Czarodziejski labirynt – Philip José Farmer

Ostatnia przystań

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Czarodziejski labirynt – Philip José Farmer
Na czwarty tom sagi poświęconej Richardowi Burtonowi i Światowi Rzeki polskim czytelnikom przyszło czekać prawie cztery lata. Tyle właśnie czasu minęło od wydania Gdzie wasze ciała porzucone do niedawnej premiery Czarodziejskiego labiryntu. Czy ci, którzy z niecierpliwością wypatrywali kolejnej części cyklu, będą zadowoleni?

________________________


Richard Burton wraz ze swoimi towarzyszami powoli zbliża się do źródeł potężnej Rzeki. Według krążących po całym świecie pogłosek, to właśnie tam można odnaleźć odpowiedzi na pytania związane z tajemniczymi wskrzeszeniami, rogami obfitości i intrygami istot znanych jako Etycy. Ci starają się utrudnić znanemu odkrywcy ostatnią ekspedycję, ale Burton na pewno się nie podda – nawet wtedy, kiedy na jego drodze stanie sam Mark Twain i jego wspaniały parostatek.

W Czarodziejskim labiryncie Farmer zaczyna zbierać wszystkie wątki Świata Rzeki i stara się stworzyć z nich spójną, interesującą całość. Niestety, kulminacja opowieści o Świecie Rzeki nie jest idealna. Dlaczego? Gdyż robi zbyt małe wrażenie. Pisarz wykonał olbrzymią pracę, kreując skomplikowane, ciekawe i oryginalne uniwersum, ale nie potrafił stworzyć równie oszałamiającej fabuły. W Czarodziejskim labiryncie najlepsze fragmenty są tylko pośrednio powiązane z głównym wątkiem. Podróż Burtona i jego zespołu w górę Rzeki może się podobać, tym bardziej, że w czwartym tomie dochodzi do starcia dwóch olbrzymich parostatków, ale historia Tajemniczego Nieznajomego i Etyków rozwija się liniowo, bez intrygujących zwrotów akcji. Co prawda pod koniec napięcie zauważalnie rośnie, ale ostatni rozdział całkowicie rozczarowuje. Mało zrozumiałe rozwiązanie sprawy ustania wskrzeszeń i banalne wyjaśnienie buntu jednego z opiekunów Świata Rzeki sprawiają, że książkę zamyka się z poczuciem zawodu. Jest ono jeszcze większe, jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż Farmer wcześniej odmalowuje czytelnikowi poruszające i zapadające w pamięć sceny, takie jak śmierć jednego z bohaterów.

Dużą bolączką Czarodziejskiego labiryntu są wkradające się w tok opowieści dłużyzny. Czwarty tom jest obszerny i pod względem objętości zdecydowanie bardziej przypomina Mroczny wzór niż Najwspanialszy parostatek i Gdzie wasze ciała porzucone. Niestety, sporo miejsca autor poświęca wstawkom zupełnie niepotrzebnym, które podzielić można na dwie kategorie. Pierwszą stanowią opisy minionych dokonań poszczególnych postaci. Czytelnicy znający Świat Rzeki z pewnością pamiętają, że wielu bohaterów to ludzie znani z lekcji historii. We wcześniejszych tomach Farmer potrafił to tak wykorzystać, aby dodatkowo zaciekawić odbiorcę (i nadal sporadycznie to robi, chociażby poprzez serwowanie co ciekawszych szczegółów z ziemskiego życia Burtona), ale w Czarodziejskim labiryncie często sztucznie wydłuża w ten sposób tekst. Wprowadza postać i przedstawia jego kilkustronicową biografię (tak jest w przypadku Hermanna Göringa, Wernera Vossa czy Kimona), co mocno zaburza rytm opowieści. Drugą kategorią nadprogramowych wstawek są banalne wywody bohaterów, które wcześniej były praktycznie nieobecne. Monolog Burtona, z którego nic nie wynika, czy filozoficzna dyskusja na temat wathanów, rozpoczęta chwilę przed poznaniem największej tajemnicy Świata Rzeki, sprawiają wrażenie wciśniętych na siłę – nie pasują do tekstu i wpływają negatywnie na jego spójność.

Czy to oznacza, że Czarodziejskiego labiryntu nie warto czytać? Nie. Miłośnicy cyklu na pewno będą zadowoleni z ponownego spotkania z dobrze znanymi bohaterami i możliwością towarzyszenia im w kolejnych przygodach. Trzeba zwrócić uwagę na to, jak Farmer radzi sobie z kreowaniem poszczególnych scen, bo po lekturze w pamięci zostaje co najmniej kilka wspaniałych obrazów – pojedynek Cyrano de Bergeraka z Richardem Burtonem, walka dwóch parowych molochów w cieśninie obok Virolando, czy ostatnie spotkanie Jana Bez Ziemi z Samem Clemensem to prawdziwe majstersztyki. Wrażenie robi również skala całej intrygi – choć można mieć poważne zarzuty co do tego, jak Farmer kończy niektóre wątki, a fabuła nie jest równie oryginalna jak świat przedstawiony, to dotychczasowe cztery tomy łączą się w spójną, zgrabną całość.

Najlepszą częścią cyklu o Świecie Rzeki bez wątpienia było świeże i fascynujące Gdzie wasze ciała porzucone. I choć z każdym kolejnym tomem uwidaczniały się problemy Farmara z klarownym przedstawieniem skomplikowanych losów wspaniałego uniwersum, to Czarodziejski labirynt nie powinien zawieść zadeklarowanych fanów sagi.