» Recenzje » Dylogia o Alberichu (cykl o Valdemarze)

Dylogia o Alberichu (cykl o Valdemarze)


wersja do druku

W służbie dwóm ojczyznom

Redakcja: Michał 'von Trupka' Gola, Camillo

Dylogia o Alberichu (cykl o Valdemarze)
Co może zrobić autor gdy popularny cykl powieściowy został zamknięty, historia jest kompletna i nie za bardzo daje szanse na kontynuację? Zawsze może napisać prequel. Tak też zrobiła Mercedes Lackey, tworząc dylogię o Alberichu – zbrojmistrzu znanym m.in. z Trylogii Heroldów Valdemaru. Czy ta dwutomowa seria dorównuje pozostałym powieściom o Valdemarze?

Omawiana dylogia składa się z powieści: Exile's Honor (Honor Wygnańca) i Exile's Valor (Dzielność Wygnańca). Obie książki, wydane w latach 2002 i 2003, nie doczekały się nigdy polskiego tłumaczenia. Wielka szkoda, gdyż cykl opowiada historię jednego z najbardziej tajemniczych i enigmatycznych Heroldów. Pierwsza powieść opisuje losy Albericha przed śmiercią ojca Selenay i jej koronacją, zaś druga skupia się na wydarzeniach poprzedzających zamach na życie młodej królowej Valdemaru.

W chwili rozpoczęcia dylogii królestwo Valdemaru i Kars już od wielu lat są w stanie wojny. Kapłani boga Vkandissa czynią z niej religijną krucjatę głosząc, iż każdy człowiek obdarzony mocami podobnymi do tych, którymi dysponują Heroldzi, jest demonem i powinien zostać skazany na śmierć. Alberich jest młodym, ambitnym, karsyckim kapitanem, który otrzymał polecenie wytępienia bandytów wynajętych wcześniej przez władze Karsu do gnębienia Valdemarczyków. Nikt jednal nie wie, że Alberich posiada dar prekognicji, pozwalający mu dostrzec przebłyski przyszłych wydarzeń. Młody oficer skrzętnie ukrywa swój sekret, obawiając się zdemaskowania i sądu. Niestety, pewnego dnia jego zdolności zostają odkryte przez kapłana, a on sam skazany na śmierć w płomieniach. Ratunek przychodzi z najmniej oczekiwanej strony – biały rumak, Towarzysz, niszczy więzienie i unosi Albericha do Valdemaru. Tam wygnańcowi przychodzi stawić czoło sytuacji, w której jego los zależy od niedawnych wrogów. Musi pokonać własne uprzedzenia, odnaleźć wśród Heroldów własne miejsce i rozwiązać dylemat moralny: jak odwdzięczyć się Valdemarczykom, pozostając nadal wiernym swojej ojczyźnie? Jak dalej żyć, by nie zdradzić żadnej ze stron?

Exile's Honor jest bardzo dobrą historią o poszukiwaniu kompromisu między wdzięcznością, obowiązkiem, honorem i wiernością własnym przekonaniom. Mimo iż akcja powieści nie należy do szczególnie dynamicznych, a chwilami wręcz nuży zbyt wolnym rozwojem wypadków, dylematy moralne Albericha wypadają przekonująco i absorbują uwagę czytelnika. Bohater krok po kroku adaptuje się w nowej rzeczywistości, zdobywa zaufanie dworu i Heroldów oraz samemu uczy się zaufania do nich. Cały ten, niełatwy przecież proces, został przedstawiony przez autorkę z wyczuciem i skupieniem na detalach. Liczne rozmowy z kapłanem Vkandissa, Towarzyszem Kantorem, czy innymi Heroldami – raz dynamiczne, innym razem niespieszne – stanowią swoisty przewodnik Albericha po Valdemarze, wskazując mu drogę również do akceptacji samego siebie i sposobu na pogodzenie miłości do dwóch pozostających w konflikcie ojczyzn.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Exile's Valor zdecydowanie różni się charakterem od tomu poprzedniego. Przede wszystkim Alberich nie jest już jedynym protagonistą – fabuła składa się z dwóch przeplatających się wątków dotyczących zbrojmistrza Heroldów i królowej Valdemaru, Selenay. Alberich odnalazł wewnętrzny spokój i akceptuje swoje powołanie. Odpowiada za ochronę młodej władczyni, szkoli nowicjuszy we władaniu bronią, a nocami przemierza zaułki stolicy w poszukiwaniu informacji o spiskach i knowaniach wymierzonych przeciwko koronie. Z kolei Selenay toczy własne walki – o prawo do decydowania o swoim życiu, o miłość księcia Karathanelana z Rethwellanu oraz o szczęście, które tak trudno osiągnąć, gdy na drodze staje egoizm, ambicja i żądza władzy.

