Dworzec Perdido - China Miéville

Moc wyobraźni

Autor: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Dworzec Perdido - China Miéville
Dworzec Perdido jest dość opasłym tomem. Z okładki można wyczytać, że autor został nagrodzony za tę powieść dwoma prestiżowymi nagrodami (Arthur C. Clarke Award i British Fantasy Award). Książka została wydana trzy lata temu nakładem Zysk i S-ka, ale ja natknęłam się na nią dopiero w zeszłym roku. Ponieważ niedawno pojawiła się na rynku księgarskim druga powieść Chiny Miéville’a, Blizna, chciałabym zachęcić do sięgnięcia po pierwszą jego pozycję, gdyż autor zdecydował się nie pozostawiać stworzonego przez siebie, fascynującego świata.

Powieść nie jest łatwa w odbiorze. Pierwsze rozdziały wymagają od czytelnika trochę skupienia, gdyż autor, wbrew obecnym trendom fantasy, kreuje świat bardzo oryginalny. Nie da się odnaleźć w nim w ciągu dwóch, trzech linijek, stron, czy akapitów. Tu trzeba drążyć powoli i czekać cierpliwie na zawiązanie się akcji. W motywach przewodnich widać wyraźnie fascynację Miéville’a mitologią starożytną i … jego frankofilię? Nowe Crobuzon, główna metropolia świata stworzonego przez Miéville’a, jest wzorowane częściowo na mitologii egipskiej - mamy tu człowieka-ptaka i kobietę-skarabeusza. Pojawia się również gigantyczna budowla (tytułowy Dworzec Perdido), górująca nad miastem niczym piramida nad pustynią i kryjąca w swoim wnętrzu kilometry korytarzy oraz setki przedziwnych biur. Miéville z upodobaniem nazywa ludzi i miejsca w sposób naśladujący płynną, francuską mowę - Crobuzon, de Grimnebullin, Perdido, Lemuel. Ale nie zatrzymuje się na tym. Idzie śmiało dalej i z upodobaniem buduje płynne, długie i smakowite zdania. Elokwencja Miéville’a może być, co prawda, odebrana na początku jako niepotrzebna dłużyzna, ale zapewniam, że gdzieś w połowie książki będziecie niecierpliwie wypatrywali kolejnych, długich opisów. A jest co czytać! Świat Bas-Lag to miejsce, gdzie magia staje się nauką ścisłą, a nieudane wynalazki i eksperymenty sprowadzają na mieszkańców plagi egipskie. Społeczeństwo Nowego Crobuzon jest świetną karykaturą naszych metropolii. Większość mieszkańców żyje w ciężkich warunkach, w ubóstwie i brudzie, a rasy, których tutaj co niemiara (a jedna ciekawsza od drugiej) mają swoje getta. Ci, którym powodzi się lepiej, żyją co prawda w czystych, zadbanych dzielnicach, ale często brudzą swoje ręce krwią, bo dobrobyt w tym mieście oznacza zazwyczaj mafię i brudne interesy. Inteligentna część społeczeństwa jest permanentnie inwigilowana i kontrolowana, a wszelka aktywność społeczna mogąca zrujnować wpływy władzy jest bezlitośnie i krwawo tłumiona. Dodatkowo, autor rozgrzebuje trochę psychikę głównych bohaterów tak, abyśmy mogli obejrzeć ich sobie dokładnie "od środka". Dzięki wspaniałej narracji Miéville’a postaci są tak skrupulatnie zobrazowane, że zapadają na długo w pamięć czytelnika. Każda z nich ma zazwyczaj jakiś mroczny zakamarek duszy, który ukrywa bądź eksponuje w zależności od swojego charakteru. Dzięki obnażeniu psychiki swoich bohaterów Miéville może sobie pozwolić na ukazanie ich czynów jako wyborów moralnych. Sam nie podejmuje się jednak oceny żadnego z nich. Smaczku całej powieści dodają też takie motywy jak dyplomatyczna wizyta w zaświatach, tajemnicze drapieżniki czy Tkacz. Atmosfera jest więc bardzo, bardzo gęsta, a cała historia, aż do ostatniej strony, wcale nie jest łatwiejsza w odbiorze.

Mimo tego, Dworzec Perdido jest dla fantastyki tym, czym świeże powietrze dla mózgu. Dzieje się tak głównie dzięki płynnemu połączeniu wszystkich wątków. Co prawda, pod koniec fabuła staje się nieco chaotyczna i jest poprowadzona w dość gorączkowy sposób, ale i to można uznać za przemyślany wybieg. Książka jest historią kilku osób – Yagharka, człowieka-ptaka (garudy), który szuka w mieście rozwiązania pewnego problemu, Issaca de Grimnebullina, ludzkiego naukowca, który ma szansę rozwikłać niezwykły problem magiczny oraz Lin, dziewczyny-skarabeusza (khepri), ekscentrycznej artystki, która dostaje bardzo nietypowe zlecenie. W powieści pojawiają się także przyjaciele i wrogowie głównych bohaterów, a każdy z nich jest postacią na tyle charakterystyczną, że aż żal było mi się z nimi rozstać.

Dworzec Perdido jest pozycją dla wytrwałych, ale warto sięgnąć po nią nawet, jeżeli doskwiera nam brak czasu. Książka, mimo długich opisów i wielowątkowości, świetnie nadaje się także na lekturę przystankową, a to za sprawą wspaniale zobrazowanej rzeczywistości. Kiedy już raz się wejdzie w ten świat, nietrudno do niego wrócić. Nie zapomina się ani postaci, nawet drugoplanowych, ani miejsc, ani sytuacji. W tej książce oferuje się czytelnikowi bardzo smaczny kąsek: bogactwo pomysłów w zgrabnej formie oraz w świetnym tłumaczeniu Macieja Szymańskiego. Warto dać się uwieść i poczuć na twarzy stęchłe powietrze Nowego Crobuzon, gdzie chemiczne ścieki nigdy nie przestają płynąć, a kobieta-kaktus wsuwa ci niepostrzeżenie do kieszeni najnowszy numer Ranagate Rumpant...