» Recenzje » Czas ognia, czas krwi – Marcin Rusnak

Czas ognia, czas krwi – Marcin Rusnak


wersja do druku

Steampunk bez pary

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Czas ognia, czas krwi – Marcin Rusnak
Steampunk to gatunek, który darzony jest w fantastycznym środowisku sporą sympatią, a jednocześnie niezbyt bogato reprezentowany. Nie doczekał się jeszcze klęski urodzaju, tak jak doświadczyły tego dzieła z zombie w roli głównej czy też literatura young adult. Dlatego też miłośnicy dzieł w specyficzny sposób mieszających magię z techniką z niecierpliwością wypatrują kolejnych dzieł. Tylna okładka Czasu ognia, czasu krwi głosi, że powieść Marcina Rusnaka to "steampunk i magia". Sprawdźmy więc, jakie są proporcje tej mieszanki i czy warto w ogóle z nią obcować.

____________________________


Wszystko zaczyna się od zdrady. Filip Saggo, młodzieniec potężnego wzrostu, jest uczniem wiedeńskiej gildii magów. Jeszcze nie posiadł umiejętności wyszukiwania splotów magicznych, która uczyniłaby go prawdziwym magiem, lecz wykazuje się niezwykłą determinacją w osiągnięciu tego celu. Niestety, dochodzi do zdrady – wroga wszelkim przejawom magii Straż Kościelna ("duchowy" następca Inkwizycji) przeprowadza nalot na siedzibę gildii. Bohaterowi cudem udaje się uciec. Jego obowiązkiem jest wykrycie zdrajcy, któremu poprzysiągł krwawą zemstę.

Czas ognia, czas krwi to w zasadzie nie tyle powieść, co zbiór kilku opowieści. Wątek zemsty toczy się pomiędzy poszczególnymi historiami, niejako w tle, a trzon książki stanowią perypetie wędrownego maga tułającego się po Europie. Mamy tu historię mechanicznej kobiety, brutalne mordy, czy nawet niemowlę ścigane przez osobników o nadprzyrodzonych zdolnościach. Rusnak bardzo dobrze odnajduje się w prowadzeniu wątków przygodowych. Opisy rozlicznych pościgów czy pojedynków są bardzo dynamiczne i wprawnie opisane. Nie można jednocześnie stwierdzić, że przesadzono z ich ilością. Proporcje pomiędzy nimi, a spokojniejszymi fragmentami zostały odpowiednio dobrane, dlatego też czytający może dojść do siebie po każdej dawce emocji. Ich intensywność wzmacnia fakt, że Saggo to człek sympatyczny i dobroduszny, "swój chłop", więc szybko tworzy się swoista więź pomiędzy nim, a czytelnikiem.

Ciekawie prezentuje się także alternatywne tło historyczne. W tej wersji dziejów Reformacja została szybko ukrócona przez bezwzględnego następcę przedwcześnie zmarłego (lub też usuniętego) Leona X, a Kościół Rzymskokatolicki stał się instytucją dominującą w większości Europy. Jednocześnie, u schyłku XIX wieku, w nadspodziewanie dobrej kondycji znajduje się Imperium Osmańskie, które właśnie pustoszy południe Austrii, i nie ma wcale zamiaru na tym skończyć. Marcina Rusnaka należy pochwalić za to, że uniknął zarzucania czytelnika nadmierną ilością wiedzy. Informacje są albo podawane mimochodem w dialogach albo też płynnie wplecione w przebieg zdarzeń. Podobnie jest i z elementami steampunkowymi. Niby pojawia się wiktoriański android zasilany magią, niby gdzieś tam są machiny wojenne, ale bohater (a przez to i czytelnik) ma z tym niewielką styczność. Niby logicznie wynika to z faktu, że jest on magiem, lecz sprawia to, że Czasu ognia, czasu krwi nie można nazwać powieścią steampunkową, a co najwyżej zawierającą elementy tego gatunku.

O ile warstwa przygodowa dzieła Rusnaka stoi na odpowiednim poziomie, to już fabularna nie prezentuje się tak dobrze. Zwłaszcza, gdy przyjrzymy się końcowym epizodom książki. W poszczególnych opowieściach wprowadzane są różne wątki, które autor próbuje zamknąć w ostatniej z nich. Mamy w niej do czynienia z nagromadzeniem postaci i pojawiania się ich właściwie znikąd, a w dodatku kluczowa informacja, prowadząca do zawiązania finałowej akcji, zostaje przekazana bohaterowi w sposób kuriozalny. Wygląda to tak, jakby zabrakło pomysłów na sensowne rozwiązanie, przez co konieczne było zastosowanie deus ex machina. Niezbyt pozytywne wrażenie sprawia także fakt, że finały są w zasadzie dwa. Pierwszy to ten wspomniany, a drugi to kulminacja wątku zemsty wprowadzonego na samym początku Czasu ognia, czasu krwi. Szkoda, że autor nie wziął sobie do serca powiedzenia "co za dużo, to niezdrowo". Zdrowa bura należy się zaś osobie odpowiedzialnej za końcowy efekt drukarski. Książka wręcz roi się od zjedzonych myślników dialogowych, przydarzyła się także zjedzona końcówka zdania. Jest to o tyle dziwne, że przecież dzieło Rusnaka nie było wydawane w pośpiechu.

Czas ognia, czas krwi nie jest debiutem złym. Odpowiednia dawka dynamicznie opisanej akcji oraz przemyślana wizja alternatywnej wersji historii to największe zalety. Przygody sympatycznego adepta magii cierpią jednak na braku pomysłu na zakończenie, który wprowadza niepotrzebny chaos. Jeśli szukasz emocjonującej przygody z bohaterem, którego da się lubić, bierz śmiało. Rozczarować mogą się jednak osoby szukające literatury bardziej ambitnej lub też steampunku pełną gębą.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 2
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Czas ognia, czas krwi
Autor: Marcin Rusnak
Wydawca: Dom Snów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 18 stycznia 2013
Liczba stron: 410
Oprawa: miękka
Format: 130×200 mm
ISBN-13: 978-83-62980-16-1
Cena: 34,99 zł

Komentarze


Patryk Cichy
   
Ocena:
+1
Szkoda, że to wszystko brzmi tak umiarkowanie, bo naprawdę sporo sobie obiecywałem po tej książce. Była zapowiadana od tak dawna... I faktycznie, steampunk nie jest gatunkiem zbyt licznie reprezentowanym w Polsce, przydałoby się zatem wydać wreszcie coś wybitnie interesującego. Zwłaszcza, jeśli omawiana tu pozycja nie jest tak na 100% steampunkiem.
22-05-2013 03:44
Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Ja bym zdecydowanie nie nazwał tego steampunkiem - raczej połączeniem historii alternatywnej z fantasy, i dopiero ta hybryda jest OKRASZONA steampunkiem.
22-05-2013 08:09
earl
   
Ocena:
+1
@ Patryk
Ważne, że autorzy próbują pisać w tym nurcie. A jeśli będzie ich więcej, to może wreszcie powstanie jakieś wybitne dzieło.
22-05-2013 08:46
Z Enterprise
   
Ocena:
+2
Earlu - "Lód" już powstał ;)
22-05-2013 08:50
earl
   
Ocena:
+1
Fakt, Dukaja nie czytałem jeszcze, stąd nie skojarzyłem "Lodu" z tym nurtem :)
22-05-2013 09:04
mr_mond
   
Ocena:
+4
"Krawędź czasu" to co prawda bardziej clockpunk, ale też trudno ją nazwać słabą książką.
22-05-2013 09:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.