Edda - Conor Kostick

Międzyświatowa eskapada

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Edda - Conor Kostick
Motyw podróży to prawdziwa klasyka dla literatury fantastycznej. Właściwie użyty, daje wspaniałą okazję, by zaprezentować wykreowany świat i postawić bohaterów w różnorodnych sytuacjach. W Eddzie jednak stanowi on jednocześnie miły powiew świeżości, jak i nowy sposób na zanudzenie czytelnika.
____________________________

W świecie Sagi ludzie i byty elektroniczne koegzystują w zgodzie, choć niekoniecznie ufają sobie nawzajem. Kiedy jednak w jednej z ulic cyfrowego miasta otwiera się tajemniczy portal, z którego zaczynają wychodzić zwiadowcy, postanawiają zjednoczyć siły, by stawić czoło potencjalnemu zagrożeniu. Drużyna, złożona z bohaterów dwóch poprzednich tomów trylogii – Erika, Inny, D.E., Haralda, Anonimusa, Gunnara, Zjawy, Milana i Atheny - wyrusza na drugą stronę, by, tak czy inaczej, rozwiązać problem. Nie będzie to jednak łatwe – planujący podbój Sagi lord Scanthax zdołał już zawojować własne uniwersum, Eddę, a także trzy inne: Epica, Ruiny i Mit. Wszystko to dzięki pomocy Penelopy, ostatniego człowieka po tamtej stronie portalu, której umiejętność skryptowania pozwala dowolnie kształtować świat wokół siebie. Ostatnio jednak dziewczyna traci zaufanie do swoich opiekunów i zaczyna zadawać niewygodne pytania o swoją przeszłość. A także zaczyna interesować się doniesieniami o zbliżających się do stolicy innych żywych istotach. Rozdarta pomiędzy starym przywiązaniem a rosnącą nieufnością postanawia za wszelką cenę dociec prawdy.

Wydawałoby się, że podróż przez pięć zróżnicowanych światów powinna być ekscytująca. Szczególnie, jeżeli naszpikowane są niebezpieczeństwami i wyzwaniami, z którymi poradzić sobie mogą jedynie najlepiej przygotowani bohaterowie. I rzeczywiście, od czasu do czasu natrafiamy na wydarzenia emocjonujące, wręcz porywające, które poznaje się z wypiekami na twarzy i nadzieją na więcej. Niestety, fragmenty te przetykane są długimi wstawkami z niczego szczególnego, podczas których drużyna po prostu przemierza zdewastowane krainy. Nie jest to jednak dla autora okazja, by dokładniej odmalować przemierzane okolice, ogranicza się raczej do powtarzania w kółko zbliżonych opisów przyrody oraz negatywnego wpływu długiej wyprawy na podróżników. Szaroburość, powtarzalność i nijakość otoczenia, choć wytłumaczone fabularnie, dokuczają nie tylko śmiałkom, lecz również czytelnikowi. Nawet sam autor zdaje się w pewnym momencie być znużony tą przedłużającą się podróżą, gdyż dwa ostatnie światy pokonujemy w iście ekspresowym tempie, z użyciem kilku dobrze umiejscowionych zbiegów okoliczności i deus ex machina. Edda jest więc przedziwnym połączeniem fragmentów nudnych i interesujących, a przez to powieścią bardzo nierówną.

Mimo to, motyw podróży stanowi interesującą odmianę od dotychczasowej formuły trylogii. Największą wadą Sagi była wtórność względem EPIC-a, toteż dobrze, że tym razem autor poszedł w nieco innym kierunku. Choć bowiem wciąż natrafiamy na sytuacje niemal bliźniaczo podobne do tych już poznanych, to są to przypadki sporadyczne i nie wywołują uczucia ponownego przebijania się przez ten sam scenariusz.

Jeżeli chodzi o bohaterów, Conor Kostick ponownie spisał się całkiem dobrze. Ci, znani z poprzednich powieści, choć wciąż niezbyt głębocy, reagują na nietypowe sytuacje w sposób wiarygodny, a ich dialogi nie rażą już sztucznością jak w pierwszym tomie. Jednak najciekawsze postacie to te nowo wprowadzone. Różnorakie wcielenia lorda Scanthaxa, stanowiące elektroniczne klony jednego bytu prezentują zadowalająco zimny i wyrachowany charakter, jak przystało na morderczą SI. Z kolei Penelopa, nastolatka wychowana wśród maszyn, prezentuje interesujące wyrachowanie i skłonność do snucia intryg, co wśród bohaterów Kronik Awatarów jest nowością.

Edda stanowi dobre zwieńczenie trylogii. Nie jest to na pewno dzieło wybitne, ale dostarcza wiele rozrywki i kończy całą opowieść mocnym akcentem. Pomimo słabszych momentów i pewnej wtórności warto się z nią zapoznać, o ile komuś przypadły do gustu wcześniejsze tomy.