» Recenzje » Dom ziemi i krwi

Dom ziemi i krwi


wersja do druku

Maas w bardziej dorosłym wydaniu

Redakcja: Tomasz 'Asthariel' Lisek, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Dom ziemi i krwi
Sarah J. Maas jest uwielbianą przez wierne grono czytelniczek autorką pełnych akcji i płomiennych uczuć serii fantasy Szklany tron oraz Dwór cierni i róż. Niedawno na naszym rynku swoją premierę miał Dom ziemi i krwi – pierwszy tom nowego cyklu powieściowego autorki. Czy będzie równie epicki jak wcześniejsze książki?

Na wstępie warto wspomnieć, że Dom ziemi i krwi w oryginale to ponadtysiącstronicowa jednotomowa powieść, którą polski wydawca podzielił na dwie sześćsetstronicowe książki, z tego też powodu poniższa recenzja dotyczy obu połówek traktowanych jako jedna pozycja. 

Bryce Quinlan to dwudziestokilkulatka będąca w połowie Fae, a w połowie człowiekiem. Wiedzie trochę szalone, pełne imprez, alkoholu i niezobowiązującego seksu życie, w dzień pracując dla handlarki dziełami sztuki, a w nocy wraz z przyjaciółmi korzystając ze wszystkiego, co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Oparcie znajduje w przyjaciółkach: tancerce Juniper, zabójczyni Furii oraz zmiennokształtnej Danice. Kiedy w Lunathionie dochodzi do krwawej zbrodni, Bryce odsuwa się od ludzi, porzuca wiele dawnych przyzwyczajeń i na prawie dwa lata zapomina, co to radość życia. Dopiero gdy nieznany sprawca ponownie zaczyna mordować, bohaterka uświadamia sobie, że nie zazna spokoju jeśli nie pomści tych, których utraciła. Wraz z aniołem Huntem Athalarem, Cieniem Śmierci, wojownikiem, niewolnikiem i osobistym zabójcą gubernatora miasta, podejmuje się zadania prześledzenia tropów z przeszłości i schwytania osoby odpowiedzialnej za wezwanie krwiożerczego demona – istoty, która już odebrała jej wiele, a teraz stanowi zagrożenie dla kolejnych niewinnych i nieświadomych zagrożenia mieszkańców miasta.

Sarah J. Maas zaserwowała nam rozbudowaną, pełną zwrotów akcji historię ze skomplikowaną intrygą kryminalną oraz poszukiwaniami zaginionego artefaktu, w tajemniczy sposób powiązanego ze sprawą. Wydarzenia obserwujemy w przeważającej części z perspektywy Bryce Quinlan, chociaż kilkukrotnie własne rozdziały otrzymują Hunt praz Ruhn Danaan, przyrodni brat protagonistki. Pierwsze sto pięćdziesiąt stron stanowi punkt wyjścia dla dalszej części historii, nie tylko wprowadzając czytelnika w świat przedstawiony, ale również w dużej mierzej określając role, jakie poszczególne postacie odegrają później. Po dramatycznym finale tego wstępu, kolejne wydarzenia następują po sobie w o wiele spokojniejszym tempie i nie wywołują już takiego wrażenia... aż do porażającego finału, niosącego ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny. Akcja ma zmienne tempo; cały czas angażuje uwagę odbiorcy nie tylko poszczególnymi etapami bolesnego dla protagonistki śledztwa, ale także dynamicznymi scenami walk, żywymi dialogami, okruchami tajemnic z przeszłości i barwnymi opisami Lunathionu. Nie ma tutaj miejsca na nudę, a kolejne strony pochłania się jedna za drugą, wciąż mając apetyt na więcej. Wszystkie wydarzenia są ze sobą logicznie powiązane i dobrze uzasadnione, nie ma tu zbyt dużo dygresji, ani zapychaczy, dzięki czemu książka jest wewnętrznie spójna.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jedną z największych zalet Domu ziemi i krwi jest wykreowany w niej świat w którym potężne anioły i Fae żyją tuż obok wszelkiego rodzaju zmiennokształtnych, żywiołaków, wampirów, syren czy kelpie i zwyczajnych ludzi. Magiczne artefakty są tutaj w równie powszechnym użyciu jak zdobycze najnowszej technologii, wiedźmy prowadzą kliniki i salony SPA, oferując usługi magii uzdrawiającej i upiększającej, zaś naziemny ruch samochodowy i pieszy jest równie bogaty jak komunikacja powietrzna przeznaczona dla istot poruszających się na miotłach czy własnych skrzydłach. Przesycona blaskiem neonów i muzyką z dyskotek noc oferuje chwilę zapomnienia w tańcu, seksie czy różnego typu używkach, ale też bywa śmiertelnie niebezpieczna dla zwyczajnych ludzi, postrzeganych przez wszystkie inne silniejsze i magiczne istoty jako łatwe ofiary, obiekty seksualne albo pokarm.

