» Artykuły » Felietony » Czy muzyka może być fantastyczna?

Czy muzyka może być fantastyczna?


wersja do druku

Złam zasady i uszereguj muzykę po swojemu

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska, Tomasz 'Asthariel' Lisek, Agata 'aninreh' Włodarczyk

Czy muzyka może być fantastyczna?
Muzyka towarzyszy nam od tysięcy lat, najprawdopodobniej znana była ludzkości jeszcze przed jakąkolwiek inną formą sztuki [1]. Jednakże ten i poprzedni wiek nie odpowiedział (chyba) jasno na pytanie, które mnie dręczy: czy aktualnie stosowane gatunki muzyczne są praktyczne? Czy można je podzielić w inny sposób, tak aby dały się sklasyfikować, jakby chciały osoby interesujące się fantastyką?

Postawiłem sobie też drugie pytanie, na które akurat znam odpowiedź: czy odbiór muzyki zależy od otoczenia słuchacza? Czy miejsce, gdzie jej słuchamy, wpływa na nasz odbiór? Co z naszym nastrojem czy ogólnie stanem psychicznym? Czy fakt robienia czegoś ze słuchawkami na uszach polaryzuje nas w kwestii odbioru danych melodii?

Moja odpowiedź brzmi: “TAK”. Przykłady z życia: czytałem Władcę Pierścieni słuchając albumu The Wall Pink Floydów. Czy The Wall może kojarzyć się z fantastyką? Pewnie tak, utwory takie jak The Trial niewątpliwie przywodzić mogą na myśl wielkie sale, sędziów w ciekawych perukach itd. Jednakże Vera/Bring the Boys Back Home już ewidentnie ma tematykę antymilitarystyczną, mocno osadzoną w XX wieku. Przykład drugi: grałem w Heroes of Might and Magic i słuchałem jednocześnie The Fat of the Land Prodigy. Czy ta muzyka podchodzi pod fantastykę? Pewnie dla wielu z Was nie – a dla mnie tak, bo mój mózg skojarzył ją z oglądanymi w tym samym czasie golemami walczącymi ze smokami w cukierkowym świecie przemierzanym przez dzielnych czarnoksiężników i barbarzyńców.

I tutaj wracam do pierwszego pytania – czy gatunki muzyczne są zdefiniowane poprawnie? Czy można by je kategoryzować inaczej, z, jak się pewnie domyślacie, perspektywy człowieka, który siedzi w tematach nie-z-tej-ziemi? 

Czasem odpowiedź jest prosta – tak, można. Już nawet twórcy utworów dają nam jasną odpowiedź, odpowiednio tytułując swoje dzieła. Na przykład Szeherezada, suita Nikołaja Rimskiego-Korsakowa bezpośrednio odnosi się do Księgi tysiąca i jednej nocy, nie dając wielkiego pola manewru wyobraźni słuchacza, który przeczytał listę utworów (i tytuł). Drugą kompozycją, być może szerzej znaną, nawet jeśli nie z tytułu, to z motywu przewodniego, jest W grocie Króla Gór Edvarda Griega, gdzie nazwy mówią wszystko, a ci, co bardziej obyci literacko, mogą znać również dramat Peer Gynt, do którego skomponowano tę melodię. 

Muzyka jest ciekawym elementem uniwersum stworzonego przez Lovecrafta, co jest tematem na osobny artykuł.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Oczywiście, wiele przykładów można znaleźć też w kinematografii, gdzie reprezentantem może być skomponowana przez Basila Poledourisa kapitalna ścieżka dźwiękowa do Conana Barbarzyńcy

Trzy powyższe pozycje możemy zatem bez większego problemu kategoryzować jako muzyczne utwory fantastyczne.

Idąc dalej, czy możemy znaleźć muzyczne dzieła fantastycznonaukowe? Chciałoby się powiedzieć: tak, Gwiezdne Wojny i niesamowite kompozycje Johna Williamsa. Jednakże, czy utwory te brzmią jak fantastyka naukowa? Moim zdaniem niekoniecznie, a już na pewno nie wszystkie – raczej kategoryzowałbym je jako baśniową fantastykę naukową, gdzie jednak motyw dobra walczącego ze złem jest gwoździem programu… ale spróbujmy wrócić do czystej fantastyki naukowej, gdzie kandydatem byłyby utwory z nurtu Sovietwave – którego mocnymi przykładami mogą być różne YouTube’owe miksy, takie jak Our Dream. Jeśli kogoś i takie składanki nie przekonują, można spojrzeć, co do zaoferowania mają polscy wykonawcy, wśród których niewątpliwie należy wymienić Władysława Komendarka, którego Fabryka Sformatowanych Mózgów czy utwory z chyba najbardziej znanej płyty Fruwającej Lalki od razu kojarzyć mogą się (czasem wbrew tytułom) z fantastycznonaukowymi tematami.

Co dalej? Oczywiście, nietrudno o przykłady: soundtracki z Oxenfree czy Quake’a to oczywisty horror, pewnie fani rapu i hip-hopu zaproponują przykłady związane z klimatami miejskimi, gdzie toczą się wojny gangów (co niekoniecznie jest fantastyką…), gotyckie czy nordyckie tematy kojarzyć mogą się z Therionem i tak dalej.

Wydawać by się mogło, że istnieje możliwość takiego zaszufladkowania muzyki, które byłoby w zgodzie z wybranymi gatunkami literackimi. Jednakże rodzi się pytanie: co z odbiorem?. Elfy zawsze będą elfami, okręty nadświetlne zawsze będą okrętami nadświetlnymi, niezależnie czy oglądamy film w kinie, na komórce w pociągu czy w zgiełku u cioci na imieninach. Ale już Prodigy może być urban fantasy, SF albo i nawet horrorem, ponieważ nasz odbiór muzyki, zależy od kontekstu. Czyli mimo moich najszczerszych chęci, aby zaproponować nowe kategorie muzyczne, obawiam się, że jakiekolwiek takie próby zostaną szybko podważone i odrzucone, co jednak nie jest przeszkodą, aby rozmawiać o muzyce w kontekście fantastyki i dzielić się najciekawszymi pozycjami, do czego wszystkich serdecznie zachęcam.

[1] History of music – Wikipedia

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Żmudna sztuka światotwórstwa
Czas na wycieczkę po światach wyobrażonych
Star Wars Łowcy nagród #1: Najgroźniejsi w galaktyce
Monotonne życie łowców
- recenzja
Star Wars: Squadrons
Czy leci z nami deweloper?
- recenzja
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
Dawno, dawno temu, na planecie Exogol
- recenzja
Han Solo
Początki są najciekawsze
- recenzja
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
Idzie nowe
- recenzja

Komentarze


AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0

Tekst niby fajnie się czyta, ale taki trochę o niczym.

"Czytając Władcę pierścieni słuchałem Disco Polo Mix XV i teraz Majteczki w kropeczki kojarzą mi się z Aragornem".

05-11-2021 20:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.