Demony - antologia
Kiedy zobaczyłem okładkę antologii Demony, wydanej przez Fabrykę Słów, spodziewałem się horroru, grozy i świetnych opowiadań. W końcu nazwiska pokroju Grzędowicza, Dębskiego i Pilipiuka są synonimem jakości. Jednak z każdą przeczytaną stroną entuzjazm znikał. Demony okazały się lichymi diablikami kryjącymi się po kątach.
Zbiorek zawiera dziesięć opowiadań różnej długości: od kilkunastostronicowego tekstu Evy Snihur po liczącą niemal pięćdziesiąt kartek historię piór Jacka Komudy i Macieja Jurewicza. Swoje utwory prezentują także Maja Lidia Kossakowska, Paweł Siedlar, Artur C. Szrejter, Rafał A. Ziemkiewicz, Jacek Piekara oraz wymieniona wyżek trójka. Gdyby książki oceniano wedle nazwisk autorów, ta powinna była zdobyć mistrzostwo świata. Nie zdobyła.
Główny mój zarzut to zbyt luźne potraktowanie tematu. Miały być demony i "kraina szarości i dymu", cytując zapowiedź z ostatniej strony okładki. Czytelnik zaś dostaje do rąk mieszankę tekstów o wszystkim - i o niczym zarazem. W ponad połowie opowiadań motyw demoniczny został potraktowany po macoszemu - występuje jako przepustka do antologii, nic więcej. Na dodatek teksty nie straszą. Nic a nic.
Na dobrą sprawę jedyne dwa opowiadania, które z czystym sumieniem mogę polecić, to Obol dla Lilith Jarosława Grzędowicza oraz Sierotki Jacka Piekary. Pierwsze opiera się na fajnym, choć przyznaję, że dość popularnym już od czasów starożytnej Grecji, pomyśle przewodnika dusz przeprowadzającego je w zaświaty. Piekara zaś przedstawia nam przygodę Inkwizytora Mordimera - tutaj rekomendacji nie trzeba. Oba teksty napisane są dobrze, czyta je się świetnie. I faktycznie traktują one o demonach.
Dobry jest też Andrzej Pilipiuk ze swoją opowieścią o archeologach (Czytając w ziemi). Dostajemy sporą dawkę wiedzy o pracy przy wykopaliskach, historię czyta się świetnie, tyle, że to właśnie jeden z tych tekstów, które z demonami mają niewiele wspólnego. Drobne wzmianki o złej istocie pojawiają się w fabule, lecz całość psuje słabe zakończenie podejrzanie przypominające opowiastki o Wędrowyczu.
W zbiorku znalazły się dwie historie z pogranicza science-fiction: Valca demona Eugeniusza Dębskiego oraz 36 pięter w dół pary Komuda-Jurewicz. O ile pierwsza ma swoją wartość jako zabawa z motywem przewodnim antologii, to drugi mógłby się doskonale bez nieziemskich odwołań obejść. Tym bardziej, że wątek demoniczny można by w nim bez szkody dla fabuły pominąć. Nie wiem więc, dlaczego 36 pięter... trafiło do antologii.
Średnio prezentują się także Zoya Evy Snihur oraz Brzytwą kochanie, brzytwą Pawła Siedlara. Cmentarna opowieść o dziewczynie imieniem Zoya ma swój urok, ale pomysł na fabułę nie jest odkrywczy. Natomiast Brzytwą... to historia zemsty zza grobu. Fajna, lecz niczym nie zaskakuje. Takie czytadło do poduszki.
Swoimi tekstami rozczarowują natomiast Maja Lidia Kossakowska (Więzy krwi), Artur C. Szrejter (Skrzynia z Zamku Anioła) i Rafał A. Ziemkiewicz (Akwizytor). Więzy krwi to przerost formy nad treścią. Początek jest interesujący, lecz potem dostajemy przydługie opisy wizji, z których nic nie wynika i słabe zakończenie w zasadzie oderwane od reszty tekstu. Samo opowiadanie jest nudne, czytałem je w trzech ratach, pod koniec zmuszając się składania literek w wyrazy.
Podobnie było z tekstem Ziemkiewicza. Po interesującym początku dostałem po głowie porcją nudy oraz odwołań do polityki i polskiej rzeczywistości. Na dodatek miało to mało wspólnego z demonami. Jeśli zaś chodzi o Skrzynię z Zamku Anioła, to jest tu i demon, i nawiązanie do H.P. Lovecrafta (widoczne już na samym początku). I co z tego, skoro ostatnie parę stron bezpowrotnie niszczy dobre wrażenie z początku? Znów zawiodło zakończenie.
Demony to czytadło. Niestety, antologia jest słaba, dobór tekstów wskazuje raczej na chęć promocji autorów wydawanych przez Fabrykę Słów, niż zamiar zaprezentowania dobrej prozy. Opowiadania, poza kilkoma, traktują temat przewodni bardzo lekko, rozczarowują niską jakością fabuły.
Jak napisałem we wstępie, spodziewałem się horroru. Zamiast niego dostałem dziesięć tekstów, z których ledwie połowa jest interesująca (w czym jedynie do dwóch nie mam zastrzeżeń). Reszta to słabe próby złapania demona za ogon. Ogon wyliniały, cienki i dość długo włóczony po zakurzonej podłodze.
