Długi Mars

Przekraczając kolejne granice

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Długi Mars
Najpierw była Długa Ziemia ukazująca sekrety równoległych, wykrocznych światów. Później wydano Długą wojnę skupiającą się na długofalowych konsekwencjach kolonizacji nowych terenów. Teraz przyszła kolej na Długiego Marsa pokazującego między innymi, jakie możliwości dla podboju kosmosu daje Szczelina. Zobaczmy, czy historia przedstawiona w trzecim tomie Długiej Ziemi jest pozbawiona wad chwilami nudnawej poprzedniczki.

Po katastrofalnej w skutkach erupcji w Yellowstone Ziemia Podstawowa na długie lata pogrążyła się w chaosie. Jednak po dekadzie od kataklizmu sytuacja się ustabilizowała i rząd Ameryki postanawia wysłać wyprawę badawczą ku dalekim rubieżom Długiej Ziemi – światowi oznaczonemu numerem 250 000 000. Dowództwo nad dwoma twainami obejmuje znana z poprzedniej części Kapitan Maggie Kauffman z marynarki Stanów Zjednoczonych. W tym samym czasie prowadzone są intensywne przygotowania do wyprawy na Marsa poprzez Szczelinę. Z Sally Linsay kontaktuje się jej ojciec – zaginiony Willis Linsay, twórca krokerów i sprawca Dnia Przekroczenia. Tym razem werbuje córkę na wyprawę na Długiego Marsa, w poszukiwaniu czegoś, co jego zdaniem może po raz kolejny zmienić oblicze znanego ludziom świata. Z kolei Joshua Valiente na prośbę Lobsanga wyrusza na poszukiwanie nowej rasy ludzi (a raczej "nadludzi"), których obecność na Długiej Ziemi staje się coraz bardziej zauważalna.

Jak łatwo wywnioskować na podstawie powyższego opisu, Długi Mars ma trzy przeplatające się ze sobą równoważne wątki, skupione na trzech grupach protagonistów. W przeciwieństwie do tomów poprzednich, gdzie przeskoki odbywały się dość często i czasami sprawiały wrażenie chaosu, autorzy prezentują długie (czasami nawet kilkudziesięciostronicowe) fragmenty dotyczące losów każdej wyprawy. Czytelnik każdorazowo ma czas, aby zaangażować się w historię, a przejście od wątku do wątku jest na tyle precyzyjnie zaplanowane, że uwaga i zainteresowanie odbiorcy są podtrzymane i nie ulegają rozproszeniu. Już na pierwszy rzut oka widać, że autorzy bardzo dobrze przemyśleli fabułę i konsekwentnie zmierzali do zaplanowanego finału, będącego logicznym efektem wcześniejszych wydarzeń – co jest jedną z podstawowych różnic in plus w stosunku do Długiej wojny.

Niestety bardzo wiele ciekawych motywów i poruszanych w powieści spraw uległo rozmyciu i nie wywołało takiego wrażenia, jak mogło. Autorzy skupili się na drodze ku wyznaczonemu celowi i na poszukiwaniach, jednakże w każdym przypadku moment kulminacyjny wędrówki, jak również późniejsza droga powrotna, wydają się dość pospieszne i pozbawione emocjonalnego impaktu. Nie da się także pominąć milczeniem pewnej wtórności zauważalnej w konstrukcji książki, bowiem motyw podróży po raz kolejny staje się tematem dominującym i punktem wyjścia dla wszystkich dodatkowych obserwacji i przemyśleń. Opisy kolejnych mijanych Ziem też nie robią już takiego wrażenia – w Długiej Ziemi sama idea wykrocznych światów stanowiła interesujące novum, w Długiej wojnie pewną niespodziankę burzącą schematyzm stanowił pierwszy kontakt z inteligentnymi beaglami, ale w Długim Marsie w pewnym momencie czytelnika może dopaść znużenie. Dodatkowo odczucie to potęguje pospieszne przedstawianie wielu napotykanych po drodze światów, na których wędrowcy zauważyli istoty świadome, a w kilku przypadkach – nieznane wcześniej cywilizacje. Biorąc pod uwagę, jak interesująco rozwinął się wątek beagli, również i tutaj można było pokusić się o jakieś głębsze obserwacje, jednakże autorzy, pędząc do finału, wspomniane wyżej sprawy potraktowali po prostu marginalnie. To zastrzeżenie nie dotyczy na szczęście wszystkich napotykanych światów, a wizja Długiego Marsa (choć zbieżna z większością naszych wyobrażeń o tej planecie) może jeszcze czytelnika niejednym zaskoczyć, ale mimo wielu zalet lektury, nie można się pozbyć żalu nad zmarnowanym potencjałem.

