"Geograf przywlókł soggotha wczesnym południem, gdy większość ludzi pracowała w polu. Stanął na skrzyżowaniu dróg w środku wsi, między gospodą a wieżą świetlnego telegrafu. Magicznym słowem docisnął swego więźnia do ziemi i gromkim głosem wywołał policjanta Jana Macieszczaka. Stwór wił się i jęczał, błagał o litość, obiecywał zdradę swych dotychczasowych panów, wierną służbę królowi i hojne nagrody, ale chłopi z Karbuzowa wiedzieli swoje".
Zapraszamy do lektury fragmentu Czerwonej Mgły Tomasza Kołodziejczaka.