W drugim tomie dylogii mamy więcej akcji, mnożą się intrygi, pełno jest zakulisowych rozgrywek politycznych, prób manipulacji i bardziej bezpośrednich form wywierania nacisku. Interesująco przedstawione są problemy młodej władczyni, która musi stawić czoła żałobie po ojcu i własnemu cierpieniu, zdobyć szacunek królewskiej rady i udźwignąć ciężar władzy. Wciąga też wątek wywiadowczy z udziałem Albericha. Nocne wyprawy, zmiany tożsamości, zdobywanie informacji od podejrzanych jednostek i brutalne bijatyki mają ciekawy, trochę mroczny klimat, dzięki czemu czyta się o nich z przyjemnością.

Z kolei rozbudowany wątek romantyczny, a raczej historia zaślepienia Selenay zwodzącym ją księciem Rethwellanu, wydaje się najsłabszym elementem powieści. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, iż jesteśmy doskonale świadomi dwulicowości Karathanelana, wobec czego upór i naiwność młodej władczyni budzą zdziwienie i pewne rozczarowanie. Nieistotny jest w tym przypadku fakt, że każdy czytelnik Trylogii Heroldów… wie jak skończyło się pierwsze małżeństwo Selenay – zabiegi królewskiego pretendenta są po prostu łatwe do przejrzenia, a sposób traktowania po ślubie młodej żony wywołuje chęć wzięcia czegoś ciężkiego i bicia na odlew. Z kolei brak rozsądku zakochanej królowej jest wręcz monstrualny i nie można w tym przypadku zaprzeczyć prawdziwości słów, iż za głupotę trzeba płacić.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wyjątkowo nużący jest za to fragment dotyczący przygotowań Alebricha do uniemożliwienia zamachu na życie władczyni. Dzięki prekognicji zbrojmistrz wie, kiedy w przybliżeniu oczekiwać ruchu Karathanelana i podjąć stosowne działania w celu likwidacji zagrożenia. Niestety, obrana przez niego droga jest długa i żmudna (jako że wizję przyszłych wydarzeń miał na kilka miesięcy przed próbą zabójstwa), a treningi z młodymi Heroldami, obmyślanie strategii i sekretne próby ciągną się w nieskończoność. Wyjątkowo irytuje też pewna zauważalna rozbieżność opisywanych w dylogii wydarzeń w stosunku do skrótowej relacji o zamachu przedstawionej w Trylogii Heroldów… Tak miejsce zamachu, jak i czas reakcji oraz przygotowań Albericha są całkowicie inne niż zostało wcześniej powiedziane, dlatego też lektura tej części Exile’s Valor wywołuje poważny dysonans.

Mieszane uczucia może budzić kreacja protagonisty dylogii. Przez dużą część pierwszego tomu Alberich to dość schematyczne uosobienie patrioty i oddanego żołnierza, który musi się nauczyć, iż jego obowiązek nie leży w obronie kawałka ziemi, lecz polega na zapewnieniu bezpieczeństwa ludziom ją zamieszkującym. Na szczęście z czasem okazuje się, że zbrojmistrz to nie tylko doskonale wyszkolona, wypchana frazesami maszynka. Potrafi także samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski, dzięki czemu w pewnym momencie przestaje irytować, a zaczyna wzbudzać szczerą sympatię. Warto jednak podkreślić, że duży wpływ na pozytywny odbiór tego bohatera ma jego relacja z Kantorem, złośliwym, uszczypliwym, walecznym Towarzyszem, który rozbija mury przesądów, lęków i wewnętrznych blokad Herolda z Karsu. Gdyby zabrakło luźniejszych, a czasami nawet zabawnych fragmentów z udziałem Kantora, masochistyczne skłonności Albericha do zadręczania się i roztrząsania każdej decyzji stałyby się nie do zniesienia. W części drugiej już bardziej przypomina on postać znaną i lubianą z Trylogii Heroldów…, jednak pewne aspekty jego życia mogą budzić zdziwienie i zastanowienie, czy autorka przypadkiem nie przesadziła w kreacji bohatera przypominającego Jamesa Bonda w przebraniu. Kilka tożsamości, nocne przeszpiegi, wyczerpujące treningi, likwidowanie spisków… Za dużo tego jak na jednego człowieka. Z kolei Selenay idealnie wpasowuje się w ramy wyznaczone przez chronologicznie późniejsze powieści. To młodsza, jeszcze trochę naiwna wersja władczyni Valdemaru znanej chociażby ze Strzał królowej.