Warto zaznaczyć, że chociaż Księżycowe Miasto przedstawione zostało tu barwnie i szczegółowo, to początkowo podczas lektury można poczuć się lekko zagubionym. Odbiorca zostaje wrzucony w sam środek całkiem nowego, magicznego świata i zdobywa o nim wiedzę, obserwując poczynania dynamicznej i pełnej życia imprezowiczki, która raczej nie wdaje się w rozważania nad naturą otaczającej ją rzeczywistości. Kiedy czytelnik już oswoi się z Lunathionem, nie będzie miał problemów, aby się odnaleźć, szczególnie że w miarę rozwoju historii pojawia się też więcej informacji dotyczących historii świata, jego mieszkańców oraz skomplikowanych zależności między zamieszkującymi go istotami.

Niestety, w Domu ziemi i krwi wyraźnie widać echa bohaterów ze Szklanego tronu, debiutu Maas. Bryce Quinlan momentami niezwykle przypomina Aelin, zaś Hunt (a w szczególności historia jego utraconej miłości i przymusowej służby) – Rowana. Na szczęście te podobieństwa nie są widoczne cały czas, dzięki czemu Bryce nie jest ani tak przemądrzała, ani tak irytująca jak Aelin. Autorka świetnie ukazała kontrast między jej podejściem do życia na początku książki, a tym co z niej zostało po przeżytej tragedii. Energiczna imprezowiczka, uosobienie młodzieńczej lekkomyślności i witalności, zostaje zastąpiona przez wypaloną kobietę, dzień w dzień walczącą z poczuciem straty i smutkiem. Jej cierpienie ukazane jest w tak przekonujący sposób, że Quinlan bardzo szybko zdobywa sympatię czytelnika. Z kolei Hunt, mimo swojego wojskowego doświadczenia i przerażającej reputacji, niejednokrotnie wywołuje rozbawienie zachowaniem typowym dla alfa-dupków (zgodnie z określeniem Bryce) – próbuje dominować i kontrolować każde kolejne posunięcie protagonistki, jest niecierpliwy i zdecydowanie zbyt łatwo osądza po pozorach. Hunt jest pełen sprzeczności, ale połączonych w sposób przekonujący i nie wywołujących poczucia dysonansu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Na uwagę zasługuje też cała plejada bohaterów drugoplanowych, silnie zindywidualizowanych, pełnowymiarowych i realistycznie ukazanych. Szalona, z szerokim uśmiechem pakująca się w kolejne tarapaty Danika; porywczy Fae Ruhn, czarująca ognista zjawa Lehabach; zimnikrwista szefowa Quinlan Jesiba – każda z tych postaci ma swoją historię, czasami krótszą, czasami dłuższą, a niejednokrotnie ledwie jej rys sugerujący, iż to co widzimy nie ujawnia całego potencjału danego bohatera. Wszyscy oni zapadają w pamięć i intrygują, zaś czytelnik niejednokrotnie łapie się na tym, że nie miałby nic przeciwko kolejnemu spotkaniu z tymi postaciami.

Fani romansów też nie powinni być rozczarowani, chociaż w tym zakresie autorka po raz pierwszy w swej twórczości wykazała się aż takim umiarem i powściągliwością. Początkowo Bryce podchodzi do seksu dość niefrasobliwie, traktując go jako rozrywkę, sposób na rozładowanie stresu czy uzyskanie momentu zapomnienia – nie ma tu przesadnego romantyzmu ani wiary w bajkowy happy end. Jej relacja z Huntem od początku przesycona jest silnymi emocjami (przeważnie negatywnymi), które wraz z rozwojem fabuły zmieniają swoją naturę – najpierw rodzi się przyjaźń, potem seksualne napięcie i coraz silniejsze pożądanie. Atmosfera zagęszcza się stopniowo, aż do punktu kulminacyjnego, w którym nie znalazły się jednak prawie wcale sceny erotyczne. Maas bardziej skupiona jest na ukazaniu zmiennej natury związku Bryce i Hunta, na tym jak rozwija się ich uczucie, jak zmagają się z różnymi przeciwnościami, niż na tzw. "momentach" – to zdecydowanie postęp w stosunku do wcześniejszych powieści.

Dom ziemi i krwi to świetnie napisana, niebanalna opowieść, zgrabnie łącząca elementy urban fantasy z kryminałem i romansem. Książka ma bogaty w szczegóły świat, interesujących, wielowymiarowych bohaterów i pełną akcji fabułę, którą się śledzi z zapartym tchem. Ta historia nie jest naiwna ani przesłodzona, potrafi wywołać skrajne emocje, a podczas jej lektury nie doświadczymy schematyczności czy przewidywalności. Naprawdę warto dać jej szansę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Dom ziemi i krwi. Część 1 (The House of Earth and Blood)
Cykl: Księżycowe Miasto
Tom: 1.1
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawca: Uroboros
Data wydania: 20 maja 2020
Liczba stron: 560
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788328052062
Cena: 39,99 zł



Czytaj również

Dom Nieba i oddechu
Miłość w czasach rebelii
- recenzja
Dwór srebrnych płomieni. Część 1 i 2
Poskromienie złośnicy
- recenzja
Kilka słów o retellingach. Część 2
O zamiłowaniu do opowiadania ponownie
Królestwo popiołów. Część I i II
Finał serii o zabójczyni
- recenzja
Dwór szronu i blasku gwiazd
Dla spragnionych rodzinnego ciepełka
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.