Drozdy. Posłaniec śmierci

Miriam Black is back!

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Drozdy. Posłaniec śmierci
Druga część przygód Miriam Black jakościowo nieznacznie tylko różni się od pierwszego tomu. Chuck Wendig wprowadził kilka interesujących elementów do swojej książki, zachował zadziorność i nietypowość głównej bohaterki, ale jednocześnie powtórzył niektóre irytujące błędy z poprzedniej części.

Tym razem pani Black, wariująca z nudów podczas próby osiadłego życia, na prośbę Louisa udaje się do prywatnej szkoły dla dziewcząt, żeby przepowiedzieć pewnej nauczycielce jak ta zginie. Przy okazji odkrywa, że jedna z uczennic zostanie brutalnie zamordowana przez dziwnego mężczyznę noszącego ptasią maskę – jak się później okaże, nie ona jedna. Cała intryga sięga głębiej, będąc czymś więcej niż odosobnionym przypadkiem ataku szalonego seryjnego mordercy.

Obecność, czy może raczej zaczątek metafabuły, jest jednym z najciekawszych elementów drugiej części Drozdów – nagle nieco więcej sensu nabierają wizje, które Miriam miała w pierwszym tomie (są obecne również w tej książce i przekazują czytelnikowi coś więcej niż mgliste, niezrozumiałe ostrzeżenia), można dostrzec ciągłość pomiędzy wydarzeniami z obu powieści. Pojawia się także więcej informacji na temat "daru" Miriam oraz istnienia innych, podobnych jej ludzi a także rozgrywki pomiędzy potężnymi siłami, w którą pani Black mimowolnie się wpakowała.

Ponownie uwagę przyciąga także główna bohaterka, tak różna od typowych kobiet pojawiających się w fantastyce – wygadana, butna, wulgarna, charyzmatyczna i pewna siebie. Niestety, znów w dziwny i niewyjaśniony sposób staje się w pewnych okolicznościach uległą laleczką, co trudno logicznie wytłumaczyć. Także pozostałe postacie nie do końca utrzymują poziom Miriam: Louis świetnie sprawdza się w roli opiekuńczego, potulnego bodyguarda, który pod wpływem panny Black przechodzi metamorfozę, podobnie jak kontrastująca z protagonistką Katey (wspomniana wyżej nauczycielka). Cała reszta – łącznie z czarnymi charakterami – wydaje się standardowa do przesady, jak wyciągnięta z katalogu gotowych postaci.

Pełna akcji fabuła zawiera sporą ilość zaskakujących zwrotów, które potrafią przykuć do lektury. Parę z nich, dotyczących głównej intrygi i motywu dziwnej organizacji, naprawdę zmienia perspektywę patrzenia na to, co się dzieje wokół Miriam. Po raz kolejny Wendigowi udało się stworzyć łańcuch logicznie (z kilkoma drobnymi wyjątkami) postępujących po sobie i interesujących czytelnika wydarzeń – choć trudno powiedzieć, czy książkę czyta się, chcąc poznać dalsze perypetie głównej bohaterki, czy po prostu daje się porwać akcji i przerażającym wizjom protagonistki.

Drozdy. Posłaniec śmierci to, jak pierwsza część cyklu, całkiem solidny thriller sensacyjny z przyciągającą uwagę główną bohaterką. Wystarczy przymknąć oko na kilka pomniejszych, denerwujących wad, by cieszyć się trzymającą w napięciu, niezobowiązującą lekturą.