» Recenzje » Dożywocie - Marta Kisiel

Dożywocie - Marta Kisiel


wersja do druku

Słowacki wielkim poetą był… nic bardziej mylnego!

Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Dożywocie - Marta Kisiel
Od książki Marty Kisiel naprawdę trudno było mi się oderwać. Polonistka z wykształcenia, zakochana w romantyzmie i twórczości Juliusza Słowackiego, napisała zbiór pięciu opowiadań o mieszkańcach tajemniczego domu na odludziu, w którym to "normalność zachowań nigdy nie obowiązywała". Tytułowe opowiadanie Dożywocie opublikowane zostało wcześniej w antologii Kochali się, że strach, wydanej w 2007 roku nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. Stało się ono inspiracją do stworzenia dalszych historii, jakie mają miejsce w Lichotce – starym domu na odludziu, który przesiąknięty jest gotyckim klimatem. Na ostatniej stronie okładki widnieje napis:

Lichotka. Dom nad rozlewiskiem to przy tym komórka na graty. Gotycka rozpusta budowlana, a w środku sen szalonego stolarza.

Głównym bohaterem utworu jest Konrad Romańczuk, który dziedziczy Lichotkę po bliżej mu nieznanym krewnym. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie mieszkańcy owego domu – tytułowi Dożywotnicy. Pierwszym, którego spotyka Konrad, jest anioł. Ale nie taki zwykły to anioł, ponieważ ma sto pięćdziesiąt centymetrów wzrostu, ubiera się w sięgający za kolano T-shirt z Garfieldem, ma bamboszki na nogach, celofanowe włosy, skrzydła pokryte mięciutkim pierzem, na które jest uczulone. Forma "uczulone" ma swe uzasadnienie, ponieważ anioł nazywa się Licho i wszyscy, łącznie z nim samym, odnoszą się do niego w rodzaju nijakim. Kolejny Dożywotnik – to widmo panicza-poety Szczęsnego, opanowanego przez wizję romantycznej miłości i obdarzonego samobójczymi zapędami (raz już popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę w kapuście). Ubrany jest w niebieski frak i "wściekle żółtą kamizelkę". Każdemu poloniście nasunie się od razu widok tytułowej postaci Cierpień młodego Wertera Goethego. Panicz jest uciążliwym lokatorem, ciągle mówiącym wierszem i ogarniętym pasją tworzenia. Mieszka w zapuszczonej bibliotece na piętrze domu i jak sam mówi oburzony:

Cóż znaczy pospolity nieład wobec ogromu poetyckiej wizji? Mamże myśli porządkami zaprzątać, gdy dusza nam martwym wzlatuje światem w rajską dziedzinę ułudy? Ach, doloż moja, ciężka doloż!… Bez serc, bez ducha, to szkie…

Na tym nie kończy się spis bohaterów tomu. Autorka umieściła w pobliskim jeziorze cztery utopce, które chętnie spędzają także czas w wannie Konrada; Krakersa – mitologicznego stwora z mackami, który szerzenie zagłady zastąpił zamiłowaniami kulinarnymi; kotkę o uroczym imieniu Zmora oraz różowego królika zwanego Rudolf Valentino, rozsiewającego zamęt i chaos niczym grypę. Mamy także dozorcę Szymona, który od czasu do czasu pomaga Konradowi dopilnować porządku w Lichotce.

Jak widać, bohaterowie są nieszablonowi. Każdy z nich ma swoje unikalne cechy, które wnoszą niezwykły koloryt do opowiadań. Postacie wplątane są ponadto w absurdalne sytuacje, które służą wyśmiewaniu się z kultury epok minionych oraz szeroko rozumianej popkultury, jaka razem z Konradem przybyła do spokojnej Lichotki. Autorka poprzez swe postacie pokazuje siebie jako bardzo dobrą obserwatorkę rzeczywistości.

Utwory są krótkie i opisują kolejne etapy przywracania Lichotce dawnej świetności. Pomiędzy częściami głównej linii fabularnej pojawiają się coraz bardziej absurdalne epizody, które przyprawiają o uśmiech nawet najbardziej ponurych czytelników i wciągają w ten niesamowity świat. Fabuła jest świetnie skonstruowana: z każdą kolejną przygodą bohaterowie stają się nam coraz bliżsi i jednocześnie coraz bardziej nieprzewidywalni. Czytelnik od pierwszej do ostatniej kartki nie wie, co się jeszcze może wydarzyć.

Mocną stronę tej książki z pewnością stanowi humor. Dialogi bohaterów są przemyślane i dopasowane do ich charakteru, kontrast pomiędzy poszczególnymi postaciami widać właśnie na płaszczyźnie ich języka, co w połączeniu z ich przedziwnym wyglądem daje prawdziwie komiczny efekt. Zwracanie się do Licha w rodzaju nijakim uważam za bardzo dobry zabieg językowy, który dodaje humoru i tak dawkowanego w dość znacznych ilościach. Widać, że autorka doskonale wie, co robi, ma świadomość tworzenia i łączenia elementów, które pozornie do siebie nie pasują.

Jest to lektura lekka i przyjemna, ale i bawiąca się z czytelnikiem wspomnianymi już odniesieniami literacko-kulturowymi. Jeżeli ktoś zna najwybitniejsze utwory Mickiewicza i Słowackiego oraz odnajduje się w kulturze popularnej, to na pewno odszukiwanie tych nawiązań i odczytywanie ich w kontekście fabuły pozwoli bawić się na nieco innym poziomie. Jednocześnie pisarka wykorzystuje tradycje do stworzenia humoru, który bawi i nie nudzi. Sposób, w jaki Marta Kisiel wykorzystuje romantyczne nawiązania, stanowi więc wielką zaletę książki. Język, jakim posłużyła się autorka, jest nadto wartki, lekki, barwny oraz soczysty. Bawi się ona słowem i zaprasza do zabawy swoich czytelników.

Książkę Marty Kisiel uważam za godną polecenia wszystkim tym, którzy chcą dobrze się bawić – chociaż szkoda, że powieść szybko się kończy (jak zapowiada autorka, dalszego ciągu przygód bohaterów nie będzie). Wydanie Fabryki Słów cieszy oko, grafika na okładce oddaje charakter Lichotki, tak jak i całego utworu. Same opowiadania spodobają się nawet tym, którzy na co dzień za fantastyką nie przepadają. Książka jest bardzo dobra (udany debiut!) i nie żałuję żadnej chwili spędzonej w towarzystwie uroczych Dożywotników.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.18
Ocena użytkowników
Średnia z 11 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Dożywocie
Autor: Marta Kisiel
Autor okładki: Marcin Warzecha, Paweł Zaręba
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 19 listopada 2010
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Asy polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-253-4



Czytaj również

Oczy uroczne
Trzeci tom Dożywocia już nie tak na wesoło
- recenzja
Pierwsze słowo
Nietuzinkowo, niejednoznacznie i w sposób niezapomniany
- recenzja
Rozmowa z Martą Kisiel
Tłok robi mi źle na wszystko
- wywiad
Siła niższa
Gdzie anioły dwa, tam spokoju nie ma
- recenzja
Płacz
- fragment

Komentarze


teaver
   
Ocena:
0
Odnoszę wrażenie, że to taka nowa Milena Wójtowicz. Styl lepszy, czy gorszy? Ktokolwiek czytał, ktokolwiek chce powiedzieć?
15-07-2011 23:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.