Dwór szronu i blasku gwiazd

Dla spragnionych rodzinnego ciepełka

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Dwór szronu i blasku gwiazd
Dwór skrzydeł i zguby, trzeci tom cyklu Dwór cierni i róż zamknął pewien etap opowieści o nieśmiertelnych, pełnych sprzeczności, magicznych fae. Zakończył niektóre wątki, inne pozostawił otwarte, niosąc ze sobą zapowiedź kontynuacji. Dwór szronu i blasku gwiazd nosi numer 3,5 i został zapowiedziany przez Sarah J. Maas jako łącznik między poprzednimi częściami a kolejnymi książkami z tego uniwersum.

Trzeci tom serii przyniósł ze sobą wojenną zawieruchę, rozbudowane, pełne krwawych szczegółów opisy zmagań militarnych i wreszcie kruchy, kupiony za wysoką cenę pokój. Mur został zburzony, a Hybernia pokonana. W kolejnej części cyklu na horyzoncie majaczy już zapowiedź kolejnych kłopotów, bowiem w Prythianie coraz liczniejsze są głosy fae niezadowolonych z obecnych porządków. Jedni szukają winnych śmierci swoich najbliższych, inni chcą aneksji ziem ludzi, są też grupy pragnące uzyskać jak najwięcej przywilejów w czasie, gdy wszyscy skupieni są na odbudowie. Kilka miesięcy po zakończeniu konfliktu Feyra i jej przyjaciele starają się dojść do siebie po ciężkich przeżyciach oraz pomagają ile sił w przywracaniu porządku. Wszyscy oczekują Przesilenia Zimowego, jako zwiastuna lepszego jutra. Ten czas celebrowania życia, miłości i rodzinnych spotkań ma przynieść ze sobą poczucie normalności i przypomnieć wszystkim, o co walczyli. Niestety rany na psychice goją się o wiele dłużej i nie każdy radzi sobie z tym, co przyniosła ze sobą zdrada ludzkich królowych oraz wojna z Hybernią.

Dwór szronu i blasku gwiazd to tom "pomiędzy" głównym nurtem wydarzeń, łącznik różniący się diametralnie charakterem od pozostałym części cyklu. Nie ma tu spisków, pogoni, ani dynamicznych scen walki (chyba, że za taką można uznać wojnę na śnieżki). Są za to opisy poszukiwań prezentów, dekorowania domu, przygotowywania świątecznych wypieków i wieczornych spotkań przy winie i smakołykach. Jest miło, ciepło i tylko gdzieś w tle majaczy echo traumatycznych doświadczeń. Bohaterowie śmieją się, urządzają słowne przepychanki i cieszą się tym, że żyją… i praktycznie nic poza tym. Jeśli ktoś nie jest fanem serii i nie oczekuje z niecierpliwością kolejnych spotkań z jej protagonistami, podczas lektury znudzi się śmiertelnie, gdyż tutaj prawie nic się nie dzieje. Akcja wlecze się w ślimaczym tempie, a jej centralny punkt stanowią rozważania nad wyborem odpowiedniego prezentu (przykładowo – kilkakrotnie poruszany jest temat zakupu klejnotu dla wiecznie spragnionej biżuterii Amreny). Dla fanek pary głównych bohaterów przygotowano też kilka scen pokazujących jak bardzo są ze sobą szczęśliwi, a także rozwój ich związku i, jako swoista wisienka na torcie, opisy seksualnych fantazji Rhysanda oraz gorących momentów, gdy faktycznie dochodzi do zbliżenia. Maas pokazała też rozwój relacji między Elainą i Lucjenem oraz Nestą i Kasjanem… a raczej ich brak, bowiem młode fae są wyjątkowo oporne na wdzięki konkurentów.

Na uwagę zasługuje za to fakt, iż autorka zmienia narratorów, po raz pierwszy poszerzając ich grono o Kasjana, Mor i Nestę, tworząc pomost łączący opowieść o miłości Feyry i Rhysa, z historią w której główne role będą odgrywać (prawdopodobnie) przyjaciele pary.

Sarah J. Maas całkiem nieźle poradziła sobie z pogłębieniem portretów psychologicznych protagonistów. Każdy z nich jest wewnętrznie okaleczony i na swój sposób próbuje odzyskać równowagę. Rhys i jego partnerka cieszą się momentami szczęścia, mając świadomość jak niewiele brakowało aby już nigdy nie byli razem, Morrigan wciąż nie może się uporać z traumą, jaką zgotował jej setki lat temu jej własny ojciec, zaś wymuszone kontakty polityczne tylko rozgrzebują stare rany, Amrena, Elaina i Nesta uczą się, co to znaczy być fae – a każda robi to na swój sposób, z mniejszym lub większym wsparciem ze strony otoczenia, zaś Kasjan i Azriel próbują zaprowadzić ład i wymusić posłuch w szeregach Ilyryjskich wojsk. Każdy ma swoje pięć minut i – poza siostrami Feyry – każdy wnosi coś do tej opowieści, nadając jej (co można stwierdzić z niejakim zaskoczeniem) pewnej głębi. Dzięki zagłębieniu się w psychikę fae Dwór szronu i blasku gwiazd staje się historią o horrorze wojny opowiedzianą z perspektywy tych, którzy ją przeżyli. To raport strat i zniszczeń, tak w wymiarze materialnym, jak i psychicznym. Ta powieść jest także swoistą afirmacją rodziny, przyjaźni i więzi, których siła potrafi przetrwać wszystko i ma moc leczenia.

Tylko Elaina i Nesta wypadają dość słabo – jedna przypomina smutno uśmiechniętą lalkę, zaś druga wiecznie wyszczerzonego, warczącego na wszystkich psa. Można było spodziewać się więcej, jednakże pozostaje nadzieja, iż autorka nadrobi to niedopatrzenie w kolejnej serii z nimi w roli głównej. Właśnie taki obrót spraw może sugerować kilkudziesięciostronicowy fragment następnej książki Maas, skupiający się między innymi na siostrach przemienionych w fae i ich potencjalnych partnerach. 

Dwór szronu i blasku gwiazd to pozycja wyłącznie dla fanów cyklu, w dodatku takich, którzy z radością i entuzjazmem przyjmą wszystko co autorka im zaserwuje. Sięgając po tę książkę można zapomnieć o jakiejkolwiek dynamicznej akcji (chyba że w sypialni) i nastawić na spokojną lekturę "ku pokrzepieniu serc". Czytelnicy oczekujący od powieści czegoś więcej, niż wszechogarniającego ciepełka i łezki wzruszenia podczas lektury co bardziej tkliwych scen z udziałem grupki przyjaciół, powinni trzymać się od niej z daleka i poczekać na wydanie tomu czwartego.