Dżungla

Bujne pnącza

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Dżungla
Bujna, a zarazem niebezpieczna roślinność czasami zostaje szerzej wykorzystana w literaturze fantastycznonaukowej niż tylko w roli scenerii, jak chociażby w Trawie Sheri S. Tepper oraz klasycznej Planecie śmierci Harry'ego Harrisona. Podobnie ma się sytuacja w przypadku literackiego debiutu Dariusza Sypenia.

Nasza planeta nosi znaczne ślady ludzkiej eksploatacji, a życie na niej staje się coraz trudniejsze, zaś zasiedlenie Marsa przestało być snem o potędze i stało się faktem. Homo sapiens założyli kolonie zwane Zonami, których mieszkańcy nie pałają do siebie szczególną sympatią, ograniczając wzajemne kontakty. W dodatku nie obyło się bez społecznych podziałów na bogaczy czy wręcz arystokratów, oraz przeciętnych „Kowalskich”. Życie na Marsie nie należy do usłanych różami, krótko mówiąc na planecie rozrasta się tytułowa dżungla, która regularnie pochłania kolejne połacie. Ewakuacja na Ziemię dawno przestała być możliwa; nasi pobratymcy obawiają się, że dżungla to efekt wirusa biologicznego i jako taki z łatwością może przedostać się na trzecią planetę od Słońca. Marsjanie zostali pozostawieni na własną rękę i zmuszeni do opóźniania nieuniknionego poprzez przenoszenie się w miejsca bardziej oddalone od granicy dżungli.

Autor bardzo dobrze ukazał życie w stałym zagrożeniu i niepewności, tematy związane z powiększającą się dżunglą dominują spotkania i rozmowy mieszkańców, a ich pesymistyczne nastawienie do swojej egzystencji oraz przyszłości pozostaje widoczne niemal na każdym kroku. Można odnieść wrażenie, że postacie dawno przestały wierzyć w lepsze jutro, są bliskie pogodzenia się z trudnym losem. Klimat zaszczucia i niebezpieczeństwa jest konsekwentnie budowany od pierwszych stron, co dodatkowo wzmacnia postępowanie władz oraz mediów Zon Marsa, które bynajmniej nie wzbraniają się przed manipulacją przekazem i wprowadzaniem nerwowej atmosfery, dzięki czemu sterowanie tłumem staje się dla nich o wiele prostsze.

Mamy do czynienia ze światem w dużym stopniu upolitycznionym i zepsutym, spotkania towarzyskie przeradzają się w rozmowy o światopoglądach, badaniach i pustych teoriach, często prowadzą do przypadkowego seksu, zaś same pary mają bardzo luźny stosunek do wierności, a wielu mieszkańców lubuje się w częstym spożywaniu alkoholu i przyjmowaniu narkotyków. Wśród nich znajdują się również nasi główni bohaterowie, specjalista od mnemonistyki Daniel, człowiek parający się odtwarzaniem i „gromadzeniem” ludzkich wspomnień przechowywanych w niewielkich pozytywkach, oraz Francesca, kobieta rozpaczająca po utraconej miłości, która swe smutki bardzo chętnie topi w kolejnych szklankach alkoholu, nie gardząc też innymi środkami z gatunku odurzających.

Niestety, postacie są płaskie, niczym się nie wyróżniają i taki stan rzeczy pozostaje bez zmian niezależnie od tego czy mówimy o głównych czy też pobocznych bohaterach. Widać w ich zachowaniu efekty życia w przygnębiających warunkach, tyle że dzieje się tak głównie ze względu na narrację pierwszoosobową, która potęguje doznania i uczucia bohaterów. Sama Francesca ze względu na swoją historię początkowo wywołuje współczucie, ale bardzo szybko staje się najzwyczajniej w świecie jedną z wielu postaci, której autor poświęcił po prostu więcej miejsca. Podobnie ma się sprawa z Danielem, rozgoryczonym po stracie bliskich osób. Ich tragedie wzruszają tylko na chwilę, ustępując poczuciu obcowania z kliszami. I tak oto Daniel zostaje wmieszany w sprawy o których wiedzieć nie powinien, zaś Francesca staje na nogi w momencie otrzymania oferty powrotu do zespołu badawczego, gdzie niegdyś pracowała. W związku z tymi wydarzeniami dotychczasowe życie protagonistów znacznie zmienia swój kształt, i choć towarzyszące im historie są jak najbardziej ciekawe, to do nich samych ciężko wykrzesać coś poza współczuciem.

Pozostałe postacie również nie wywierają pozytywnego wrażenia, jedynie odgrywają swoje role, ginąc w zapomnieniu tuż po zakończeniu lektury. Oddzielnym bohaterem powieści pozostaje jednak sama dżungla, rozrastająca się miarowym tempem, do której obawiają się wejść nawet najwięksi śmiałkowie. Dość powiedzieć, że na początku książki jeden z mężczyzn skupia na sobie pełne podziwu spojrzenia stwierdzeniem, że zbliżył się do dżungli na kilka kilometrów. Jej powstanie okazało się być o wiele bardziej frapujące niż zwiastował to przeciętny początek lektury. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach lektury możemy przestać narzekać na nudę i dać się porwać dobrej historii. Tajemnicza kwestia pojawienia się puszczy oraz poszukiwania sposobów na walkę z nią, odwróciła moją uwagę od kiepskich postaci, rozwijając oś fabularną w interesujący sposób i jednocześnie prowadząc do rozciągniętego na blisko jedną czwartą powieści finału, który stanowi miłe zaskoczenie w szczególności dzięki przemyślanemu rozwiązaniu akcji i stopniowemu poznawaniu realiów życia na Marsie.

Sypeń nie serwuje czytelnikom zbyt wielu naukowych wywodów, ograniczając je raptem do kilku dialogów. Całość została napisana prostym i przyjemnym językiem, oszczędnym jeśli chodzi o opisy scenerii oraz bardziej rozbudowanym gdy w grę wchodzą myśli i emocje naszych protagonistów. Utwór ma jednak pewien głębszy wydźwięk, potrafi zmusić do pochylenia głowy nad życiem człowieka w zgodzie z naturą oraz dalszej ewolucji homo sapiens.

Dżungla okazała się być całkiem przyjemnym, debiutanckim utworem Dariusza Sypenia, która cierpi ze względu na brak wyrazistych figur oraz zbyt pobieżne potraktowanie opisów otaczającego ich świata. Na szczęście powieść zyskuje w innych strefach. Zawiesisty klimat, geneza dżungli, powstałe wokół niej intrygi i relacje między bohaterami stoją już na wystarczająco wysokim poziomie, abym mógł polecić książkę fanom gatunku.