyt logicznych zrywów.

Styl młodej pisarki nie wzbudza podziwu, ale też nie pozostawia wiele do życzenia. Zarzucić jej jednak można krańcowy brak wyobraźni w kreowaniu świata. Obywatele Imperium dzielą się na uprzywilejowanych, wojowniczych Wojan, stłamszonych, wrażliwych i miłujących wiedzą Scholarów oraz słabo przybliżonych Plemieńców i Morzan. Jakby tego było mało armia składa się z legionistów dowodzonych przez centurionów, zaś kapłanów zwie się augurami. Fakt, że na uzbrojenie Masek składają się dwie, przerzucone przez plecy szable jest jedynym, niezbyt zresztą sensownym, odejściem od niby-rzymskiej stylistyki.

Ember In the Ashes. Imperium ognia wyróżnia się spośród tłumu młodzieżówek interesującą kreacją postaci, jednak nudnawa, przewidywalna i upstrzona nielogicznościami fabuła oraz beznadziejnie wtórny świat powieści marnują jego potencjał. Być może ewentualna kontynuacja będzie się pod tym względem prezentować lepiej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ember in the Ashes. Imperium Ognia
Cykl: An Ember in the Ashes
Tom: 1
Autor: Sabaa Tahir
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski, Marcin Wawrzyńczak
Wydawca: Akurat
Data wydania: 4 listopada 2015
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka



Czytaj również

Gloria
Gloria niechwalebna
- recenzja
Bot
Bot
Powieść samowystarczalna
- recenzja
Wikingowie. Wilcze dziedzictwo
Niedokończone sagi
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.