Kilka słów należy się postaci niesławnego Karathanelana, wybranka Selenay. Stanowi on całkowicie typowy przykład zepsutego do szpiku kości, czarującego złotego chłopca, który przez całe życie dostawał to co chciał. Nie ma w jego postaci nic oryginalnego, lecz nie ma też powodu do narzekań, gdyż obraz tego bohatera nie tylko jest spójny z tym przedstawionym w innych tomach (np. Prawo Miecza), ale też bardzo realistyczny. Standardowo u Mercedes Lackey przez karty powieści przewija się też cała masa interesujących i zróżnicowanych bohaterów pobocznych. Wojskowi z Karsu, młodzi i starsi Heroldowie, dworzanie, członkowie królewskiej rady, karsyccy uciekinierzy – cała masa ludzi o wyrazistych indywidualnościach, którzy powodują, iż powieści tej autorki wręcz tętnią życiem, wciągają, fascynują i angażują w lekturę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie należy zapomnieć o jeszcze jednym, niezwykle istotnym wyróżniku opisywanych pozycji. Jest to chyba najbardziej wyważona i najbardziej realistyczna ze wszystkich miniserii o Valdemarze, lecz niestety, brak w niej magii i uroku pozostałych powieści. Nie można nic zarzucić warsztatowi autorki, która zdecydowanie wraz z upływem lat jeszcze poprawiła styl, eliminując większość zauważalnych w poprzednich tomach błędów (nadmiar informacji o świecie przedstawionym, chwilami kulawe dialogi, przesadne moralizowanie). Mimo to dylogia nie potrafi tak zaczarować czytelnika, brak jej tego nieuchwytnego elementu, powodującego, że lekturę przeżywa się całym sercem, chłonąc każdą kolejną stronę. Może to być spowodowane faktem, iż Alberich cierpi na niedostatek charyzmy, charakterystycznej dla niektórych protagonistów innych cykli (w porównaniu z Kerowyn z Prawa Miecza wypada on po prostu blado), a może na odbiorze zaważył brak "efektów specjalnych", czyli czarów. W czasie, w którym rozgrywają się wydarzenia z dylogii, królestwo Valdemaru jest pozbawione magii, a umiejętności innych Heroldów, empatów, czy myślmówców, są mało spektakularne. 

Czy warto wobec tego sięgnąć po recenzowaną dylogię? Niestety, trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Poszczególne tomy różnią się znacznie pod względem atmosfery i tempa akcji, dlatego też mogą przypaść do gustu różnym grupom czytelników. W powieści Exile’s Honor przeważają rozważania na dość skomplikowane kwestie etyczne z mniejszym naciskiem na rozwój fabuły, co chwilami potrafi być nudne. Z kolei w tomie Exile’s Valor znajdziemy kilka równorzędnych, absorbujących wątków: szpiegowski, polityczny i miłosny. W części drugiej wydarzenia miejscami następują po sobie bardzo szybko, aczkolwiek są także fragmenty rozwleczone w nieskończoność i zwyczajnie przegadane. Bohaterowie także nie są idealni, ale na szczęście ich kreacje są realistyczne i – jak zawsze u Lackey – łatwo zjednują sympatię czytelnika, który szybko zaczyna przejmować się ich losami. Mimo to fakt, iż opisywane wydarzenia są w dużej mierze znane z innych tomów cyklu o Valdemarze powoduje, że trudno emocjonować się lekturą. Dlatego też każdy powinien samodzielnie podjąć decyzję, czy chce poświęcić swój czas, aby poznać sekrety tajemniczego zbrojmistrza Heroldów, Albericha.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Exile's Honor
Autor: Mercedes Lackey
Tłumaczenie: brak
Wydawca: DAW
Data wydania: 2003
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-0756401139



Czytaj również

Heroldowie Valdemaru
Od słodyczy do goryczy...
- recenzja
Intrygi
Kształcenia na Herolda ciąg dalszy
- recenzja
Początek
Młodzieżowy balsam dla duszy
- recenzja
Rycerz sowy
- recenzja
Oczy sowy
Magia prostych opowieści
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.