Efekt sieci
Mordbot i starzy przyjaciele
Mordbot po większych i mniejszych trudach odnalazło się wśród mieszkańców Pielęgnacji. Choć wciąż nie jest gotowe, żeby nazwać doktor Mensah przyjaciółką, to chce pozostawać blisko niej i cieszy się jej towarzystwem, nawet jeśli nie zawsze się do tego przyznaje. A że wciąż ma kompetencje związane z zadaniami ochroniarskimi, jakimi poszczycić nie może się żaden człowiek – choćby z powodu ograniczeń natury biologicznej – to ma możliwość zrobić dla swojej społeczności sporo dobrego. I to właśnie podczas jednej z nowych wypraw badawczych dochodzi do czegoś, czego Mordbot wolałoby uniknąć – musi bowiem po raz kolejny zmierzyć się z echami swojej zagmatwanej przeszłości.
Jak to zwykle bywa w przypadku pytań takich jak to, którym zamknąłem pierwszy akapit, odpowiedź nie jest jednoznaczna. Generalnie rzecz ujmując, Martha Wells dobrze korzysta z objętości, której nie dawały jej krótsze formy. Fabuła Efektu sieci jest znacznie bardziej rozbudowana niż te z poprzednich tekstów, pomiędzy kolejnymi punktami kulminacyjnymi można znaleźć czas na złapanie oddechu, a budowanie relacji między postaciami wypada bardziej naturalnie, gdyż rzadziej dochodzi do nagłych przełomów; dzięki temu łatwiej też zrozumieć decyzje podejmowane przez bohaterów.
Nie oznacza to jednak, że autorka radzi sobie z powieściową materią w sposób – w dalszym ciągu spieszy się i wyrywa do przodu, jakby przedstawione wydarzenia nie miały być wartościowe same w sobie (a dobra historia w tego typu literaturze to przecież podstawa!), lecz stanowiły kolejne okazje do obcowania z Mordbotem. Efekt sieci naszpikowany jest kolejnymi zaskakującymi momentami i dzieje się w nim mnóstwo, lecz jednocześnie nie wciąga w sposób typowy dla rozrywkowych arcydzieł. Może to efekt tego, że Wells pełnymi garściami czerpie z klasyków gatunku i próby dekonstrukcji czy choćby rozszerzenia space opery jako gatunku, zakończyła po stworzeniu niezwykle oryginalnego protagonisty, nie dodając odpowiednio wiele do historii poza tym?
Byłbym gotów nazwać Efekt sieci nudnawym, gdyby nie jedna decyzja podjęta przez autorkę: przywrócenie na scenę zdecydowanie najciekawszego po Mordbocie bohatera serii. Protagonista już w Protokole buntu stawał się nieco męczący: czytelnik wiedział wcześniej, że jednostka ochroniarska lubi oglądać opery mydlane, ma wielkie serce, wyjątkowo ceni swoich przyjaciół, choć nigdy się do tego nie przyzna, a przy tym każde swoje działanie musi skomentować tak, żeby podkreślić jego pozorny absurd – Wells jednak nie ustawała w kolejnych próbach podkreślania tych charakterystycznych cech. W części piątej ściąga nieco ciężaru z barków Mordbota, skupiając się nie na nim samym, lecz na relacji, jaka łączy je z inną istotą. I tutaj następuje nowe otwarcie, bo współżycie dwóch nomen omen jednostek bardzo głęboko przeżywających własną samoświadomość oznacza całe mrowie tematów, od zabawnych drobnostek po refleksje nad najgłębszymi dylematami związanymi z byciem częścią społeczności. Pisarka, co udowodniła już we Wszystkich wskaźnikach czerwonych, doskonale radzi sobie z tego typu zagadnieniami, kiedy umiejętnie przechodzi od sytuacyjnego komizmu do fundamentalnych pytań.
Czy to wystarczy, aby nazwać Efekt sieci powieścią udaną? W moim odczuciu tak, choć nadal nie jestem zagorzałym fanem Pamiętników Mordbota. W dalszym ciągu uważam ten cykl za literacką zabawę opartą na genialnym pomyśle wyjściowym, któremu przydałaby się dodatkowa podbudowa – choćby w postaci głębszego metawątku, rozwijanego gdzieś na obrzeżach kolejnych jednostkowych fabuł. Póki co takiej osnowy się nie doczekałem, ale wciąż jestem gotów dać Marcie Wells kolejną szansę.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Pamiętniki Mordbota
Tom: 5
Autor: Martha Wells
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Wydawca: Mag
Data wydania: 7 sierpnia 2024
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
ISBN-13: 978-83-68069-36-5
Cena: 45 zł