Dożywocie - Marta Kisiel

Autor: Asia 'Blackie' Kowalska

Dożywocie - Marta Kisiel
Czasem przypadkowo zakupiona książka może się okazać niebanalną lekturą. Tak też jest w przypadku „Dożywocia” Marty Kisiel, która nie tylko ma smakowite nazwisko, ale także jej pisarstwo ma się ochotę połknąć w trzech kęsach. I jeszcze oblizać się i poprosić o więcej!

Gdyby Konrad Romańczuk zdawał sobie sprawę z tego, w co się ładuje, w życiu nie zgodziłby się na zostanie w Lichotce dożywotnikiem, skazanym na mieszkanie w gotyckiej rozpuście swoich przodków aż do śmierci. Ale jaki pisarz z głową wypełnioną marzeniami o własnej stylowej samotni dopuściłby do siebie choć cień podejrzenia, że owa samotnia może być zamieszkana…? I to przez bardzo nietypowych lokatorów? A już gdyby nawet – można uwierzyć w utopce w łazience; ducha nieszczęśliwego poety-romantyka, który strzelił sobie w łeb z miłości i od tego czasu miewa zmienny stan skupienia. Nawet w szaloną kotkę i Krakersa, upiora z głębin przywołanego w celu zrobienia szybkiego i profesjonalnego Armageddonu… Ale w Licho? Lichotkowym lokatorem numer jeden jest bowiem anioł o wyskubanych skrzydłach, cierpiący na alergię na pierze, alleluja!

Konrad musi stanąć przed niełatwym wyborem – czy uciekać z Lichotki gdzie pieprz rośnie, pozostawiając wszystkich pozostałych dożywotników w rękach podejrzanych indywiduów – panny Aurelii-dewotki, pana Żubra oraz pana Migło, czy też zdecydować się walczyć o dom swoich przodków. Jesteście gotowi na spotkanie z przytulającymi się do drzew działaczami ekologicznymi, uprawiającym byronizm nieszczęsnym paniczem Szczęsnym i kocicą Zmorą? W Lichotce normalność zachowań nigdy nie obowiązywała.

Marta Kisiel operuje słowem tak wprawnie, że czytelnik nie wie czy skupiać się na wysmakowanych konstrukcjach słownych, czy też zwyczajnie ocierać z oczu łzy szczerego śmiechu. Autorka Dożywocia nawet opis najprostszej czynności potrafi zmienić w fantastyczne przedstawienie kabaretowe, a na dodatek robi to tak zwinnie, że czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Całe trzysta sześćdziesiąt dziewięć stron książki wypełnione jest barwną, ciepłą i ciekawą opowieścią, którą ja osobiście połknęłam za jednym zamachem.

Jednym z największych plusów powieści są niesamowici bohaterowie. Każdy z nich jest oryginalny i charakterystyczny, wielopoziomowo zbudowany; nawet przez moment w czasie lektury nie ma się wrażenia papierowości postaci. Można naprawdę zgrać się z tymi tęczowymi, niepokornymi osobnikami i przeżywać ich rozterki jak swoje własne. Momentami złośliwego i sarkastycznego protagonisty również po prostu nie da się nie lubić, a pocieszne Licho wywołuje w czytelniku pewien miły rodzaj roztkliwienia.

Historia nie nudzi się nawet na moment; Marta Kisiel zawsze potrafi nas w odpowiednim momencie zaskoczyć ciekawym zwrotem akcji. Każda z pięciu opowieści jest na takim samym, bardzo wysokim poziomie. Ostrzegam jednak – poziom absurdalnego humoru w tej książce ma niezwykle wysokie stężenie!

Właściwie Dożywociu do zarzucenia mam tylko dwie rzeczy – lektura zdecydowanie za szybko się kończy, a autorka niestety nie obiecuje kontynuacji. Ja tymczasem odczuwam niedosyt fantastycznych historii dożywotników!

Poleciłabym tę książkę fanom prozy lekkiej i humorystycznej. Osoby zwracające uwagę na formę również będą ukontentowane dzięki niezwykłej zabawie słowami, jaką serwuje nam Marta Kisiel na każdej stronie. Z czystym sumieniem nie mogę odradzić czytania Dożywocia nikomu, bo jestem pewna, że nawet zwolennicy epickich sag fantasy będą zachwyceni pisarstwem tej autorki. A potem, podobnie jak ja, zapragną sięgnąć po więcej… I więcej… I jeszcze więcej!