» Recenzje » Droga serca

Droga serca

Droga serca
Kiedy trójka przyjaciół podejmie decyzję o wzięciu udziału w tajemniczym rytuale, żadne z nich nie będzie w stanie przewidzieć konsekwencji tego pomysłu. Odtąd dotknięte nutką magii życie potoczy się zaskakującym torem,  ujętym w karty powieści Droga serca.

Notka informacyjna zamieszczona na okładce książki może wprowadzić czytelnika w błąd. Sugeruje bowiem, iż oś fabuły skoncentrowana jest wokół następstw dawno minionego wydarzenia, mającego – jakby się mogło wydawać – charakter okultystyczny. Tymczasem rytuał jest oczywiście istotnym aspektem powieści, od niego "wszystko się zaczęło", jednakże wbrew sugerowanemu opisowi nie stanowi sedna Drogi serca. Istotą powieści są bohaterowie, relacje pomiędzy nimi, percepcja świata, zarówno tego rzeczywistego, jak i wyimaginowanego.

Przez kolejne strony czytelnicy obserwują akcję oczami jednego z uczestników ceremoniału. Dzięki temu, iż relacja ma charakter wspomnieniowy, odbiorcy poznają życie i problemy (a zwłaszcza problemy) Pam Stuyversant, Lucasa Medlera oraz czarownika Yaxleya. A jest to historia przesiąknięta metafizyką, zagadkowa, momentami niezwykle oniryczna, o charakterze mocno depresyjnym, przepełniona wieloma odniesieniami do historii i kultury.

Pam oraz Lucas faktycznie stanowią nierozłączną parę, mimo, iż formalnie ich związek przestał istnieć. Pam jest epileptyczką, która z biegiem czasu zaczyna cierpieć na coraz to inne schorzenia. Celem podtrzymania jej na duchu i dodania sił niezbędnych do walki z chorobą, Lucas – ukrywając się pod literackim pseudonimem – tworzy alternatywną historię Europy Wschodniej, którą następnie wspólnie rozwijają. Melancholijna powieść przepełniona jest wieloma nawiązaniami do wydarzeń autentycznych, a uważni czytelnicy znajdą w niej mnóstwo smaczków oraz aluzji. Baśniowy wątek przewija się niemalże przez całą fabułę. Balansując na granicy rzeczywistości i fikcji, pomiędzy którymi przeplatają się dziwaczne wizje, Pam i Lucas odwołują się do głównego bohatera jako remedium na problemy, często wykorzystując go jako pośrednika w relacjach pomiędzy sobą. Ale nie tylko oni, bowiem także Yaxley ma pewne plany względem niego.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Harrison stworzył książkę dziwaczną w każdym niemal aspekcie. Z chaotyczną nieco narracją, często przerywaną retrospekcjami. Jak już wyżej wspomniano, na kartach powieści pojawia się mnóstwo postaci oraz wydarzeń autentycznych wykorzystanych w historii wymyślonej przez Lucasa i Pam. Wyraźne zarysowane są inklinacje autora do historii Bizancjum, zwłaszcza ostatniego bohaterskiego epizodu cesarstwa związanego z upadkiem stolicy. Liczne są nawiązania do biblijnej Pleromy (w istocie stanowiącej sedno opowieści Lucasa i Pam), a nawet okrucieństw Holokaustu. Jednakże niemal wszystkie elementy potraktowane zostały dość pretensjonalnie i służą jedynie jako kanwa historii Lucasa i Pam. Nie wynika z nich żaden morał lub choćby ciekawa puenta.

Ale nie to jest największym problemem. Harrison raz za razem poświęca kolejne strony i czas czytelnika na przybliżenie postaci trzecio czy nawet czwartoplanowych. Problem tkwi w tym, iż za każdym razem wywody nie wiodą do jakiegokolwiek celu. Kolejni bohaterowie pojawiający się na kartach powieści są dość szczegółowo przedstawieni odbiorcy, po czym równie szybko znikają.  Bez celu i sensu – tak, jak się pojawiły. W połączeniu z masą niedopowiedzeń – zarówno tych dotyczących rytuału z przeszłości, jak i wydarzeń rozgrywających się w czasie teraźniejszym – sprawiają one, że powieść jest niezmiernie trudna w odbiorze, a momentami zwyczajnie nudna. 

Im dalej w tekst, tym coraz częściej pojawia się pytanie o cel i sens całej powieści: dokąd wiedzie, w jakim celu pojawiają się kolejne postaci, miejsca i opowiastki, co z tego wyniknie? Niestety kolejne pytania pozostają bez odpowiedzi. Wydaje się, że niedopowiedzenia oraz granie na wyobraźni czytelników to planowany przez autora pomysł. Szkopuł w tym, że zbyt dużo niewiadomych i zagadek nie służy lekturze, męcząc, zamiast skłaniać do przemyśleń i refleksji. W trakcie lektury można odnieść wrażenie, iż autor miał kilka pomysłów na powieść, ale nie potrafił zdecydować się na ten jeden właściwy, a następnie rozwijać go konsekwentnie, rzuca więc czytelnikami po rozmaitych, pobieżnie potraktowanych wątkach. Problem jest tym bardziej jaskrawy, że książka liczy sobie ledwie 200 stron, a mimo to jest niezwykle ciężkostrawna. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

To, co ratuje Drogę serca, to język powieści. Nieco baśniowy, lecz równocześnie filozoficzny oraz przepełniony ideałami gnostyckimi. Podobać się może przygotowanie autora, który raz za razem zaskakuje znajomością różnorakich detali dotyczących zarówno historii, jak i geografii. Jednakże to za mało, aby  móc polecić książkę szerokiemu gronu odbiorców. Wydaje się wręcz, iż jest to pozycja tylko i wyłącznie dla miłośników metafizycznych rozważań, namiętnie studiujących ludzką wyobraźnię oraz psychikę osoby poważnie chorej tak na ciele, jak i na duszy. Natomiast osoby nie podzielające tej fascynacji powinny omijać Drogę serca szerokim łukiem. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
5.38
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Droga serca (The Course of the Heart)
Autor: M. John Harrison
Wydawca: MAG
Data wydania: 17 października 2014
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
Cena: 37 zł



Czytaj również

W Kalabrii
Magiczny drobiazg
- recenzja
Zrodzony
Postapo bez pazura
- recenzja
Laguna
"A co wy byście zrobili?"
- recenzja
Brasyl
My czyli oni
- recenzja
Diaspora
Ciężki kawałek kosmosu
- recenzja
Wurt
W tym szaleństwie jest metoda
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.