Podobnie jak w poprzednich tomach, także w Długim Marsie znajdziemy wiele odniesień do polityki, socjologii, gospodarki, biologii (w tym m.in. teorii ewolucji) czy też zwyczajnie – natury człowieka. Autorzy zastanawiają się nad granicami poznania, ceną, jaką trzeba zapłacić za ciągły postęp, tendencją ludzi do bezmyślnej ingerencji w otoczenie, jak również nad subiektywizmem takich określeń jak "moralność", "prawo", "dobro", "zło". Każda z wędrówek i poszukiwań protagonistów ukaże czytelnikowi inne spojrzenie na te zagadnienia, choć po raz pierwszy w cyklu pojawia się dość duża strefa szarości, gdzie każda ze stron ma wiele racji, nie każdy wybór jest oczywisty, a słuszność podjętych decyzji może być oceniana jedynie w świetle ich długofalowych konsekwencji. Podobnie jak w Długiej Ziemi, tak i w tym przypadku to właśnie wspomniane wyżej kwestie decydują o wartości lektury, podwyższając jej ostateczną ocenę.

Bardzo ciekawie poprowadzony jest także wątek dotyczący rozwijającej się nowej rasy ludzi, który budzi oczywiste skojarzenia chociażby z komiksową serią o X-menach. Jak zwyczajni ludzie podeszliby do obdarzonych nieprzeciętną inteligencją nadludzi? Czy kontakty odbywałyby się w duchu tolerancji i pragnienia poznania, czy też dominowałby lęk z jednej strony, a pogarda i chęć manipulacji z drugiej?

Choć Długi Mars nie odbiega stylistycznie od swoich poprzedniczek, to na szczęście uniknął wielu ich wad. Z powodu zauważalnej powtarzalności i schematyczności w konstrukcji fabuły można odczuwać pewne rozczarowanie, jednakże już sama warstwa fabularna oferuje wiele pozytywnych wrażeń. Autorzy po raz kolejny zrobili użytek z elementów, które stanowiły największe zalety całej serii – wykreowali nowe światy i cywilizacje oraz zgrabnie poprowadzili wątki społeczne, polityczne oraz rozważania nad natura ludzką – co czyni lekturę bardzo pozytywnym doświadczeniem. Biorąc pod uwagę, iż tom jest o około jedną czwartą krótszy od obu wcześniejszych, nie można tu mówić o znudzeniu, gdyż nie znajdziemy wielu fragmentów rozwleczonych ponad miarę (można nawet zauważyć tendencję do zbytniej skrótowości). Długi Mars stanowi bardzo dobrą kontynuację serii, zdecydowanie lepszą niż Długa wojna, ale nie oferuje już czytelnikowi tak wielu niespodzianek, jak Długa Ziemia i trzeba być na to przygotowanym. To dobra powieść przygodowo-fantastyczna, z dumą sięgająca do tradycji gatunku (podróż w kosmos, eksploracja nowych światów, ewolucja gatunku ludzkiego), choć z żalem trzeba przyznać, że mogło być znacznie lepiej.