Czy kupić? Można, jeśli akurat nic lepszego nie leży na półce obok. Nie należy się przy tym spodziewać niesamowitych wrażeń podczas lektury. Poza ładną okładką niewiele jest tutaj powodów do zachwytu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Zbiorek zawiera dziesięć opowiadań różnej długości: od kilkunastostronicowego tekstu Evy Snihur po liczącą niemal pięćdziesiąt kartek historię piór Jacka Komudy i Macieja Jurewicza. Swoje utwory prezentują także Maja Lidia Kossakowska, Paweł Siedlar, Artur C. Szrejter, Rafał A. Ziemkiewicz, Jacek Piekara oraz wymieniona wyżek trójka. Gdyby książki oceniano wedle nazwisk autorów, ta powinna była zdobyć mistrzostwo świata. Nie zdobyła.
Główny mój zarzut to zbyt luźne potraktowanie tematu. Miały być demony i "kraina szarości i dymu", cytując zapowiedź z ostatniej strony okładki. Czytelnik zaś dostaje do rąk mieszankę tekstów o wszystkim - i o niczym zarazem. W ponad połowie opowiadań motyw demoniczny został potraktowany po macoszemu - występuje jako przepustka do antologii, nic więcej. Na dodatek teksty nie straszą. Nic a nic.
Na dobrą sprawę jedyne dwa opowiadania, które z czystym sumieniem mogę polecić, to Obol dla Lilith Jarosława Grzędowicza oraz Sierotki Jacka Piekary. Pierwsze opiera się na fajnym, choć przyznaję, że dość popularnym już od czasów starożytnej Grecji, pomyśle przewodnika dusz przeprowadzającego je w zaświaty. Piekara zaś przedstawia nam przygodę Inkwizytora Mordimera - tutaj rekomendacji nie trzeba. Oba teksty napisane są dobrze, czyta je się świetnie. I faktycznie traktują one o demonach.
Dobry jest też Andrzej Pilipiuk ze swoją opowieścią o archeologach (Czytając w ziemi). Dostajemy sporą dawkę wiedzy o pracy przy wykopaliskach, historię czyta się świetnie, tyle, że to właśnie jeden z tych tekstów, które z demonami mają niewiele wspólnego. Drobne wzmianki o złej istocie pojawiają się w fabule, lecz całość psuje słabe zakończenie podejrzanie przypominające opowiastki o Wędrowyczu.
W zbiorku znalazły się dwie historie z pogranicza science-fiction: Valca demona Eugeniusza Dębskiego oraz 36 pięter w dół pary Komuda-Jurewicz. O ile pierwsza ma swoją wartość jako zabawa z motywem przewodnim antologii, to drugi mógłby się doskonale bez nieziemskich odwołań obejść. Tym bardziej, że wątek demoniczny można by w nim bez szkody dla fabuły pominąć. Nie wiem więc, dlaczego 36 pięter... trafiło do antologii.
Średnio prezentują się także Zoya Evy Snihur oraz Brzytwą kochanie, brzytwą Pawła Siedlara. Cmentarna opowieść o dziewczynie imieniem Zoya ma swój urok, ale pomysł na fabułę nie jest odkrywczy. Natomiast Brzytwą... to historia zemsty zza grobu. Fajna, lecz niczym nie zaskakuje. Takie czytadło do poduszki.
Swoimi tekstami rozczarowują natomiast Maja Lidia Kossakowska (Więzy krwi), Artur C. Szrejter (Skrzynia z Zamku Anioła) i Rafał A. Ziemkiewicz (Akwizytor). Więzy krwi to przerost formy nad treścią. Początek jest interesujący, lecz potem dostajemy przydługie opisy wizji, z których nic nie wynika i słabe zakończenie w zasadzie oderwane od reszty tekstu. Samo opowiadanie jest nudne, czytałem je w trzech ratach, pod koniec zmuszając się składania literek w wyrazy.
Podobnie było z tekstem Ziemkiewicza. Po interesującym początku dostałem po głowie porcją nudy oraz odwołań do polityki i polskiej rzeczywistości. Na dodatek miało to mało wspólnego z demonami. Jeśli zaś chodzi o Skrzynię z Zamku Anioła, to jest tu i demon, i nawiązanie do H.P. Lovecrafta (widoczne już na samym początku). I co z tego, skoro ostatnie parę stron bezpowrotnie niszczy dobre wrażenie z początku? Znów zawiodło zakończenie.
Demony to czytadło. Niestety, antologia jest słaba, dobór tekstów wskazuje raczej na chęć promocji autorów wydawanych przez Fabrykę Słów, niż zamiar zaprezentowania dobrej prozy. Opowiadania, poza kilkoma, traktują temat przewodni bardzo lekko, rozczarowują niską jakością fabuły.
Jak napisałem we wstępie, spodziewałem się horroru. Zamiast niego dostałem dziesięć tekstów, z których ledwie połowa jest interesująca (w czym jedynie do dwóch nie mam zastrzeżeń). Reszta to słabe próby złapania demona za ogon. Ogon wyliniały, cienki i dość długo włóczony po zakurzonej podłodze.
Czy kupić? Można, jeśli akurat nic lepszego nie leży na półce obok. Nie należy się przy tym spodziewać niesamowitych wrażeń podczas lektury. Poza ładną okładką niewiele jest tutaj powodów do zachwytu.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Demony
Autor: Antologia
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: marzec 2004
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Antologie
ISBN-10: 83-89011-43-3
Cena: 27,99 zł
Autor: Antologia
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: marzec 2004
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Antologie
ISBN-10: 83-89011-43-3
Cena: 27,99 zł
Tagi:
Demony